Partner merytoryczny: Eleven Sports

Grzegorz Lato nie wytrzymał po meczu reprezentacji Polski. Zero litości. "Szlag mnie trafiał"

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Reprezentacja Polski eliminacje mistrzostw świata 2026 rozpoczęła od starcia, które miało być pozornie na łatwo. Na PGE Narodowy w Warszawie przyjechała bowiem kadra Litwy, a więc 142. kadra rankingu FIFA. Mecz nie układał się jednak kadrze dowodzonej przez Michała Probierza. Ostatecznie udało się wygrać 1:0, ale styl tej victorii jest fatalny. - Jeśli my przez 30 minut na własnym stadionie nie oddajemy strzału na bramkę... no to rany boskie - mówi w rozmowie z "Interia Sport" były prezes PZPN Grzegorz Lato.

Grzegorz Lato i Robert Lewandowski
Grzegorz Lato i Robert Lewandowski/Pawel Wodzynski/PIOTR DZIURMAN/East News

Reprezentacja Polski pod wodzą Michała Probierza przeszła już dwa naprawdę poważne testy. Pierwszym były mistrzostwa Europy w Niemczech w 2024 roku i z pewnością to właśnie za udział w imprezie rozgrywanej na terenie naszych zachodnich sąsiadów eksperci wystawiliby wyższą notę, niż za to, co działo się podczas ostatniej edycji Ligi Narodów UEFA. W trakcie walki o mistrzostwo starego kontynentu nie zgadzały się bowiem wyniki, ale przynajmniej Polskę oglądało się z pewną przyjemnością. 

W trakcie Ligi Narodów nie było w grze naszej kadry ani przyjemności, ani wyników, a wszystko skończyło się wstydliwym spadkiem z dywizji A do dywizji B po porażce ze Szkocją przed własnymi kibicami. Wydawało się, że idealnym momentem na poprawę nastrojów będzie pierwsza część eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. W piątek do Warszawy przyjechała bowiem Litwa, a więc 142. reprezentacja rankingu FIFA. Można było mieć nadzieję, że zwycięstwo w tym meczu jest formalnością, a kwestią do sporną pozostaje to, ile goli strzelą Polacy. 

Grzegorz Lato zniesmaczony meczem z Litwą. Jaśnie się nie da

Niestety tak się jednak nie stało, a po tym spotkaniu kibice z pewnością mogą czuć pewien rodzaj frustracji mimo zwycięstwa 1:0. Grzegorz Lato w rozmowie ze "Interia Sport" na przebieg tego meczu patrzy z wielkim niepokojem. - Oczywiście najważniejsze jest zwycięstwo i to, że trzy punkty zostają w Warszawie - rozpoczyna były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. - O stylu nie chcę zbytnio rozmawiać, niech każdy sobie dopowie sam, co o tym myśli - dodaje były reprezentant Polski. 

W kolejnych częściach rozmowy były snajper naszej kadry już tak powściągliwy nie był. - Trzeba sobie powiedzieć jedno. Graliśmy z drużyną, która w przeszłości nie generowała nam żadnych kłopotów. Nie było mowy, żebyśmy my się z Litwą męczyli. Dziś przez 30 pierwszych minut nie byliśmy w stanie nawet oddać strzału w światło bramki... resztę niech każdy sobie sam dopowie - kontynuuje Lato. 

Piłkarze reprezentacji Polski/PAP/Leszek Szymański/PAP

Odkąd Michał Probierz został selekcjonerem reprezentacji Polski nasza kadra w meczach o punkty pokonała takie potęgi jak: Wyspy Owcze, Estonia, Szkocja, a do tego grona dołączyła Litwa. - To nie jest wina trenera - grzmi Lato. - Trzeba spojrzeć na to, co mamy. Kiedyś mieliśmy kadrę, w której wszyscy zawodnicy grali w naszej lidze, grali w Polsce. Dzisiaj jak popatrzymy, choćby na Raków Częstochowa, gdzie jedynym Polakiem jest bramkarz, to mnie się nie chce nawet na ten temat dłużej wypowiadać - dodaje były prezes PZPN. 

Fakty są jednak takie, że piłkarze reprezentacji Polski grają w lepszych klubach. Wystarczy wspomnieć o Robercie Lewandowskim, który reprezentuje barwy FC Barcelona, Jakubie Kiwiorze z londyńskiego Arsenalu, czy Mattym Cashu z Aston Villa. - Skończyły się czasy, gdy Ci piłkarze sprawią, że będziemy wygrywać gładko mecze, gdy kolejne spotkania będą kończyły się wynikami 3:0, 4:0. Pytanie jest jedno. Żeby strzelić bramkę, to musimy mieć zespół, musi funkcjonować jeden organizm. Jeśli my przez 30 minut na własnym stadionie nie oddajemy strzału na bramkę... no to rany boskie, niech każdy zastanowi się, o co tu chodzi - grzmi Lato. 

Obawa przed Maltą? To niestety prawda

- Ja oczywiście jestem kibicem polskiej reprezentacji na dobre i na złe, ale powiedzmy sobie uczciwie, dobrze żeśmy dziś wygrali, bo okazuje się, że w starciach z nami nawet Ci amatorzy czy półamatorzy są dla nas niebezpieczni - ocenia bezlitośnie 74-latek. - Dzisiaj mamy zawodników, którzy grają za granicą, otrzymują powołania, bo nie ma lepszych - dodaje. 

- Jak się obejrzało ten mecz z Litwą i przypomnimy sobie to, co działo się w poprzednich spotkaniach, to niestety wnioski nasuwają się same. Przed nami jeszcze bardzo długa droga, a do mistrzostw świata niesamowicie długa- kontynuje Lato. 

W kolejnym meczu na PGE Narodowy w Warszawie przyjedzie 168. zespół rankingu FIFA, a więc Malta, która eliminacje rozpoczęła od porażki 0:1 z Finlandią przed własnymi kibicami. - Po tym co dziś zobaczyłem, po tym meczu... Boję się. Skończyły się czasy, że przyjeżdżał teoretycznie słabszy zespół i to nas się obawiał. Musimy od początku narzucić swój styl gry - stwierdza bezlitośnie nasz rozmówca. 

- Zwycięzców się oczywiście nie osądza. Jesteśmy z reprezentacją Polski na dobre i na złe, ale jak ja oglądałem ten mecz, to mnie naprawdę szlag trafiał przed telewizorem w wielu sytuacjach. Najważniejsze, że wygraliśmy 1:0. Jednak jeśli mamy bać się Malty, to lepiej nie wychodzić na boisko, po co my w ogóle startujemy w tych eliminacjach? Skończmy tę dyskusję - zastanawia się oburzony trzeci najlepszy strzelec w historii reprezentacji Polski. 

Mecz reprezentacji Polski z Maltą zaplanowany jest na poniedziałek 24 marca. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 20:45. Będzie to pierwsze spotkanie tych drużyn od 2023 roku, wówczas Biało-Czerwoni wygrali 4:0. Relacja tekstowa na żywo z tego spotkania na Sport.Interia.pl. 

Cypr - San Marino. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Michał Probierz/AFP
Franciszek Smuda, Grzegorz Lato/STANISLAW KOWALCZUK/EAST NEWS /East News
Grzegorz Lato/Adam Drygalski/INTERIA.PL

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram