Żupiński to jeden z najbardziej utalentowanych wychowanków Wybrzeża Gdańsk w ostatnich latach. Gdy jako 15-latek przyjechał na zawody do Bydgoszczy, kibice przecierali oczy ze zdumienia. Wówczas mało kto jeszcze kojarzył młodego chłopaka, który miał słabe starty, ale na dystansie bawił się z rywalami jak chciał. - Szok. Przyszły mistrz świata - takich opinii na stadionie nie brakowało. Trudno zresztą było się temu dziwić, bowiem 15-latek jeżdżący tak pewnie na trasie i mający mnóstwo czasu na poprawę wyjść spod taśmy, faktycznie wydawał się materiałem na zawodnika wielkiego. I pierwsze lata startów w lidze także to potwierdzały. Żupiński bardzo dobrze prezentował się w 2018 roku i całkiem nieźle w kolejnym sezonie. Potem przyszło coś w rodzaju załamania. Słowa Zdunka weszły mu na głowę Choć Żupiński przeżywał wyraźny kryzys formy sportowej, nadal był w gronie tych najbardziej obiecujących juniorów z jego rocznika, obok Mateusza Cierniaka czy Bartłomieja Kowalskiego. Coraz bardziej jednak od nich odstawał, bo zaczął wozić ogony już nawet w rozgrywkach młodzieżowych. Być może ciążyły mu słowa Tadeusza Zdunka, który swego czasu nazwał Żupińskiego największym talentem w Polsce. Mocne stwierdzenie. Mimo widocznego regresu, 18-letniego wówczas chłopaka spotkała nieoczekiwana szansa. Przeszedł do PGE Ekstraligi i podpisał umowę z Apatorem Toruń. Miał dostać tam opiekę, sprzęt i wszystko co potrzebne, by pokazać umiejętności. Przeciwników tego transferu było jednak wielu i nie pomylili się oni. Żupiński był jednym z najgorszych juniorów ligi, miał trudności ze zdobywaniem pojedynczych punktów. To już nawet nie był cień tego zawodnika sprzed lat, a wręcz jego karykatura. Na nic pomoc Sajdaka Przed sezonem 2022 otworzyła się kolejna, nieoczekiwana szansa przed Żupińskim. Kończący współpracę z Grigorijem Łagutą jego wieloletni mechanik Dariusz Sajdak postanowił podjąć się "naprawy" młodzieżowca Apatora. W zasadzie można powiedzieć, że doszło do sytuacji, w której mechanik jest większą gwiazdą od zawodnika. Na razie jednak, poprawy nie widać. Żupiński ustabilizował się na marnym poziomie. Pytanie, co jeszcze może mu pomóc. Ma sprzęt, zaplecze, team, mechanika i miejsce w składzie. Wiele wskazuje na to, że pojawił się jednak problem z psychiką. Może oczekiwania jednak przygniotły Żupińskiego. Fakty niemniej są takie, że jeśli nie zrobi postępów, za rok może pożegnać się z żużlowymi torami, choć kilka lat temu wielu widziało w nim mistrza świata.