Kuriozum, trzy zawodniczki na starcie. A za chwilę ruszyła Święty-Ersetic
Sporo jest konkurencji w halowych mistrzostwach świata w Nankinie, w których obsada jest godna imprezy tej rangi. Tak nie jest jednak w kobiecych zmaganiach na 400 metrów: do rywalizacji przystąpiło... 13 zawodniczek. W tym Justyna Święty-Ersetic, która pojawiła się w drugiej serii. A w pierwszej, wygranej przez Henriette Jaeger, pobiegły zaledwie trzy zawodniczki, jedna odpadła. Polka zaś musiała trzy rywalki wyprzedzić, by znaleźć się w sobotnim finale. I tak się stało, Polka zaatakowała z czwartego miejsca, awansowała z drugiego.

W tym samym czasie, gdy do boju ruszyły specjalistki od 400 metrów, trwał np. finał pchnięcia kulą kobiet. Były niemal wszystkie gwiazdy, z wyłączeniem może Niemki Yemisi Ogunleye. A do zmagań na dwa okrążenia w hali przystąpiły lewie dwie, może trzy wielkie gwiazdy - większość zrezygnowała z rywalizacji w Chinach. I nie tyle nawet, że zbędne okazały się biegi eliminacyjne. W półfinałach nie udało się wypełnić torów.
W efekcie do rywalizacji przystąpiło zaledwie 13 pań, w ostatniej chwili wycofała się Jamajka Joanne Reid, która miała biec pierwszej serii. W niej na starcie stanęły... tylko trzy lekkoatletki. Dwie miały awansować, niemniej o spacerze nie było mowy. Wicemistrzyni Europy Henriette Jaeger musiała uważać, by nie stracić pierwszej pozycji, bo to dawałoby je gorszy tor w finale. I wygrała w czasie 51.42 s, pokonała Chilijkę Martinę Weil, której 51.67 s było nowym rekordem kraju.
Mistrzostwa świata w hali. Znakomity finisz Justyny Swięty-Ersetic. Jest miejsce w sobotnim finale
Polka zaś miała wymagającą stawkę. Trudno było się spodziewać walki z Amerykanką Alexis Holmes, ale Jamajką Leah Anderson miały w tym sezonie bardzo podobne czasy. Polka z piątego toru goniła Holmes, ale Jamajka miała trudniejszą sytuację, ona była na trzecim torze. I widziała Polkę przed sobą, ale to nasza mistrzyni olimpijska z Tokio mogła się bardziej napędzić.
Tyle że Polka zaczęła stosunkowo wolno, nawet Egipcjanka Bassant Hemida znalazła się przed Polką. I blokowała naszą zawodniczkę, która chciała ją wyprzedzić na pierwszym łuku drugiego okrążenia. A Holmes i Anderson były dość wyraźnie z przodu.
Na początku ostatniego łuku Justyna zaatakowała jednak raz jeszcze, po drugim torze. I uporała się z Egipcjanką, a potwornie osłabła też Jamajka. Rzutem na taśmę nasza zawodniczka wywalczyła sobie miejsce w finale, czas był mniej ważny - 52.22 s. Holmes uzyskała 51.67 s.
- Byłam przygotowana na to, że zejdę na czwartej pozycji. Bo one biegają szybko, jedna to na setkę niemal jak nasza Ewcia (Swoboda - red.) - przyznała przed kamerą polska sprinterka.
- W tym sezonie jestem bardzo dobrze przygotowana, nie boję się biegania, sprawia mi to ogromną frajdę. Mam nadzieję, ze to będzie dla mnie pracowity weekend i spotkamy się jutro w równie dobrych nastrojach - mówiła do Aleksandra Dzięciołowskiego w TVP Sport. W sobotę odbędzie się bowiem finał 400 metrów, a w niedzielę - bieg finałowy sztafet.
Trzecią serię wygrała zaś trzecia z faworytek do medalu - Brytyjka Amber Anning. Prowadziła od początku, triumfowała w znakomotym stylu, z czasem 50.79 s. Ona ma tu coś do udowodnienia, przed nadepnięcie na linię wypadła z półfinału mistrzostw Europy w Apeldoorn, a formę miała znakomitą. I wiele wskazuje na to, że ta forma pozostała.
Skład finału halowych mistrzostw świata na 400 metrów:
- Amber Anning (Wielka Brytania) - 50.79 s
- Henriette Jaeger (Norwegia) - 51.42 s
- Martina Weil (Chile) - 51.662 s (rekord kraju)
- Alexis Holmes (USA) - 51.666 s
- Rosey Effiong (USA) - 52.13 s
- Justyna Święty-Ersetic (Polska) - 52.22 s
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje