Emma Raducanu w 2021 roku wzbudziła niemałą sensację, gdy na dwa miesiące przed swoimi 19. urodzinami wygrała US Open, chociaż do turnieju głównego dostała się dopiero po przejściu kwalifikacji. O Brytyjce stało się głośno i wydawało się, że kolejne sukcesy będą jedynie kwestią czasu. Tak się nie stało, bo Raducanu aż do dzisiaj nie dopisała na swoje konto żadnego turniejowego triumfu. Urodzona w Toronto tenisistka po drodze borykała się z problemami zdrowotnymi, a kolejne kontuzje uniemożliwiały jej regularną grę. Tak było również pod koniec poprzedniego sezonu, gdy przez uraz stopy musiała wycofać się m.in. z imprezy WTA 250 w Hongkongu oraz na początku bieżącego - jej nazwisko znalazło się na liście zgłoszeń do turnieju w Auckland, ale Raducanu wycofała się w ostatniej chwili z powodu kontuzji pleców. Problemy zdrowotne uniemożliwiały stabilizację formy, na dyspozycję Raducanu wpływały też ciągłe zawirowania w sztabie szkoleniowym. Brytyjka często zmieniała trenerów, co na początku lutego wymownie skomentował znany szkoleniowiec Rick Macci. "Różnica pomiędzy zwycięstwem, porażką, sukcesem, to kwestia cali. W przypadku Raducanu - to cale pomiędzy jej uszami" - pisał, sugerując problemy mentalne triumfatorki US Open. 5:3 i zwrot akcji w meczu mistrzyni z Abu Zabi. Półfinalistka Australian Open za burtą Kolejny zwrot u Emmy Raducanu. Znowu zmienia trenera Raducanu na inaugurację sezonu dotarła do trzeciej rundy Australian Open, w której została zdeklasowana przez Igę Świątek (1:6, 0:6). Później nie była w stanie wygrać meczu w Singapurze, Abu Zabi i Dosze, przełamanie nadeszło dopiero w Dubaju, ale i tak odpadła już w drugiej rundzie po porażce z Karoliną Muchovą. Triumfatorka US Open nie popisała się także w Indian Wells, gdzie w pierwszej rundzie wyeliminowała ją Moyuka Uchijima. Szansę na rehabilitację otrzymała w Miami i ją wykorzystała, bo w meczu pierwszej rundy pokonała Sayakę Ishii 6:2, 6:1. Po tym meczu gruchnęła nieoczekiwana wiadomość dotycząca sztabu Raducanu. Uwagę brytyjskich mediów już wcześniej wzbudził fakt, że podczas meczu z Japonką w boksie, w którym zasiadał sztab Raducanu, nie pojawił się jej trener Vladimir Platenik. Jak się okazało, jego absencja nie była przypadkowa - tenisistka zakończyła bowiem współpracę z tym szkoleniowcem po... 14 dniach od jej nawiązania. 22-latka ostatnie dwa tygodnie potraktowała jako "okres próbny" i po tym czasie zrezygnowała z usług Platenika. "Emma i Vlado rozstali się. Emma ma ogromny szacunek dla Vlado i pracy, którą zaczęli, ale nie zmierzała ona w dobrym kierunku. Emma skupia się teraz na tym, żeby jak najlepiej radzić sobie tutaj w Miami po dzisiejszym solidnym starcie i będzie nadal szukać odpowiedniego trenera" - przekazali współpracownicy 22-latki w komunikacie cytowanym przez Daily Mail. Jak zauważono, słowacki trener niedawno w rozmowie z mediami w swoim kraju deklarował, że będzie współpracował z Raducanu co najmniej do końca tegorocznego Roland Garros. Brytyjka musi jednak ponownie rozglądać się za nowym szkoleniowcem. Stałego trenera nie ma od stycznia, kiedy to Nick Cavaday zrezygnował z pracy w jej sztabie z powodu prolemów zdrowotnych. 6:2, 6:0 dla Igi Świątek, po 14 dniach powtórka batalii. Wszystko jasne po 107 minutach