INTERIA.PL: Dawno nie mieliśmy w polskim boksie tak elektryzującej walki. Domyślam się, że tuż przy ringu emocje były ogromne... Andrzej Wasilewski: - Zdecydowanie! Na żywo emocje zawsze są znacznie większe. To było szaleństwo: Krzysztof był zepchnięty do głębokiej defensywy, na samym początku doznał paskudnego rozcięcia łuku brwiowego, a po liczeniu w trzeciej rundzie wydawało się, że ta walka zmierza w złym kierunku. Kiedy doszło do pana, że "Diablo" może wyjść cało z opresji i wygrać? - Od połowy czwartej rundy zauważyłem, że obraz walki zaczyna się zmieniać. Krzysztof dalej walczył w defensywie, ale trafiał i coraz częściej przenosił walkę na środek ringu. Przełom nastąpił w szóstej rundzie. Najpierw Krzysztof przyjął mocny cios na wątrobę, mówił potem, że bardzo bolesny, ale potem sam zaatakował. Wyprowadził cios praktycznie z łokcia, ale ta jego ręka trochę waży, nawet pięściarze pokroju Czachkijewa trafieni nią osuwają się na kolana. Od tego momentu był pan spokojny o wynik? - Tak, od tej chwili rozpoczęła się egzekucja. W następnych rundach miałem wrażenie, że Czachkijew atakuje histerycznie, a profesor Włodarczyk to wykorzystał i rozstrzelał rywala. Słyszałem, że Czachkijew stoczył około 400 amatorskich walk i nigdy nie był liczony. Krzysztof rzucił go na deski cztery razy. I uciszył tym samym liczną grupę krytyków? - Nie myślimy o tym. Cieszymy się, że walka wzbudziła tyle pozytywnych emocji, została wręcz euforycznie odebrana na całym świecie. Mieliśmy mnóstwo maili i telefonów od ludzie ze świata boksu, polityki. Dzwonił premier Donald Tusk, a nawet 50 Cent z gratulacjami. Krzysztof stoczył pełną dramaturgii walkę, odniósł sukces sportowy, a do tego dobrze zarobił. Niczego więcej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Czy oprócz pochwał i gratulacji posypały się propozycje kolejnych walk? - Konkretnych propozycji jeszcze nie mamy. Jedną z opcji jest rewanż z Czachkijewem. Pod względem sportowym byłoby to wydarzenie. Trzeba oddać Rosjaninowi, że przez dłuższy czas walczył fantastycznie, dodatkowo byłby bogatszy o doświadczenia z pierwszej walki, więc nie wiadomo jak ten pojedynek by się potoczył. Zapytam wprost: Dojdzie do rewanżu? - To zależy od strony rosyjskiej. Jak warunki finansowe będą atrakcyjne, to rozważymy taką możliwość. Pytam, bo pojawiały się informacje, że może dojść nawet do trzech walk Włodarczyka z Czachkijewem. - Tak, ale nie ma takiego zapisu w kontrakcie. Natomiast gdyby wygrał Czachkijew, mielibyśmy absolutne prawo do rewanżu. Sprawa kolejnego pojedynku z Rosjaninem, tak jak mówiłem, zależy od warunków, jakie przedstawi jego obóz. Po walce padły deklaracje, że "Diablo" niebawem przeniesie się do wagi ciężkiej. Kiedy to nastąpi? - Ciężko powiedzieć, ale jestem w stanie sobie wyobrazić walkę Krzysztofa z Tomaszem Adamkiem na jesieni przyszłego roku w ramach Polsat Boxing Night. Najważniejszy głos w tej sprawie ma jednak Polsat i dyrektor Marian Kmita. To od jego decyzji będzie zależało, czy w tym kierunku będziemy szli. O prawo walki z "Diablo" zabiega Mateusz Masternak. Rozumiem, że - z polskich pojedynków - panu bliżej do konfrontacji Włodarczyka z Adamkiem? - Pierwszego nazwiska nie znam, a jeśli chodzi o Adamka, to wszystko zależy od Polsatu. A walka unifikacyjna? Hitem byłoby starcie z Marco Huckiem... - Nie jest to takie proste. Federacja WBC, może i słusznie, uważa się za najbardziej prestiżową na świecie i nie jest chętna do walk unifikacyjnych. Poza tym chcemy żeby Krzysztof następną walkę stoczył w listopadzie i nie bardzo jest w kim wybierać wśród mistrzów innych federacji. Marco Huck, rzeczywiście najbardziej gorące nazwisko w gronie potencjalnych przeciwników Krzysztofa, ma walkę z końcem września i trudno przypuszczać, żeby był gotowy na poważne wyzwanie niewiele później. Co z pozostałymi mistrzami? - Mistrz IBF, Yoan Pablo Hernandez jest kontuzjowany, nie wiadomo kiedy wróci na ring, a mistrz WBA, Guillermo Jones po wspaniałym zwycięstwie nad Denisem Lebiediwem myśli o wadze ciężkiej. Poza tym on walczy bardzo rzadko, ciężko określić kiedy stoczy kolejny pojedynek. Także unifikacje brzmią ciekawie, oczywiście bylibyśmy zainteresowani takim rozwiązaniem, ale mam spore wątpliwości, czy taka walka z udziałem Krzysztofa jest możliwa. To może wariant amerykański? Głośno było swego czasu o możliwym pojedynku z Antonio Tarverem. - Z osobistego, ambicjonalnego punktu widzenia uważam, że to najlepsza opcja. Walka w Stanach Zjednoczonych z dużym nazwiskiem pokroju Antonio Tarvera czy Bernarda Hopkinsa to byłoby bardzo dobre rozwiązanie. Nie wiem tylko, czy po tym co Krzysztof pokazał w Moskwie ci pięściarze byliby zainteresowani walką z nim. Rozmawiał: Dariusz Jaroń