Wychowanek Polonii Bydgoszcz potrzebował zaledwie dwóch sezonów, by zwrócić na siebie uwagę całej żużlowej Polski. Niesamowity okazał się dla niego zwłaszcza miniony rok, kiedy to sensacyjnie uplasował się na szczycie rankingu pierwszej ligi jeśli chodzi o krajowych zawodników. Zaowocowało to rzecz jasna powołaniem do kadry narodowej, z którą zdobył drużynowe mistrzostwo świata juniorów. W indywidualnym czempionacie naszemu żużlowcowi także szło nie najgorzej i jak na debiut pokazał się z naprawdę dobrej strony. Niestety w ostatnich miesiącach nie brakowało też tych smutnych chwil, bowiem turniej Speedway of Nations 2 zakończył się dla bohatera naszego tekstu dramatycznie. Po jednym z upadków stracił on kawałek palca i bliznę po tej kraksie będzie miał w zasadzie do końca życia. - Długo nie mogłem przespać spokojnie całej nocy, ponieważ tak bardzo mnie bolało. Myślałem trochę o tym, jak teraz ludzie będą na to reagować, bo ładnie to nie wygląda. Bałem się też, że do końca życia nie będę miał palca i nie będę nim operował - oznajmił. Na szczęście nie podcięło mu to skrzydeł, co pokazał w końcówce sezonu. Wiktor Przyjemski ograniczył kontakt ze znajomymi. Interesuje go tylko sport Jak się okazuje znakomite wyniki Wiktora Przyjemskiego nie wzięły się znikąd. Kluczem do sukcesu zdaje się być podejście samego zawodnika do tego sportu, który wybrał ukochaną dyscyplinę kosztem życia prywatnego. - Mam chociażby mały, prawie że zerowy kontakt z przyjaciółmi. Mam dziewczynę i ona też mówi, że często mnie nie ma. Na szczęście nam to jakoś zbytnio nie przeszkadza, ponieważ potrafimy tak ułożyć grafik, że staramy się często spotykać. Naprawdę nie jest to łatwe. Nawet z rodziną widuję się bardzo rzadko - dodał. Kibice Abramczyk Polonii czytając te słowa muszą czuć niesamowitą dumę ze swojego wychowanka. Taki żużlowiec zdarza się bowiem raz na kilkadziesiąt lat. Nie wiadomo jednak na jak długo przycumuje on w Bydgoszczy. Coraz częściej mówi się o ofertach z PGE Ekstraligi, a jeśli macierzystemu klubowi nie uda się wywalczyć w tym roku awansu, to młodzieżowiec raczej nie powinien zwlekać i przenieść się natychmiast do najwyższej klasy rozgrywkowej. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo