Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polka ma medal mistrzostw świata. Do akcji wkroczyli sędziowie. Kulisy sukcesu

Aleksandra Król-Walas nie przestaje pisać historii polskiego snowboardu. Polka powtórzyła wynik sprzed dwóch lat i w Szwajcarii ponownie wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata w slalomie gigancie równoległym. Nastąpiło to jednak w niezwykłych okolicznościach. Do końca nie wiedziała, czy pojedzie w rywalizacji o złoto, czy o brąz. O wszystkim opowiedziała w rozmowie z Interia Sport.

Aleksandra Król-Walas
Aleksandra Król-Walas/GIAN EHRENZELLER/PAP

Aleksandra Król-Walas miała znakomity dzień w Szwajcarii w snowboardowych mistrzostwach świata. Najpierw zajęła szóste miejsce w eliminacjach, a następnie - aż do półfinału - wygrywała wszystkie pojedynki.

W 1/8 finału pewnie wygrała z Chinką Xinhui Bai, by w ćwierćfinale minimalnie pokonać swoją przyjaciółkę Szwajcarkę Julie Zogg. Obie zawodniczki dzieliło zaledwie 0,05 sek.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Aleksandra Król-Walas: Jestem podekscytowana, bo zawsze chciałam wystąpić w Polsce. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

      Dramatyczny półfinał. Do akcji musieli wkroczyć sędziowie

      Prawdziwy horror nasza snowboardzistka przeżyła w półfinale. Jej rywalką była Japonka Tsubaki Miki, która wygrywała w tym sezonie wszystko, co można było. Obie jechały bardzo równo, a na mecie dzieliła je zaledwie 0,01 sek.

      I wtedy się zaczęło.

      Król-Walas była przekonana, że to ona wygrała. Podobnie, jak jej trenerzy.

      Byłam pewna, że wygrałam ten półfinał. Jak wpadałam na metę, to widziałam kątem oka i wydawało mi się, że jestem przed nią. Musiałam prawdopodobnie źle przyłożyć rękę do fotoceli. Tak mi się wydaje. Pewnie ona lepiej wykonała ten ruch ręką i to ona awansowała. Może za nisko wsadziłam tę rękę, bo fotocela jest na dwóch różnych wysokościach

      ~ mówiła nasza snowboardzistka w rozmowie z Interia Sport.

      Trenerzy nie sprawdzali fotofiniszu, bo to robi się w momencie, gdyby obie miały identyczny czas. Pojawiła się jednak sporna sytuacja i polski sztab wstrzymywał się ze zgłoszeniem  protestu. Japonka uderzyła bowiem deską w tyczkę, co jest zabronione.

      I właśnie z tego względu start do rywalizacji o brązowy medal się przedłużał. Król-Walas stała już w bramce startowej na górze, ale wciąż nie wiedziała, czy jednak pojedzie o brąz, czy może o złoto.

      - Nie było oficjalnego protestu z naszej strony. Byłem na górze i dostałem od chłopaków ze sztabu, żebym podszedł do delegata technicznego, by sprawdzić ten przejazd. Mieliśmy na wideo nagranie, że Japonka dość ciasno przeszła obok tyczek. Przez to był wstrzymany start, bo była kontrola wideo. Ta potwierdziła, że sytuacja jest czysta. Po zawodach otrzymaliśmy wideo z tym spornym fragmentem, w którym Miki trąciła dziobem deski tyczkę, ale nie było na tyle duże wykroczenie, by dać jej dyskwalifikację - tłumaczył Oskar Bom, trener naszej snowboardowej reprezentacji, w rozmowie z Interia Sport.

      - Stałam na górze i czekałam na wiadomość, czy jadę o złoto, czy brąz. Czekałam w bramce startowej, ale musiałam wypiąć deskę. Start był co chwilę przesuwany. Ostatecznie przyszła wiadomość, że wszystko było w porządku. Padła komenda: startujemy za minutę. Trzeba się było zatem zapiąć i jechać - opowiadała Król-Walas, która w walce o brązowy medal pokonała Szwajcarkę Ladine Caviezel.

