Na próżno szukać w polskim boksie zawodowym drugiego takiego pięściarza, jakim był Dariusz Michalczewski. "Tiger" w swoich najlepszych latach był absolutnym asem tego sportu. W grupie Universum to on był wtedy gwiazdą numer jeden, a młodsi od niego bracia Kliczkowie, Witalij i Władimir, dopiero zaczynali budować swój pomnikowy status. Gdy on już zgarniał miliony marek, Ukraińcy marzyli, by kiedyś przejąć po nim pałeczkę. Michalczewski do Adamka: Taka strata jest droższa od wszystkich pieniędzy Zarzucano mu, że nie wyściubiał nosa poza Niemcy, ale jego dokonania i tak budzą powszechny szacunek. Przez dwanaście lat był nie do ruszenia, nikt nie potrafił z nim wygrać. Blisko dekadę trwała jego hegemonia w kategorii półciężkiej, a federacja WBO, której był chlubą, przyznała mu tytuł superczempiona, honorując go w ten sposób za 23 udane obrony mistrzowskiego pasa. Ktoś taki, jak obecnie 56-letni "Tiger", dziś znany z bardzo szerokiej działalności charytatywnej, ma mocny mandat na to, by oceniać walki i wybory swoich młodszych kolegów po fachu. I uczynił to w ostatniej rozmowie z Interią, gdzie poza sprawą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i Jerzego Owsiaka, odniósł się do kondycji polskiego boksu zawodowego, dwóch najbliższych walki Polaków o tytuły tymczasowych mistrzów świata (jeden mamy w kieszeni, bo zmierzą się Krzysztof "Diablo" Włodarczyk i Adam Balski), wielkich atutów i jednej słabości Andrzeja Gołoty, a także wziął na warsztat Tomasza Adamka. Adamek, przejmując w październiku 2010 roku pałeczkę od Andrzeja Gołoty, ruszył po wielkie pieniądze do wagi ciężkiej, a wcześniej osiągnął ogromny sukces sportowy. Sięgał po mistrzowskie pasy w dwóch kategoriach: półciężkiej i junior ciężkiej. Ostatnie lata to znów wyprawa po "złote runo", bowiem "Góral" zaczął bawić się w sport w organizacjach freak-fightowych. Tu, zamiast wielkich wyzwań sportowych, czekają na niego gigantyczne apanaże. Za jedną walkę, plus-minus, 1 milion złotych. Saleta bezwzględny w sprawie WOŚP i Owsiaka. "To jest straszne" Adamek mówi wprost, że musiałby "być głupi", aby nie schylić się po taką kasę, ale inaczej na to wszystko patrzy Dariusz Michalczewski. Dodajmy, że "Tiger" jeszcze niedawno wyobrażał sobie, iż stać go stoczyć pokazową walkę z Royem Jonesem juniorem, która kiedyś byłaby absolutnym hitem, ale w najlepszych latach obu pięściarzy nigdy nie udało się do niej doprowadzić, lecz koniec końców zrozumiał, że czas jest bezwzględny dla każdego. Tymczasem młodszy od niego "Góral", mimo że na każdym kroku podkreśla, iż on nadal zachowuje się jak sportowiec, wszedł w rozrywkowy świat. Zdaniem "Tygrysa" popełnił kolosalny błąd, z którego nie zdaje sobie sprawy. Bo w życiu traci się nie tylko zdrowie, czy zarabia pieniądze...