Siatkarscy trenerzy narzekają na to od lat. Kiedy na mistrzostwach świata czy Europy mają do dyspozycji po 14 zawodniczek lub zawodników, na igrzyska olimpijskie jeżdżą w okrojonych składach. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zezwala wyłącznie na składy liczące 12 siatkarek i siatkarzy. Nieco zliberalizowane zasady obowiązywały przed rokiem na igrzyskach w Paryżu. Niedługo przed turniejem MKOl zezwolił na dołączenie do drużyn trzynastego zawodnika - ale tylko w roli rezerwowego na zasadzie medycznego "dżokera", który mógł zastąpić kontuzjowanego kolegę. Na absurd tej sytuacji narzekał m.in. Nikola Grbić, selekcjoner reprezentacji Polski. "To nie ma żadnego sensu. Nie wiem, kto może doznać kontuzji" - rozkładał ręce Serb. Przed kilkoma dniami ukazały się pierwsze regulacje dotyczące następnych igrzysk, w 2028 r. w Los Angeles. I żadnych zmian co do liczebności składów w nich nie ma. "To dość świeży temat. W ubiegłym tygodniu rozmawialiśmy o tym z władzami FIVB. Trochę są zdziwieni, że od razu została podjęta taka decyzja, natomiast na pewno będziemy walczyć, mamy jeszcze kilka lat. Wiadomo, że ten czas bardzo szybko leci, decyzje muszą być podejmowane dużo wcześniej" - komentuje sytuację w rozmowie z Interią Sport Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jasny komunikat dla Nikoli Grbicia. Będą walczyć z absurdem. "Dziwne decyzje" Jednym z argumentów, jakie MKOl ma wysuwać przeciwko powiększeniu liczby zawodników w siatkarskich drużynach, ma być ograniczona liczba miejsc w wiosce olimpijskiej. Już w Paryżu pierwotnie rezerwowy miał przebywać poza wioską, choć poszczególne reprezentacje postarały się, by zamieszkał i trenował wraz z całą drużyną. Tak było w przypadku Bartłomieja Bołądzia i Olivii Różański, którzy byli rezerwowymi w ekipach Grbicia i Stefano Lavariniego. O tym, jak ważna może być możliwość skorzystania z 14-osobowej kadry, przekonała się w Paryżu reprezentacja Polski. Już po ćwierćfinałowym zwycięstwie ze Słowenią Grbić dołączył do drużyny Bołądzia, który zastąpił kontuzjowanego Mateusza Bieńka. To nie do końca rozwiązał jednak problem, bo przecież Bołądź to atakujący, a kontuzji doznał środkowy. Po dramatycznym półfinałowym boju z USA urazy leczyli z kolei rozgrywający Marcin Janusz i libero Paweł Zatorski, którzy wystąpili w finale mimo kłopotów ze zdrowiem. Siatkówka. Sebastian Świderski przekonuje ws. IO: "Nie składamy broni" Świderski zapewnia, że rozmowy siatkarskiego środowiska z MKOl-em w sprawie powiększenia składów na igrzyska będą jeszcze trwać. I dodaje, że Polska nie działa w tej sprawie sama. Jeszcze przed IO w Paryżu na regulacje dotyczące składów głośno narzekał zresztą Ferdinando De Giorgi, trener włoskich siatkarzy, który nazwał nawet sytuację “brakiem szacunku" do siatkówki. "Powolutku, kropla drąży skałę i na pewno taką kroplą będziemy. Nie składamy broni. Wiem, że nie jesteśmy osamotnieni. Praktycznie wszystkie najmocniejsze federacje, z którymi mamy kontakt, są tego samego zdania" - podkreśla Świderski.