Nieco w cieniu wielkiego skandalu z Norwegami na mistrzostwach świata w Trondheim Thomas Thurnbichler przychodzi z najnowszymi informacjami. Okazuje się, że podjął decyzję dotyczącą składu na zbliżające się Raw Air (13-16 marca). Do kadry po przerwie wraca Kamil Stoch. Zabraknie natomiast miejsca dla Piotra Żyły. W zawodach zobaczymy jeszcze Macieja Kota, Pawła Wąska, Dawida Kubackiego, Jakuba Wolnego oraz Aleksandra Zniszczoła. Od razu ruszyła lawina komentarzy. Brak "Wewióra" w takich zawodach jak Raw Air jest dla niektórych ogromnym zaskoczeniem. Dodatkowo niektórzy kibice zastanawiają się, czy w obliczu afery z norweską reprezentacją konkurs w ogóle się odbędzie. Kibice komentują skład Polaków na Raw Air. "Czemu nie Żyła?" "Czemu nie Żyła? Najlepszy lotnik w kadrze" - oburzają się fani w komentarzach pod wpisem Polskiego Związku Narciarskiego. W zeszłym roku na Raw Air w Oslo Piotr radził sobie najlepiej z Polaków, zresztą istotnie nieraz udowadniał, że w konkursach w lotach czuje się fantastycznie. Tak czy inaczej będzie niejako zmuszony, by trochę odpocząć i nabrać dystansu. Najwięcej emocji wzbudza powrót do reprezentacji Kamila Stocha. Mimo że "Orzeł z Zębu" nie imponuje formą, jego brak w składzie na mistrzostwa świata w Trondheim i tak był zaskoczeniem. Sam Adam Małysz przyznawał, że PZN rozważał wystąpienie przeciwko decyzji Thomasa Thurnbichlera i włączenie mistrza do kadry na zawody w Norwegii. "Przyszła do zarządu propozycja Thomasa, kto jedzie na mistrzostwa świata, a kto nie. Uzasadnił to, dlaczego Kamil ma nie jechać. Było sporo dyskusji, dwa dni zastanawialiśmy się, czy postąpić wbrew Thomasowi i wysłać Kamila, ale ostatecznie zarząd uznał, że to osoba, która jest odpowiedzialna za skoczków i postanowił zrobić, tak jak trener chciał. Trenera za to się rozliczy" - opowiadał niedawno Małysz w "Dzień dobry TVN". A pytany o przyszłość Austriaka, mówił wprost: Tymczasem niektórzy mają wątpliwości, czy Raw Air w Norwegii w ogóle powinno się odbyć, wszak norweska kadra ma - jak niedawno się okazało - sporo za uszami. Podczas MŚ w Trondheim Norwegowie dopuścili się nieregulaminowych manipulacji przy kombinezonach, do czego zresztą w końcu sami się przyznali. Jan-Erik Aalbu przyznał, że w stroje Lindvika i Forfanga wszyto "wzmocnioną nić". "Tak to oceniam: oszukiwaliśmy. Próbowaliśmy oszukać system. To jest niedopuszczalne. Zrobiono to ze świadomością, że jest to niezgodne z przepisami, ale jednocześnie w przekonaniu, że inspektorzy ubioru FIS tego nie wykryją" - podsumował na konferencji prasowej.