Od Wielkanocnej niedzieli wśród przeciwników Fogo Unii Leszno zapanowała euforia. Wszystko przez to, że Cellfast Wilki Krosno wygrywając u siebie z faworytem ligi przedstawili innym drużynom gotową receptę na pokonanie zespołu Rafała Okoniewskiego. Eksperci mówią wprost, że wystarczy przygotować trudniejszy tor, aby zatrzymać największe gwiazdy Unii z Januszem Kołodziejem na czele. Menedżer Kołodzieja odpiera zarzuty i mówi o zdarzeniach z Krosna Po tamtym meczu najmocniej oberwało się Januszowi Kołodziejowi. Względem kapitana wystosowano zarzuty, że ciągle ma problem z kontuzjowanym barkiem i nie jest odpowiednio przygotowany do sezonu. - Krytyka Janusza po jednym meczu, w którym zdobył 10 punktów jest czymś niezrozumiałym - mówi nam Krzysztof Cegielski. - To bardzo go dotknęło. Pamiętajmy o różnych historiach hejtu w żużlu, które nie skończyły się dobrze. Apeluję o trochę szacunku i zejścia na ziemię - podkreśla menedżer żużlowca. - Janusz Kołodziej to nie jest początkujący zawodnik. Można go konstruktywnie skrytykować, że zdobył "tylko" 10 punktów na torze w Krośnie, ale nie dorabiajmy ideologii o braku sił i innych niestworzonych rzeczy. Każdy powinien to wiedzieć, jeśli ma elementarną wiedzę o żużlu, że siły na takim torze jak ten w Krośnie nie są do niczego potrzebne. Na takim torze jedzie się techniką i odpowiednim przygotowaniem motocykla, jego dopasowaniem i objeżdżeniem. Janusz w ostatnich latach miał mało okazji do jazdy na takich torach i nie czuł się komfortowo. To nie ma jednak nic wspólnego z kontuzją, czy brakiem sił. Nie sądzę, żeby na przykład Tobiasz Musielak miał więcej sił niż Janusz Kołodziej. Możemy to sprawdzić, ale nie ma więcej sił w swoich rękach (śmiech) - dodaje. Metalkas 2. Ekstraliga to nie będzie spacerek dla Kołodzieja Już w niedzielę Unia podejmie na własnym torze Polonię Bydgoszcz. Na celowniku obserwatorów będzie Kołodziej. Wszyscy zadają sobie bowiem pytanie o dyspozycję tego zawodnika na przestrzeni całego sezonu. - Mówiłem to już w listopadzie, kiedy Janusz przedłużał kontrakt z Unią Leszno, że dla niego jazda na poziomie 2. Metalkas Ekstraligi będzie wyzwaniem. Teraz rywalizuje z nowymi zawodnikami, mniej przewidywalnymi o trochę niższym poziomie sportowym, na innych torach. To było poświęcenie Janusza dla klubu. Jeśli ktoś oczekiwał, że będzie zdobywał w każdym meczu komplet punktów, to te osoby mają problem i muszą zmienić myślenie. To nie było i nie będzie takie proste - argumentuje Cegielski. - Specyfika, charakter i umiejętności Janusza bardziej pasują do jazdy na ekstraligowym poziomie z zawodnikami na najwyższym światowym poziomie. On potrafił mieć zawsze słabe mecze, nawet gdy zdobywał medale, ale prawie zawsze ciągnął swój zespół i w najważniejszym momencie koncentrował się na tyle, że sięgał po sukcesy. Janusz jest stworzony do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jazda na zapleczu PGE Ekstraligi jest dla niego czymś nowym, z czym musi się oswoić. Oczywiście świadomie podjął decyzję o poświęceniu swojemu klubowi i fajnie byłoby, gdyby wszyscy to docenili. Nie wyrokujmy po jednym meczu wyjazdowym i jednym domowym. Ja jestem spokojny i nie spodziewam się większych kłopotów, choć oczywiście zobaczymy, jak sezon się ułoży. W tej lidze też jeżdżą szybcy zawodnicy. Kołodziej będzie chciał udowodnić, że Krosno było wypadkiem przy pracy Menedżer kapitana Unii wylicza także, że w Krośnie Kołodziej został wyprzedzony tylko raz przez Tobiasza Musielaka. Na rozkładzie pokonanych rywali miał Kennetha Bjerre, Jakuba Jamroga, czy wspomnianego Musielaka. Jego dorobek punktowy z pewnością byłby wyższy, gdyby nie taśma w pierwszym starcie. Akurat ta sytuacja mogła być efektem hejtu, jaki spłynął na niego w ostatnich tygodniach w związku z zamieszaniem wywołanym montażem band. - Janusz przez wiele lat był czołową postacią tej dyscypliny sportu w Polsce. Chyba dzisiaj niektórzy tego nie doceniają. Powiem więcej, mam wrażenie, że niekiedy sukcesy Tomka Golloba nie są szanowane. A to on przecież wspólnie ze swoimi kolegami - m.in. Januszem, Jarkiem Hampelem, czy Krzyśkiem Kasprzakiem, doprowadził do tego, że żużel w Polsce wygląda tak jak wygląda. Wszystko dzięki sukcesom międzynarodowym. Pamiętajmy o tym - zakończył Cegielski.