Michał Probierz z reprezentacją Polski pracuje już półtora roku. Po tym czasie kibice mieli nadzieję, że w eliminacjach mistrzostw świata zobaczą ekipę grającą efektownie i przede wszystkim efektywnie, ale w spotkaniu z Litwą było zupełnie inaczej. Można było mieć nadzieję, że Polacy zdominują przeciwników, którzy w rankingu FIFA znajdują się ponad 100 miejsc niżej, tymczasem w piątkowy wieczór piłkarze Probierza na boisku cierpieli. Wiele dośrodkowań było niecelnych, długo nie potrafili sobie stworzyć groźnej sytuacji, a przed stratą bramki musiał ich ratować Łukasz Skorupski. Wygraną dało dopiero uderzenie Roberta Lewandowskiego w 81. minucie. Choć Polaków czeka teraz starcie z Maltą, to jednak więcej mówi się jeszcze o potyczce z Litwą niż dzisiejszym meczu. I to wciąż mówi się w ostrych słowach. Szkoleniowiec jest jednym z niewielu, który wprost nie krytykuje swoich zawodników. Po meczu nie oceniał ich indywidualnie, tylko na ogół stwierdzał, że "coś nie funkcjonowało i trzeba nad tym pracować". Można przypuszczać, że to taktyka, która cały gniew ma ściągnąć na trenera, by pozwolić zawodnikom skupić się na meczu z Maltą. - Nikt się nie chowa, nie unika odpowiedzialności. Trzeba umieć pewne rzeczy przyjąć. Wiemy jedno - kurz opadnie, a trzy punkty będziemy mieli. Teraz najważniejszy jest mecz z Maltą. Musimy wygrać to spotkanie i przygotowywać się do następnych. Zmierzamy w dobrym kierunku, poprawiamy pewność siebie i wierzę, że awansujemy na mistrzostwa świata - podkreśla Probierz. Mecz Malta - Polska dziś o godz. 20.45 na Stadionie Narodowym.