W tym samym czasie, gdy do boju ruszyły specjalistki od 400 metrów, trwał np. finał pchnięcia kulą kobiet. Były niemal wszystkie gwiazdy, z wyłączeniem może Niemki Yemisi Ogunleye. A do zmagań na dwa okrążenia w hali przystąpiły lewie dwie, może trzy wielkie gwiazdy - większość zrezygnowała z rywalizacji w Chinach. I nie tyle nawet, że zbędne okazały się biegi eliminacyjne. W półfinałach nie udało się wypełnić torów. W efekcie do rywalizacji przystąpiło zaledwie 13 pań, w ostatniej chwili wycofała się Jamajka Joanne Reid, która miała biec pierwszej serii. W niej na starcie stanęły... tylko trzy lekkoatletki. Dwie miały awansować, niemniej o spacerze nie było mowy. Wicemistrzyni Europy Henriette Jaeger musiała uważać, by nie stracić pierwszej pozycji, bo to dawałoby je gorszy tor w finale. I wygrała w czasie 51.42 s, pokonała Chilijkę Martinę Weil, której 51.67 s było nowym rekordem kraju. Mistrzostwa świata w hali. Znakomity finisz Justyny Swięty-Ersetic. Jest miejsce w sobotnim finale Polka zaś miała wymagającą stawkę. Trudno było się spodziewać walki z Amerykanką Alexis Holmes, ale Jamajką Leah Anderson miały w tym sezonie bardzo podobne czasy. Polka z piątego toru goniła Holmes, ale Jamajka miała trudniejszą sytuację, ona była na trzecim torze. I widziała Polkę przed sobą, ale to nasza mistrzyni olimpijska z Tokio mogła się bardziej napędzić. Tyle że Polka zaczęła stosunkowo wolno, nawet Egipcjanka Bassant Hemida znalazła się przed Polką. I blokowała naszą zawodniczkę, która chciała ją wyprzedzić na pierwszym łuku drugiego okrążenia. A Holmes i Anderson były dość wyraźnie z przodu. Na początku ostatniego łuku Justyna zaatakowała jednak raz jeszcze, po drugim torze. I uporała się z Egipcjanką, a potwornie osłabła też Jamajka. Rzutem na taśmę nasza zawodniczka wywalczyła sobie miejsce w finale, czas był mniej ważny - 52.22 s. Holmes uzyskała 51.67 s. - Byłam przygotowana na to, że zejdę na czwartej pozycji. Bo one biegają szybko, jedna to na setkę niemal jak nasza Ewcia (Swoboda - red.) - przyznała przed kamerą polska sprinterka. - W tym sezonie jestem bardzo dobrze przygotowana, nie boję się biegania, sprawia mi to ogromną frajdę. Mam nadzieję, ze to będzie dla mnie pracowity weekend i spotkamy się jutro w równie dobrych nastrojach - mówiła do Aleksandra Dzięciołowskiego w TVP Sport. W sobotę odbędzie się bowiem finał 400 metrów, a w niedzielę - bieg finałowy sztafet. Trzecią serię wygrała zaś trzecia z faworytek do medalu - Brytyjka Amber Anning. Prowadziła od początku, triumfowała w znakomotym stylu, z czasem 50.79 s. Ona ma tu coś do udowodnienia, przed nadepnięcie na linię wypadła z półfinału mistrzostw Europy w Apeldoorn, a formę miała znakomitą. I wiele wskazuje na to, że ta forma pozostała. Skład finału halowych mistrzostw świata na 400 metrów: Amber Anning (Wielka Brytania) - 50.79 sHenriette Jaeger (Norwegia) - 51.42 sMartina Weil (Chile) - 51.662 s (rekord kraju)Alexis Holmes (USA) - 51.666 s Rosey Effiong (USA) - 52.13 sJustyna Święty-Ersetic (Polska) - 52.22 s