Fikołek mistrza Europy tuż przed Polakiem. Ambitna pogoń, decydowało pół sekundy
Patryk Sieradzki w Chinach cierpiał, walcząc ze swoim zdrowiem i odwodnieniem. A mimo tego najpierw w świetnym stylu wywalczył awans do półfinału halowych mistrzostw świata na 800 metrów, a dziś do ostatnich metrów walczył o finał. Nie udało się, przegrał z Ugandyjczykiem Tomem Dradrigą o 57 setnych, choć rywal już słabł. Polak zaś zaczął na końcu, a później upadek młodzieżowego mistrza Europy Yanisa Meziane'a z Francji wybił go z rytmu. I mimo trzeciego miejsca, był smutny.

Reprezentanci Polski w całej historii swoich występów w halowych mistrzostwach świata zdobyli 37 medali, ale aż trzy były dziełem Adama Kszczota - wybitnego specjalisty właśnie od dystansu 800 metrów. Złoto przywiózł z Birmingham (2018), srebro wywalczył w Sopocie (2014), a brąz w Dosze (2010). I pewnie jeszcze latami będziemy wspominać potęgę, którą Kszczot tworzył z Marcinem Lewandowskim na tym dystansie, tak w hali, jak i na stadionie. Polacy liczyli się bowiem w każdych zawodach.
Teraz, gdy mistrzowie zakończyli już kariery, do gry weszła nowa fala specjalistów od 800 i 1500 metrów. Zbierają doświadczenie, z dobrej strony pokazali się w Apeldoorn, ale do Nankinu poleciał tylko najstarszy z tego grona Patryk Sieradzki. Zawodnik, który w świecie już jest ceniony - potrafi bowiem znakomicie prowadzi biegi jako pacemaker, gdy ci najwięksi starają się obijać rekordy.
A on sam miał wielki apetyt, by właśnie w Nankinie też się w tym gronie znaleźć. Problemem okazało się jednak zdrowie.
Halowe mistrzostwa świata. Patryk Sieradzki zaatakował na ostatim okrążeniu. Odrobił sporo, ale do miejsca w finale trochę zabrakło
Polak już w piątek nie ukrywał, że miał problemy związane z żołądkiem, co spowodowało też odwodnienie. - Dziś było lepiej. Przeczyściło mnie, już to czułem. Ale co z tego, skoro i tak zabrakło - mówił smutny już po swoim biegu półfinałowym na 800 metrów.
O ile w rywalizacji kobiet trudniej było awansować z eliminacji do półfinału, ale łatwiej z półfinału do finału, to u mężczyzn stało się dokładnie odwrotnie. Rozegrano bowiem trzy biegi półfinałowe, każdy w sześcioosobowej stawce, a awans miało wywalczyć tylko po dwóch najlepszych z każdego. Wcześniej u kobiet były dwa półfinały z promocją trzech najlepszych biegaczek z każdego z nich. I skorzystała na tym Anna Wielgosz, nasza mistrzyni Europy, która po znakomitym ostatnim okrążeniu finiszowała trzecia. W nagrodę w niedzielę pobiegnie po medal.
Sieradzki też bardzo dobrze spisał się na ostatnim kółku. I też finiszował trzeci. Finał jednak obejrzy z trybun lub w telewizji.
Polak wystąpił już w pierwszej serii, która miała zdecydowanego faworyta - Amerykanina Josha Hoeya. Miesiąc temu w Nowym Jorku uzyskał fenomenalne 1:43.24, a to drugi czas w historii dystansu pod dachem, lepszy miał tylko Wilson Kipketer. I Amerykanin od początku dyktował warunki - i na tych swoich warunkach dobiegł do mety na pierwszej pozycji. Ani przez moment nie był zagrożony.
Sieradzki zaś na początku został zamknięty, był ostatni. Na końcu pierwszego okrążenia przesunął się na piątą pozycję, w połowie dystansu znów przyspieszył, wskoczył na czwarte miejsce. Miał obok siebie Francuza Yanisa Meziane'a, mistrza Europy U-23 na tym dystansie i Kenijczyka Noaha Kibeta. Biegł tuż za nimi, gdy Meziane potknął się, zawadził jeszcze o krawężnik i wywinął efektownego fikołka. Przeszkodził jednak rywalom - Kibet musiał go mijać po zewnętrznej, Polak po wewnętrznej. A Hoey i Ugandyjczyk Tom Dradriga już się oddalali.
Na 120 metrów przed metą Sieradzki ruszył, straty były już bardzo duże. Minął Kibeta, zbliżał się do Dradrigi. Ugandyjczykowi nie odcięło jednak energii na tyle, by stracił drugie miejsce. Finiszował 57 setnych przed Polakiem, na drugiej pozycji. Czas Sieradzkiego to 1:47.44, Dradrigi - 1:46.98. Hoey miał zaś 1:45.23.
- Dużo emocji kosztuje mnie ten wyjazd. Dziś zabrakło niewiele, może trzeba było trochę szybciej zaatakować? Nie jestem już juniorem, by przyjechać i oglądać. Tu się przyjeżdża by dojść do finału, a czy byłbym dziś trzeci czy szósty, nie miało to znaczenia. Nie chcę się pocieszać. Mam 26 lat, na takie zawody jadę walczyć o finał i medale. Nie chcę powiedzieć czegoś głupiego - mówił przed kamerą TVP Sport.
Do finału awansowali także, oprócz Hoeya i Dradrigi, Belg Eliott Crestan, Hiszpan Elvin Canales, Amerykanin Brandon Miller i mistrz Europy Samuel Chapple z Holandii.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje