Ponad pięć i pół roku minęło od momentu, w którym organizacja zimowych igrzysk olimpijskich 2026 została przyznana formalnie dwóm włoskim miastom - Mediolanowi oraz Cortinie d'Ampezzo. Czas ucieka tu nieubłaganie, a tymczasem przed Włochami piętrzą się kolejne problemy. Już jakiś czas temu głośno było o tym, że rywalizacja w ramach ZIO w skokach narciarskich oraz kombinacji norweskiej może zostać przeniesiona poza Italię, a konkretnie do sąsiedniej Austrii. Teraz dużo niepokojących rzeczy dzieje się również wokół innych dyscyplin. Kamień milowy Kamila Stocha, rekord wyśrubowany w Zakopanem. Nie ma sobie równych Kłopoty ws. igrzysk olimpijskich. Włosi "stracą" niektóre dyscypliny? Sprawę szeroko opisuje m.in. agencja AFP, według której budowa przeznaczonego na igrzyska toru bobslejowego, saneczkarskiego i skeletonowego postępuje, ale... dosyć opornie. Tutaj również może potencjalnie ziścić się scenariusz, który bez dwóch zdań wprawi w niezadowolenie włoskich kibiców. Jeśli bowiem nie uda się przygotować areny zmagań w Cortinie d'Ampezzo zgodnie z mocno napiętym już terminarzem, to planem B jest... przeniesienie zawodów we wspominanych wyżej sportach aż za ocean, do amerykańskiego Lake Placid. Byłoby to już dość kuriozalne. Polski skoczek znalazł się w tarapatach. Potrzebna była natychmiastowa reakcja. "Byłem zniesmaczony" Zimowe igrzyska olimpijskie po raz drugi zawitają do Cortiny Igrzyska w północnej Italii mają odbyć się między 6 i 22 lutym przyszłego roku. Włoska kandydatura pokonała tę przygotowaną przez Szwedów, którzy również proponowali dwa miasta-gospodarze, Sztokholm i Are. Warto nadmienić, że w Cortinie d'Ampezzo już raz odbyły się ZIO - w 1956 roku. Pierwotnie współzawodnictwo w tym miejscu planowane było już na 1944 rok, ale impreza wówczas się nie odbyła w związku z trwającą II wojną światową.