Artura Binkowskiego znowu dużo jest w mediach. Ba, można powiedzieć, że pod tym względem ma swoje pięć minut w ojczyźnie, co skwapliwie stara się wykorzystać. 50-latek rodem z Bielawy, który w wieku 13 lat wyemigrował z rodzicami do Kanady, kiedyś był bardzo solidnym pięściarzem, a w barwach kraju Klonowego Liścia wystąpił na igrzyskach w Sydney. Dla każdego sportowca to wielka sprawa, stąd były pięściarz kategorii ciężkiej dumnie nazywa się mianem "olimpijczyka". Artur Binkowski rzucił rękawicę. Tomasz Adamek reaguje Jednak boleśniej niż rywale z Binkowskim obeszło się życie. Znów zrobiło się o nim głośno, ale dzisiaj może już tylko odcinać kupony od głośnego nazwiska i kontrowersji, które były i są jego udziałem. W najnowszym materiale na kanale TVreklama na Youtube Binkowski sensacyjnie obwieścił, przy założeniu, że to prawda, iż coś jest na rzeczy w sprawie jego konfrontacji z Tomaszem Adamkiem. Wprawdzie szybko zaznaczył, że nic nie zostało mu jeszcze obiecane, ale... - Końcem roku, jakieś sześć miesięcy od dzisiaj, będzie już nie "waleczka", ale konkretny bój między mną, a naszym Tomkiem Adamkiem. To jest brane pod uwagę, tam dzieją się zaawansowane (rozmowy? - przyp.). Prawdopodobnie w Tatrach, choć jeszcze nie wiadomo gdzie. Biorę pod uwagę, że Adamek wyrazi zgodę i da zielone światło, żeby zrobić walkę w końcówce roku - zaskoczył 50-latek. W toku rozmowy padła nazwa konkretnej federacji freak-fightowej, która miałaby zorganizować taką konfrontację. Binkowski już sobie wyobraża tę historię. - Zderzą się mistrz świata versus olimpijczyk. Rundy 3-minutowe. Ile? Na pewno nie 12. A może 12? Myślałem 8-10 rund, ale Adamek też musiałby wyrazić swoje zdanie - odparł. I szybko znalazł historyczną analogię. - Obóz treningowy musiałbym zacząć niedługo, przez sześć miesięcy, bo to już nie "waleczka". To już "mały Grunwald". I do Tomasza Adamka: "ty jesteś nie Krzyżakiem, ale krzyżaczkiem. Tomasz Adamek jeden z nas". Polski bokser mistrzem? Kapitalne wieści i wielki problem. Jest oficjalna decyzja. "Nie chcą tej walki" Binkowski dodał, że w ramach przygotowań "jak walec rozjeżdżam Najmana", a w odniesieniu do walki Adamka z Kasjuszem Życińskim widzi perspektywę, że "Góral" również dla niego wcale nie musi być zagrożeniem. - Kasjo dużo nie pokazał, ale coś pokazał. Nie pozwolił, żeby Tomasz Adamek, mistrz świata, go skrzywdził. To takie trochę dziwne ze strony Adamka, że nie był w stanie, tym bardziej że rywal lekko mu ubliżał. Polacy "wyłapywani w Ameryce", Adamek reaguje na ruch Trumpa. I to jak Interia postanowiła skontaktować się z Tomaszem Adamkiem i zweryfikować, co o tej sprawie wie druga strona, przebywająca na co dzień w Kearny w New Jersey. Były czempion kategorii półciężkiej i junior ciężkiej, a także pretendent do mistrzowskiego pasa w królewskiej dywizji, nie krył zaskoczenia. Adamek: Jeśli jesteś wrakiem człowieka, to... - Nic o tym nie wiem, Artur ma swój problem. On wie, jaki to problem, więc musi sam sobie zadać pytanie, czy nadaje się do jakiegokolwiek sportu - zripostował zapędy swojego niemal rówieśnika. Gdy dopytałem "Górala", czy mówiąc o "małym Grunwaldzie" Binkowski mierzy siły na zamiary, odparł jeszcze konkretniej. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl