Jedna tysięczna mistrza kontynentu. Czterech wpadło jednocześnie, trzech awansowało
Halowe mistrzostwa świata w Nankinie już w pierwszej sesji przyniosły sportowe dramaty. Były kontuzje, był i ogromny pech podczas rywalizacji sprinterów, która tym razem odbywa się bez Polaków. Oliwer Wdowik miał kwalifikację, ale nie zdecydował się na wyjazd do Azji. W jednym z biegów eliminacyjnych czterech zawodników uzyskało taki sam czas - 6.70 s. Dokładny zapis z fotokomórki wykazał, że trzech z nich różniła... jedna tysięczna. I mistrz Oceanii Joshua Azzopardi... odpadł z rywalizacji. A reszta pobiegnie w półfinale.

Halowe mistrzostwa świata w Nankinie są dla części lekkoatletów imprezą docelową tej zimy, a dla części czymś zbędnym w planie przygotowań do sezonu letniego. To impreza, która miała się odbyć w w 2020 roku, ale z uwagi na pandemię, dwukrotnie była przekładana. No i teraz jest wciśnięta dodatkowo na koniec sezonu halowego, co nie wszystkim odpowiada. W wielu konkurencjach jest więc dość przeciętna obsada, w innych zaś - bardzo mocna. Generalnie - nierówna.
W sprincie część gwiazd już odpuściło halę, część zaś, z Ronniem Bakerem, Akanim Simbine czy Jeremiahem Azu zdecydowała się na start w Chinach. Gwiazdorzy pewnie awansowali dziś rano do sesji półfinałowej.
Spośród Polaków sezon halowy odpuścił tym razem Dominik Kopeć, z kolei Oliwer Wdowik wystąpił w HME w Apeldoorn, ale wyjazd do Chin już odpuścił. I tak powinien tu się pojawić za półtora miesiąca, gdy sztafety będą walczyły o przepustki na wrześniowe mistrzostwa świata.
Halowe mistrzostwa świata w Nankinie. Czterech zawodników z czasem 6.70 s, decydowały tysięczne. Australijczyk został na lodzie
Do zmagań na 60 metrów przystąpiło aż 58 sprinterów, ustawiono ich w ośmiu biegach eliminacyjnych. Z każdego do półfinałów awansowało tylko dwóch najlepszych, ale dodatkowo jeszcze siedmiu mogło to uczynić z czasami. I wszystko pewnie by szybko uleciało z pamięci, gdyby nie niezwykły bieg drugi, z udziałem ośmiu zawodników.
Faworytami byli tu: Amerykanin Coby Hilton (6.57 s w tym roku) i Australijczyk Joshua Azzopardi (6.52 s), zeszłoroczny mistrz Oceanii na 100 metrów i olimpijczyk z Paryża. Tylko że już a starcie mieli ogromnego pecha - procedurę trzeba było dwukrotnie powtarzać, obyło się jednak bez dyskwalifikacji. A gdy ruszyli, to na czele znalazł się Hilton, choć trochę osłabł na końcówce. I na metę czterech wpadło niemal jednocześnie. A jak się później okazało, to słowo "niemal" miało dodatkowe znaczenie.
Wszyscy uzyskali bowiem czas 6.70 s - potrzebne były więc bardziej dokładne dane, co do tysięcznej. I długo czekali na wskazanie tych dwóch, którzy uzyskaliby bezpośredni awans.
Zapis z fotokomórki wykazał, że Amerykanin Hilton uzyskał 6.693 s - i zajął pierwsze miejsce. A później sklasyfikowano Szwajcara Williama Reaisa i Chamoda Yodasinghe ze Sri Lanki (obaj po 6.697 s). Australijczyk Azzopardi miał zaś rezultat o jedno tysięczną gorszy od nich, przyznano mu czwarte miejsce. Cała pierwsza trójka uzyskała bezpośrednie przepustki, on zaś musiał czekać. Ponieważ pierwszy bieg był wolniejszy, w pozostałych sześciu tylko sześciu trzecich, czwartych etc. zawodników mogło być od niego lepszych.
I ostatecznie mu się to nie udało, lepszych było siedmiu. Azzopardi, podobnie jak Jamajczyk Nishion Ebanks w trzeciej serii (też 6.70 s) - odpadli.
Półfinały i finał jeszcze w piątek - przed godz. 14.30 polskiego czasu (21.30 w Nankinie) poznamy nowego mistrza świata. Tytułu nie broni bowiem Amerykanin Christian Coleman.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje