Ta walka "miała napisany scenariusz" już przed jej rozpoczęciem. To znaczy, o ile nie wydarzyłoby się nic nieoczywistego, a bardziej nawet sensacyjnego, dokładnie było wiadomo, jak zakończy się konfrontacja Damiana Knyby z Andrzejem Wawrzykiem. Pierwszy z pięściarzy jest na fali wznoszącej, potrzebuje coraz trudniejszych prób, by w wieku 29 lat zacząć mierzyć się z będącymi wyzwaniem sportowym przeciwnikami. Damian Knyba bezlitosny dla Andrzeja Wawrzyka. Wyzwał do walki kolejnych rodaków Z kolei Andrzej Wawrzyk najlepsze ma już dawno za sobą. Pięściarz z Krakowa najlepszy był 9 lat temu i wcześniej, to znaczy wówczas znajdował się w swoich szczytowym momencie kariery. Był o włos od pojedynku z Deontayem Wilderem, ówczesnym mistrzem świata w wadze ciężkiej, ale wpadka dopingowa Polaka przekreśliła pojedynek życia. Później Wawrzyk walczył z innymi problemami, ale w życiu prywatnym. Na ringu w hali Prudential Center, która kiedyś była domem Tomasza Adamka ("Góral" pojawił się w roli gościa honorowego), przekonaliśmy się, dlaczego Knyba był "skazany" na wygraną. Pięściarz z Wudzyna pod Bydgoszczą od pierwszych sekund pierwszej rundy wyglądał na zawodnika, który jest w stanie ekspresowo zakończyć to starcie przed czasem. Wawrzyk wiedział, co się święci, dlatego bazując jeszcze na mobilności unikał wymiany ciosów. I pierwsze minuty skupił się na tym, by przede wszystkim nic nie wyłapać, a i tak promowany przez grupę Top Rank rodak zdążył go ukąsić. W drugiej odsłonie nokaut nieustannie wisiał w powietrzu, Knyba w jednej z akcji wyprowadził serię kilku ciosów, niemniej krakowianin nadal stał o własnych siłach, czyli swój cel realizował. Polski bokser mistrzem świata. A to nie koniec wielkich wieści. Mamy potwierdzenie, jest wstępna data Po wszystkim było w 3. rundzie. Mający słabszą pamięć kibice mogli sobie przypomnieć, dlaczego Wawrzyk nigdy nie skonsumował swojego okazałego rekordu, bo nawet w najlepszym czasie ograniczała go odporność na ciosy. Lewy prosty, często dochodzący do jego głowy, coraz bardziej go kruszył, a Knyba tylko czekał, gdy pojawi się przestrzeń na dodanie mocnego prawego. Gdy mu to wyszło, zraniony w okolice ucha 37-latek od razu był liczony. Knyba chce kontynuować "polski szlak". Marzy o Różańskim lub Meynie Po co w ogóle Knybie była potrzebna walka z Wawrzykiem? Nasz niepokonany zawodnik, gwoli ścisłości, nie chciał tego pojedynku, ale uznał za rację, że starcie z Polakiem z nazwiskiem, mającym ciągle dobry bilans, pomoże mu w rozpoznawalności na terenie USA. I tą drogą chętnie chciałby podążyć w następnym starciu, bowiem wyzwał na pojedynek Łukasza Różańskiego i Kacpra Meynę, a także dołożył nazwisko Bułgara Kubrata Pulewa, czyli niedawnego przeciwnika... Wawrzyka.