Żyjemy w trudnych czasach, w których jesteśmy świadkami wojen, jakie wydawały nam się tylko wspomnieniem przeszłości. Przed nowym prezydentem MKOl stoi zatem ogromne wyzwanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o reakcje na działania Donalda Trumpa, prezydenta USA, który niestety nie jest gwarantem stabilizacji porządku świata. Ważne będzie też to, jak rozwiązana zostanie sprawa powrotu do świata sportu Rosji i Białorusi. To zadanie wcale nie musi się okazać takie proste, choć wygląda na to, że coraz więcej państw tego by chciało. Co dziwi, zwłaszcza w obliczu brutalnej wojny w Ukrainie. Tam wciąż giną ludzie, w tym dzieci. Niszczone są obiekty sportowe i nie tylko. Chce być szefem MKOl, w Rosji bratał się z propagandystą. A zaraz wybory Thomas Bach bratał się z Władimirem Putinem. Rosja nigdy nie została dotkliwie ukarana Kiedy Thomas Bach w 2013 roku zostawał przewodniczącym MKOl jednym z pierwszych, który pospieszył wówczas z gratulacjami, był Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej. Znamienne, prawda? Ten sojusz trwał 12 lat i nawet przez moment nie było sytuacji, w której Rosjanie zostaliby ukarani nadzwyczaj surowo. Mimo tego, że są agresorem, to jednak brali udział we wszystkich dotychczasowych igrzyskach, a przecież mają za uszami nie tylko morderstwa w Ukrainie, ale również olbrzymią aferę dopingową w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. To właśnie tam Bach demonstracyjnie pojawił się u boku Putina, któremu osobiście podziękował podczas ceremonii zamknięcia za sukces igrzysk nad Morzem Czarnym. Bach świadomie zignorował fakt, że koszty organizacji igrzysk olimpijskich wzrosły horrendalnie, a wielu członków opozycji zostało aresztowanych. Już w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi Putin przygotowywał rozkaz pozwalający wojskom rosyjskim na inwazję na Krym. Niedługo potem rosyjski skandal dopingowy wstrząsnął światowym sportem. Bach, jako dobry kolega Putina, ani myślał iść za głosem rozumu i podpowiedzi ze strony Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), która zaleciła nałożenie zakazu udziału wszystkich rosyjskich sportowców w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nic z tych rzeczy. MKOl pod wodzą Bacha nie był gotowy na tak drastyczne kroki i Rosja wzięła udział normalnie w brazylijskiej imprezie i to pod własną flagą. Od 2018 roku Rosja startowała już w igrzyskach pod flagą neutralną. Po brutalnej agresji na Ukrainę powinna być wykluczona w ogóle ze świata sportu, ale MKOl znowu nie stanął na wysokości zadania. W Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu wystąpiła grupa rosyjskich sportowców. Wśród nich byli też tacy, którzy oficjalnie popierali zbrodniczą politykę Putina. Międzynarodowe oburzenie wywołało też przyznanie Pekinowi organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. W marcu 2021 roku Unia Europejska nałożyła sankcje na Chiny za poważne naruszenia praw człowieka, a rząd USA oficjalnie uznał działania Chin wobec muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej w prowincji Sinciang za ludobójstwo. Bachowi to nie przeszkadzało. Mówił o "wielkim momencie, w którym świat zjednoczy się w duchu pokoju, solidarności i przyjaźni". Na znak protestu państwa zachodnie dyplomatycznie zbojkotowały igrzyska. Nie wszystkie. Na ceremonii otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie Andrzej Duda był najwyższym unijnym przywódcą. Prezydent Polski pojawił się tam w towarzystwie głów państw i dygnitarzy z: Rosji, Kambodży, Mongolii, Kataru czy Arabii Saudyjskiej. "Prezydent Duda w Pekinie wśród dyktatorów" - pisała wówczas "Rzeczpospolita". Właśnie dwukrotna agresja Rosji na Ukrainę, bo najpierw była ta w 2014 roku po igrzyskach w Soczi, a potem już ta brutalna z 2022 roku po igrzyskach w Pekinie, naznaczyły kadencję Bacha. Znamienne było to, że Putin atakował zawsze po imprezie, która ma przypominać o pokoju, a dla niego była tylko przykrywką do przygotowywania zbrojnych działań, bo przecież cały świat wpatrzony był w wielkie święto sportu. Piętno na 12-letniej kadencji Bacha odcisnęła też wielka afera dopingowa z Rosjanami w pierwszoplanowych rolach, ale też pandemia koronawirusa. Siedmioro kandydatów na następce Bacha i troje faworytów. Wszyscy chcą powrotu Rosji do sportu Niemiec przekazuje władzę MKOl w czasach napięć geopolitycznych. Następnego przewodniczącego MKOl czekają wielkie wyzwania, takie jak współpraca z Rosją i Trumpem, prezydentem USA, jako gospodarzem Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles (2028). O schedę po Bachu walczą: Juan Antonio Samaranch junior, Morinari Watanabe, lord Sebastian Coe, Kirsty Coventry, Johan Eliasch, David Lappartient oraz książę Faisal bin Hussein. Tajne wybory odbędą się 20 marca w greckiej miejscowości Costa Navarino. Przekazanie urzędu nastąpi 23 czerwca w Dniu Olimpijskim. Z grona siedmiorga kandydatów, troje uznawanych za jest za wielkich faworytów. Wśród nich - po raz drugi - jest kobieta. To Kirsty Coventry była znakomita pływaczka z Zimbabwe. Gdyby ona została wybrana, byłaby pierwszą kobietą na stanowisku szefa MKOl. W gronie faworytów jest też wymieniany Juan Antonio Samaranch junior, który jest obecnie zastępcą Bacha. Jego ojciec przez 21 lat zasiadał w fotelu prezydenta MKOl. Jego zdaniem Stany Zjednoczone są dziś jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, partnerem MKOl. - Spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem powinno zająć wysokie miejsce na liście priorytetów kolejnego przewodniczącego MKOl, który wygra wybory w przyszłym tygodniu - mówił Hiszpan w wywiadzie dla agencji Associated Press. Samaranch junior wierzy w jednoczącą siłę igrzysk olimpijskich i MKOl, na którego czele w latach 1980-2001 stał jego ojciec, Juan Antonio Samaranch senior, dlatego jest zwolennikiem, by w 2028 roku w Los Angeles pojawiły się wszystkie państwa zrzeszona w MKOl, a także drużyna palestyńska i oficjalnie uznana drużyna uchodźców. Uważa on, że MKOl musi być neutralny, a jako instytucja musi upewnić się, że młodzi ludzie, którzy żyją w każdym innym kraju i systemie politycznym, mają wspólny dom, do którego mogą pójść. Największym faworytem wydaje się lord Sebastian Coe. To dwukrotny mistrz olimpijski w biegu na 1500 metrów. Obecnie jest szefem światowej lekkoatletyki (World Athletics). Jest też najbardziej znanym z kandydatów. I już przytakuje nieprzewidywalnemu Trumpowi. Kiedy prezydent USA zaraz po wyborze zakazał osobom transseksualnym udziału w amerykańskich rozgrywkach sportowych kobiet, Coe przyznał mu rację. Mimo że wciąż trwają brutalne ataki Rosji w Ukrainie, to wszyscy kandydaci na przewodniczącego MKOl chcą powrotu Rosji i Białorusi do świata sportu na pełnych zasadach. Coe zawsze opowiadał się po stronie Ukrainy. Twierdził, że powrót Rosji do międzynarodowej rywalizacji jest możliwy dopiero po całkowitym wycofaniu się z Ukrainy. Im bliżej wyborów, tym jednak stanowisko lorda łagodniało. Niedawno stwierdził, że byłby skłonny porozmawiać z Putinem na temat powrotu Rosji do sportu, nawet jeśli jej wojska będą stacjonowały w Ukrainie. Być może zatem nowy szef MKOl nie będzie już szedł ręka w rękę z Putinem, jak to robił Bach, ale nie uniknie z pewnością trudnych decyzji. Sam Coe w jednym z niedawnych wywiadów podkreślał, że ciągle się mówi o rozdzieleniu sportu od polityki, ale jednak sport potrzebuje polityki.