      Niesamowita Ester Ledecka. Medal w MŚ w snowboardzie i MŚ w narciarstwie alpejskim

      W finale Ester Ledecka pokonała pogromczynię Polki, dzięki czemu Czeszka trzeci raz w karierze została mistrzynią świata. Kilka tygodni wcześniej zdobyła też medal w MŚ w narciarstwie alpejskim. Pozostałe Polki przepadły w eliminacjach. 28. była Weronika Dawidek, 31. Maria Bukowska-Chyc, a 35. Karolina Półtorak

      Wśród mężczyzn triumfował Włoch Roland Fischnaller. Srebro zdobył Niemiec Stefan Baumeister, a brąz Sangho Lee z Korei Południowej. Polacy niestety zawiedli. Michał Nowaczyk był 34., Andrzej Gąsienica-Daniel 38., Mikołaj Rutkowski 43., a Anatol Kulpiński 44.

      Aleksandra Król-Walas pierwszy raz płakała po sukcesie. Tak wiele przeszła

      Wyczyn naszej snowboardzistki jest godny podziwu. Po brązowy medal sięgała też przed dwoma laty w Bakuriani, ale w międzyczasie urodziła córeczkę. Wróciła do rywalizacji dopiero jesienią i pokazała, że mamy mają moc.

      - Na pewno powtórzenie takiego wyniku i to jeszcze po porodzie, to jest coś niesamowitego. Niezmiernie się z tego cieszę. Zasłużyłam sobie chyba na ten medal, bo miałam bardzo dobry sezon, a zwłaszcza jego początek. Miałam naprawdę wielki apetyt na ten medal - przyznała nowotarżanka.

      Ten brązowy medal jest dla naszej snowboardzistki o wiele cenniejszy niż wywalczony w Gruzji. Nigdy nie wiedziałem jej płaczącej ze szczęścia, a teraz właśnie tak było.

      Chyba pierwszy raz płakałam z radości. Emocje puściły. Ten medal dedykuję całej mojej rodzinie. Rodzicom, teściom, mężowi, córce. Oni wszyscy mi pomogli w tym, by spełniło się moje marzenie o powrocie na deskę. Bez nich to by się nie udało

      ~ mówiła.

      34-latka zanotowała życiowy sezon. Pięciokrotnie stawała na podium Pucharu Świata, wygrywając w Scoul. Nie wyszły jej jednak starty w Krynicy-Zdroju. Tam była ósma i 17. Polka od początku stycznia zmagała się jednak z problemami zdrowotnymi.

      - W Scoul po tej wygranej nabawiłam się kontuzji ręki. Ten uraz mi przeszkadza, bo muszę mieć robione zastrzyki. Mam bowiem zapalenie ścięgien w nadgarstku i moja ręka ciągle jest w stabilizatorze. Nie wystąpiłam w ostatnim Pucharze Świata, bo musiałam mieć tydzień przerwy między zastrzykiem a startem, by wszystko było zgodne z zasadami antydopingowymi. Jakby tego było mało, to zaraz po mistrzostwach Polski się rozchorowałam. Prosto na starty w Krynicy-Zdroju. Po nich jeszcze przez dwa tygodnie brałam antybiotyk - powiedziała Król-Walas.

      Czas na medale igrzysk

      Niebawem nasza snowboardzistka wystartuje w zimowych światowych wojskowych igrzyskach sportowych w Lucernie, na które Polska wraca po 12 latach przerwy. Król-Walas jest bowiem żołnierzem Wojska Polskiego w stopniu st. szer. spec. i należy do naszej "Armii Mistrzów", czyli Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego.
      - Ten medal jest fajnym prognostykiem przed zimowymi światowymi wojskowymi igrzyskami sportowymi, gdzie zjedzie się cała czołówka Pucharu Świata. Tam zatem też będzie walka - wtrąciła 34-latka.

      Za niespełna rok zimowe igrzyska olimpijskie w Cortinie d'Ampezzo i Mediolanie. I tam Król-Walas będzie jedną z naszych kandydatek do medalu. W tym sezonie pokazała, że wcale nie jest to takie niemożliwe.

      Aleksandra Król-Walas/GIAN EHRENZELLER/PAP
      Od lewej: Tsubaki Miki, Ester Ledecka, Aleksandra Król-Walas/GIAN EHRENZELLER/PAP
      Aleksandra Król-Walas/GIAN EHRENZELLER/PAP








      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje