Polski skoczek przypomniał o sobie. Wskazał na ważny problem: nie mamy gdzie skakać
Jarosław Krzak był najlepszym polskim skoczkiem narciarskim spoza kadry w mistrzostwach kraju, jakie zostały rozegrane na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. 24-latek zajął dziewiąte miejsce, meldując się po raz drugi w karierze w "10" krajowego czempionatu. Po zawodach 24-latek nie krył zadowolenia, ale też poruszył problem, który trapi polskie skoki narciarskie. Okazuje się, że przez wiele tygodni nie miał on gdzie skakać.
Jarosław Krzak dał się poznać w grudniu 2018 roku, kiedy to - będąc zupełnie nieznanym - zajął 13. miejsce w mistrzostwach Polski. W 2020 roku postawił na niego Michal Doleżal, ówczesny trener kadry, który dostrzegł potencjał w skoczku PKS Olimpijczyk Gilowice.
Zawodnik z miejscowości Las nie zrobił jednak wielkiej kariery. Nigdy nie przebrnął kwalifikacji w Pucharze Świata. W Pucharze Kontynentalnym ani razu nie znalazł się w "10". Największym jego sukcesem jest trzecie miejsce w zawodach FIS Cup w Szczyrku w styczniu 2021 roku. W grudniu 2022 roku był z kolei szósty w mistrzostwach Polski.
Jarosław Krzak w "10" mistrzostw Polski. Najlepsza zawodnik spoza kadry
Teraz po raz drugi w karierze wbił się do "10" w mistrzostwach kraju, ale po konkursie, choć był zadowolony, to studził nastroje. I słusznie, bo pomiędzy nim a ósmym w zawodach Kazachem Daniłem Wasiljewem była prawdziwa przepaść. Nasz skoczek stracił do niego 25,4 pkt.
- Jestem pozytywnie zaskoczony takim wynikiem, bo sam nie wiedziałem, czego się spodziewać. Mam na koncie niewiele skoków tej zimy. Dobrze się jednak bawiłem w mistrzostwach Polski i cieszę się z wyniku. Jestem jednak w stanie ostrożnego optymizmu, bo kilka razy wyglądało to wszystko dobrze, ale potem niewiele z tego wynikało - powiedział Krzak, który na co dzień pracuje z trenerem Krzysztofem Miętusem, w rozmowie z Interia Sport.
Tego lata Krzak najlepszy wynik zanotował w Szczyrku, gdzie był 13. w zawodach FIS Cup. Zimą wystąpił tylko raz. Był 41. w konkursie FIS Cup w Kandersteg. Teraz jednak pokazał się z dobrej strony.
Nie ma się jednak co napalać na cudowne wyniki. W mistrzostwach Polski jestem w "10", ale nie było wszystkich najlepszych skoczków w naszym kraju, bo czterech z nich pojechało na zawody Pucharu Kontynentalnego. Czuję luz w skokach i to mnie cieszy. To jest podstawa do tego, by oddawać dobre próby. Na pewno zrobiłem krok w dobrym kierunku, ale zobaczymy, co to da. Pracuję po to, by było coraz lepiej
~ mówił.
Polski skoczek przyznał: nie mamy gdzie skakać. I zaapelował
Niestety skoczkowie w naszym kraju mają wielkie problemy. Do początku grudnia jedyną naśnieżoną skocznią była ta w Wiśle, na której odbywał się Puchar Świata. Chwilę później gotowy do skakania był kompleks Średniej Krokwi w Zakopanem, a Wielka Krokiew była dostępna dopiero po Nowym Roku. Wciąż nie działa skocznia normalna w Szczyrku. W takich warunkach trudno o to, by w Polsce rozwijały się skoki narciarskie, skoro zawodnicy nie mają gdzie skakać.
Nie mieliśmy gdzie skakać, stąd tak niewielka liczba skoków u mnie tej zimy. Zima była, jaka była i nie udało się przygotować skoczni. Tak naprawdę zimą skakałem tylko w Kanderstegu na zawodach FIS Cup i na kilku treningach w Eisenerz. Do mistrzostw Polski oddałem może 20-30 skoków na śniegu
~ opowiadał Krzak o niełatwej sytuacji zaplecza polskich skoczków narciarskich.
- Jestem za tym, by w Polsce zrobić jedną hybrydową skocznię na stałe. To byłoby idealne rozwiązanie, gdybyśmy mieli obiekt z torami lodowymi, ale bez założonych siatek na zeskoku, który byłby odśnieżany. Jeśli tak dalej będzie to wyglądało, to sytuacja polskich skoków nie będzie łatwa, bo zawodnicy nie będą mieli gdzie trenować - dodał.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje