Władimir Putin szykował rozkazy, a Thomas Bach stał u jego boku. Chcą powrotu Rosji do sportu
Po 12 latach Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) będzie miał nowego przewodniczącego. Niemiec Thomas Bach przejdzie do historii jako autokrata, którego kadencja charakteryzowała się raczej uwikłaniami politycznymi niż pasją do sportu. Teraz na jego miejsce mamy siedmioro kandydatów, w tym troje wielkich faworytów. W tym gronie jest jedna kobieta. Ktokolwiek stanie teraz na czele MKOl będzie się musiał mierzyć z dwoma kwestiami - powrotem Rosji do świata sportu i Donaldem Trumpem w roli gospodarza kolejnych letnich igrzysk olimpijskich. Nie będzie łatwo.

Żyjemy w trudnych czasach, w których jesteśmy świadkami wojen, jakie wydawały nam się tylko wspomnieniem przeszłości. Przed nowym prezydentem MKOl stoi zatem ogromne wyzwanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o reakcje na działania Donalda Trumpa, prezydenta USA, który niestety nie jest gwarantem stabilizacji porządku świata.
Ważne będzie też to, jak rozwiązana zostanie sprawa powrotu do świata sportu Rosji i Białorusi. To zadanie wcale nie musi się okazać takie proste, choć wygląda na to, że coraz więcej państw tego by chciało. Co dziwi, zwłaszcza w obliczu brutalnej wojny w Ukrainie. Tam wciąż giną ludzie, w tym dzieci. Niszczone są obiekty sportowe i nie tylko.
Thomas Bach bratał się z Władimirem Putinem. Rosja nigdy nie została dotkliwie ukarana
Kiedy Thomas Bach w 2013 roku zostawał przewodniczącym MKOl jednym z pierwszych, który pospieszył wówczas z gratulacjami, był Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej. Znamienne, prawda? Ten sojusz trwał 12 lat i nawet przez moment nie było sytuacji, w której Rosjanie zostaliby ukarani nadzwyczaj surowo. Mimo tego, że są agresorem, to jednak brali udział we wszystkich dotychczasowych igrzyskach, a przecież mają za uszami nie tylko morderstwa w Ukrainie, ale również olbrzymią aferę dopingową w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi.
To właśnie tam Bach demonstracyjnie pojawił się u boku Putina, któremu osobiście podziękował podczas ceremonii zamknięcia za sukces igrzysk nad Morzem Czarnym. Bach świadomie zignorował fakt, że koszty organizacji igrzysk olimpijskich wzrosły horrendalnie, a wielu członków opozycji zostało aresztowanych.
Już w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi Putin przygotowywał rozkaz pozwalający wojskom rosyjskim na inwazję na Krym. Niedługo potem rosyjski skandal dopingowy wstrząsnął światowym sportem.
Bach, jako dobry kolega Putina, ani myślał iść za głosem rozumu i podpowiedzi ze strony Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), która zaleciła nałożenie zakazu udziału wszystkich rosyjskich sportowców w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nic z tych rzeczy. MKOl pod wodzą Bacha nie był gotowy na tak drastyczne kroki i Rosja wzięła udział normalnie w brazylijskiej imprezie i to pod własną flagą.
Od 2018 roku Rosja startowała już w igrzyskach pod flagą neutralną. Po brutalnej agresji na Ukrainę powinna być wykluczona w ogóle ze świata sportu, ale MKOl znowu nie stanął na wysokości zadania. W Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu wystąpiła grupa rosyjskich sportowców. Wśród nich byli też tacy, którzy oficjalnie popierali zbrodniczą politykę Putina.
Międzynarodowe oburzenie wywołało też przyznanie Pekinowi organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. W marcu 2021 roku Unia Europejska nałożyła sankcje na Chiny za poważne naruszenia praw człowieka, a rząd USA oficjalnie uznał działania Chin wobec muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej w prowincji Sinciang za ludobójstwo.
Bachowi to nie przeszkadzało. Mówił o "wielkim momencie, w którym świat zjednoczy się w duchu pokoju, solidarności i przyjaźni". Na znak protestu państwa zachodnie dyplomatycznie zbojkotowały igrzyska.
Nie wszystkie. Na ceremonii otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie Andrzej Duda był najwyższym unijnym przywódcą. Prezydent Polski pojawił się tam w towarzystwie głów państw i dygnitarzy z: Rosji, Kambodży, Mongolii, Kataru czy Arabii Saudyjskiej.
"Prezydent Duda w Pekinie wśród dyktatorów" - pisała wówczas "Rzeczpospolita".
