Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pierwszy pojedynek Polaka z Hollowayem w Nankinie. 22 setne różnicy

Tuż przed godz. 3.30 w nocy polskiego czasu do zmagań w halowych mistrzostwach świata przystąpili płotkarze - a u mamy chyba największą medalową szansę, związaną z osobą mistrza Europy Jakuba Szymańskiego. To jednak nie on, a Krzysztof Kiljan w jednej serii rywalizował z niepokonanym w historii pod dachem Grantem Hollowayem. Amerykanin wyraźnie wygrał, ale Polak też awansował do półfinału. A później to samo uczynił Jakub Szymański.

Krzysztof Kiljan pewnie awansował do półfinału HMŚ. Choć z Grantem Hollowayem wyraźnie przegrał
Krzysztof Kiljan pewnie awansował do półfinału HMŚ. Choć z Grantem Hollowayem wyraźnie przegrał/EPA/ANDRES MARTINEZ CASARES/PAP/EPA

Jakub Szymański kontra Grant Holloway - takiego starcia o złoto spodziewamy się jeszcze w sobotę. Amerykański gigant nigdy nie przegrał rywalizacji na 60 m pod dachem odkąd zaczął biegać na wysokich płotkach, to jedyna taka seria. I oczywiście Amerykanin jest też zdecydowanym faworytem do złota, brak medalu w tym kolorze byłby wielką sensacją. A z drugiej strony - młodszy od niego o 4,5 roku Polak zbliża się z sezonu na sezon, czas mistrza Europy z tego sezonu - 7.39 s - robi ogromne wrażenie.

A Szymański zrobił wszystko, by zdobyć w Chinach medal. Do Nankinu przyleciał już tydzień temu, po jak najlepszą aklimatyzację. I już wtedy zapoznawał się z bieżnią, choć cały obiekt wciąż był przygotowywany.

Halowe mistrzostwa świata. Krzysztof Kiljan i Jakub Szymański w półfinale na 60 m przez płotki

Holloway pokazał się w eliminacjach przed Szymańskim, już w drugiej serii. Pierwszą wygrał Chińczyk Weibo Qin (7.64 s), drugą oczywiście rekordzista świata. Holloway znakomicie zareagował na strzał (0.145 s), choć przecież nie musiał tak ryzykować. A później biegł perfekcyjnie. I wpadł na metę w czasie 7.49 s.

Jego rywalem był tu Krzysztof Kiljan, choć na bieżni znaleźli się dość daleko od siebie, bo Holloway wylosował skrajny tor. Polka był trzeci, także za wicemistrzem Europy Wilhemem Belocianem, który też nie zaimponował (7.58 s). Czas Polaka - 7.71 s i bezpośredni awans do półfinału. 

Krzysztof Kiljan (na górze) tuż za wicemistrzem Europy Wilhemem Belocianem. A Grant Holloway już nad płotkiem, widać tylko jego nogę/Pedro PARDO/AFP

- Pobiegłem spokojnie, dla nas te poranne sesje są ciężkie. Nie spałem dziś spokojnie - mówił Krzysztof Kiljan. A Aleksander Dzięciołowski zdradził, że po biegu Holloway poklepał Polaka po plecach i powiedział: "Good job". - Chciałby bardziej mu dorównywać niż oglądać jego plecy. Na razie mogę ścigać się z nim do pierwszego płotka, może drugiego, ale chciałbym do czwartego czy piątego. Kto wie, może się to wydarzy. A Grant to bardzo sympatyczny gość, naturalny - dodał Kiljan przed kamerą TVP Sport.

Trzecią serię wygrał Włoch Lorenzo Simonelli przed Jamajczykiem Jeromem Campbellem (obaj po 7.61 s), a czwartą - być może najgroźniejszy rywal Szymańskiego w walce o medal, nie licząc Hollowaya. Chodzi o Amerykanina Camerona Murraya, który w tym roku miał już 7.41 s. A tu uzyskał kiepski czas 7.68 s.

A później był bieg Szymańskiego - Polak wygrał ze spokojem, mógł odpuścić na końcówce. 7.55 s - to czas zwycięzcy. Drugi Chińczy Junxi Liu stracił niemal jedną dziesiątą.

- Plan zrealizowany, chciałem piątkę z przodu (między 7.50 a 59 - red.). Na początku biegłem tak na 90 procent, a końcówkę mogłem już wypuścić - mówił Szymański w TVP Sport. - To jest to samo bieganie co w mistrzostwach Europy. Teraz chcę awansować do finału, awansuję. A później dam z siebie wszystko, w ostatnim biegu w sezonie - dodał.

Jakub Szymański: Będę tu walczył o rekord życiowy. WIDEO/PZLA/Polsat Sport
Krzysztof Kiljan i Jakub Szymański/Aleksandra Szmigiel//Reporter
Jakub Szymański/Laurent Lairys / DPPI via AFP/AFP

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram