Po 29. kolejkach Jagiellonia Białystok zajmowała trzecią pozycję w tabeli PKO BP Ekstraklasy ze stratą czterech punktów do liderującego Rakowa Częstochowa. Ten jednak dopisał kolejne trzy "oczka" do swojego dorobku i aby aktualny mistrz Polski wciąż się liczył w walce o najwyższą lokatę musiała wygrać z Koroną Kielce. Ta jest już prawie pewna utrzymania i spróbowała sprawić sensację na własnym stadionie. Jagiellonia prowadziła po karnym. Nagle cios "do szatni" Pierwsza połowa zdecydowanie przebiegała pod dyktando "Jagi". Już w pierwszych 10. minutach piłkarze Adriana Siemieńca mogli otworzyć wynik spotkania. Dośrodkowanie Shurlinova przelobowało Rafała Mamlę, lecz z linii bramkowej piłkę wybił Długosz. Kamery uchwyciły na trybunach Exbud Areny m.in. prezesa PZPN Cezarego Kuleszę oraz selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza. Blisko trafienia był także Taras Romańczuk. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w 15. minucie trafił jedynie w poprzeczkę. Ta szansa jedynie zmobilizowała drużynę do podkręcenia tempa. W ten sposób prostopadłe podanie w pole karne do Pululu posłał Jarosław Kubicki. Napastnik swobodnie wyłożył piłkę do Jesusa Imaza, a ten został sfaulowany przez Martina Remacle'a. Na "jedenastkę" wskazał sędzia Tomasz Kwiatkowski. Jego decyzję potwierdziła długa analiza VAR. Okazję na gola miał zatem Afimico Pululu. W 24. minucie strzelił w lewą stronę bramkarza i otworzył worek strzelecki. Sędzia nie miał za wiele pracy, poza rzutem karnym rozdał też dwie żółte kartki. Jedną dla Konrada Matuszewskiego z Korony, a drugą dla strzelca bramki dla Jagielloni. Pierwsza połowa została przedłużona o pięć minut. Z powodu urazu w pierwszej z doliczonych minut boisko opuścił Jarosław Kubicki. W jego miejsce na murawie pojawił się Tomas Costa Silva. Jak się okazało nie było to ostatnie wydarzenie w doliczonym czasie. Korona zamknęła "Dumę Podlasia" we własnym polu karnym i po zmieszaniu pod bramką Abramowicza w piątej minucie dodatkowego czasu piłkę do siatki strzałem głową skierował Evgeni Shikavka. Asystę dośrodkowaniem zanotował Dawid Błanik. W ten sposób zakończyła się pierwsza część meczu. Przebudzenie Korony Kielce. Cudowne trafienie Fornalczyka "Z wysokiego C" ruszyło drugie 45 minut spotkania. Już w 49. minucie ponownie strzałem głową na prowadzenie wyszła Korona. Znakomite dośrodkowanie Błanika wykorzystał Pau Resta. Było to jego czwarte trafienie w tym sezonie Ekstraklasy. Jagiellonia próbowała doprowadzić do wyrównania wyniku, lecz bezskutecznie. Swoje szanse za to znakomicie wykorzystywali podopieczni Jacka Zielińskiego. Na lewym skrzydle z piłką znalazł się Mariusz Fornalczyk. Zejściem na prawą nogę zdołał ograć dwóch zawodników drużyny gości i fenomenalnym uderzeniem w samo "okienko" bramki podwyższył wynik na 3:1. Gol ten spowodował cofnięcie się gospodarzy do defensywy. Jagiellonia grała piłką bez pomysłu i nie potrafiła poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Rafała Mamlę. W międzyczasie żółtym kartonikiem ukarany został Wiktor Długosz i Joao Moutinho. Niewiele przyniosły także zmiany kadrowe. Siemieniec wymienił Hansena na Pietruszewskiego, Pululu na Semedo i Shurlinova na Villara. Zmiennicy nie wnieśli jednak oczekiwanej energii. Jacek Zieliński nie pozostawał dłużny i także reagował na wydarzenia boiskowe. W celu uspokojenia gry wykorzystał cztery zmiany. Z boiskiem pożegnali się m.in. strzelcy goli dla Korony. Na trybunach zasiadło ponad 14 tysięcy kibiców, którzy mogli podziwiać wygraną swojej drużyny. Mimo większego posiadania piłki ćwierćfinalista Ligi Konferencji UEFA nie mógł znaleźć sposobu na nawet minimalne odrobienie strat. W ten sposób Korona zanotowała awans w tabeli na 10. miejsce. Mistrzowie Polski zaś na cztery kolejki przed końcem rozgrywek tracą aż siedem punktów do Rakowa Częstochowa.