Właśnie dwukrotna agresja Rosji na Ukrainę, bo najpierw była ta w 2014 roku po igrzyskach w Soczi, a potem już ta brutalna z 2022 roku po igrzyskach w Pekinie, naznaczyły kadencję Bacha. Znamienne było to, że Putin atakował zawsze po imprezie, która ma przypominać o pokoju, a dla niego była tylko przykrywką do przygotowywania zbrojnych działań, bo przecież cały świat wpatrzony był w wielkie święto sportu.
Piętno na 12-letniej kadencji Bacha odcisnęła też wielka afera dopingowa z Rosjanami w pierwszoplanowych rolach, ale też pandemia koronawirusa.
Siedmioro kandydatów na następce Bacha i troje faworytów. Wszyscy chcą powrotu Rosji do sportu
Niemiec przekazuje władzę MKOl w czasach napięć geopolitycznych. Następnego przewodniczącego MKOl czekają wielkie wyzwania, takie jak współpraca z Rosją i Trumpem, prezydentem USA, jako gospodarzem Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles (2028).
O schedę po Bachu walczą: Juan Antonio Samaranch junior, Morinari Watanabe, lord Sebastian Coe, Kirsty Coventry, Johan Eliasch, David Lappartient oraz książę Faisal bin Hussein. Tajne wybory odbędą się 20 marca w greckiej miejscowości Costa Navarino. Przekazanie urzędu nastąpi 23 czerwca w Dniu Olimpijskim.
Z grona siedmiorga kandydatów, troje uznawanych za jest za wielkich faworytów.
Wśród nich - po raz drugi - jest kobieta. To Kirsty Coventry była znakomita pływaczka z Zimbabwe. Gdyby ona została wybrana, byłaby pierwszą kobietą na stanowisku szefa MKOl.
W gronie faworytów jest też wymieniany Juan Antonio Samaranch junior, który jest obecnie zastępcą Bacha. Jego ojciec przez 21 lat zasiadał w fotelu prezydenta MKOl. Jego zdaniem Stany Zjednoczone są dziś jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, partnerem MKOl.
- Spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem powinno zająć wysokie miejsce na liście priorytetów kolejnego przewodniczącego MKOl, który wygra wybory w przyszłym tygodniu - mówił Hiszpan w wywiadzie dla agencji Associated Press.
Samaranch junior wierzy w jednoczącą siłę igrzysk olimpijskich i MKOl, na którego czele w latach 1980-2001 stał jego ojciec, Juan Antonio Samaranch senior, dlatego jest zwolennikiem, by w 2028 roku w Los Angeles pojawiły się wszystkie państwa zrzeszona w MKOl, a także drużyna palestyńska i oficjalnie uznana drużyna uchodźców.
Uważa on, że MKOl musi być neutralny, a jako instytucja musi upewnić się, że młodzi ludzie, którzy żyją w każdym innym kraju i systemie politycznym, mają wspólny dom, do którego mogą pójść.
Największym faworytem wydaje się lord Sebastian Coe. To dwukrotny mistrz olimpijski w biegu na 1500 metrów. Obecnie jest szefem światowej lekkoatletyki (World Athletics). Jest też najbardziej znanym z kandydatów. I już przytakuje nieprzewidywalnemu Trumpowi.
Kiedy prezydent USA zaraz po wyborze zakazał osobom transseksualnym udziału w amerykańskich rozgrywkach sportowych kobiet, Coe przyznał mu rację.
Mimo że wciąż trwają brutalne ataki Rosji w Ukrainie, to wszyscy kandydaci na przewodniczącego MKOl chcą powrotu Rosji i Białorusi do świata sportu na pełnych zasadach.
Coe zawsze opowiadał się po stronie Ukrainy. Twierdził, że powrót Rosji do międzynarodowej rywalizacji jest możliwy dopiero po całkowitym wycofaniu się z Ukrainy. Im bliżej wyborów, tym jednak stanowisko lorda łagodniało. Niedawno stwierdził, że byłby skłonny porozmawiać z Putinem na temat powrotu Rosji do sportu, nawet jeśli jej wojska będą stacjonowały w Ukrainie.
Być może zatem nowy szef MKOl nie będzie już szedł ręka w rękę z Putinem, jak to robił Bach, ale nie uniknie z pewnością trudnych decyzji. Sam Coe w jednym z niedawnych wywiadów podkreślał, że ciągle się mówi o rozdzieleniu sportu od polityki, ale jednak sport potrzebuje polityki.