Dla Evy Lys ostatnie dni są emocjonalną kolejką górską. W czwartek 9 stycznia przegrała w trzech setach decydujący mecz kwalifikacji do Australian Open z reprezentantką gospodarzy Destanee Aiavą, ale czekała w Melbourne do ostatniej chwili, by spróbować wejść do drabinki głównej jako tzw. lucky loserka (szczęśliwa przegrana). Tak też się stało, bo z imprezy wycofała się Anna Kalinskaya. Niemka dowiedziała się o tym, że będzie grać zaledwie 10 minut przed wyjściem na kort. - Ne miałam czasu się denerwować. Trochę jednak panikowałam, bo nie przygotowałam swoich napojów. Nie miałam na sobie stroju meczowego, więc poszłam do szatni, od razu się przebrałam, a potem wywołali moje nazwisko. Żadnej rozgrzewki, nic. Może to jest klucz do następnego meczu - żartowała, cytowana przez AFP. Paolini nie zagra ze Świątek. Bolesna porażka Włoszki w Australian Open, 0:6 na koniec Australian Open: Eva Lys znowu przedłuża pobyt w Melbourne. Zmierzy się z Igą Świątek Nie zatrzymała się na wyeliminowaniu Kimberly Birrell. W drugiej rundzie ograła Warwarę Graczową, a w trzeciej Jaqueline Christian. W nagrodę w czwartej będzie czekać na nią Iga Świątek. Wymagać to będzie pewnej zmiany logistycznej - przebukowania lotu powrotnego z Australii. 23-letnia Lys spodziewała się, że w niedzielę będzie na lotnisku, a nie na korcie z pięciokrotną triumfatorką turniejów wielkoszlemowych. Do tej pory grała z raszynianką tylko raz - w 1/8 finału halowego turnieju w Stuttgarcie. Nasza rodaczka wygrała 6:1, 6:1 w zaledwie godzinę i cztery minuty. - Nawet wtedy miałam z nią niesamowite wymiany. Miała dobrą passę (zwycięska seria trwała aż 37 meczów, zakończyła się na Wimbledonie - red.), więc grała naprawdę intensywnie. Zdecydowanie byłam bardzo podekscytowana grą z nią. To niesamowita zawodniczka. Bardzo czekam na takie mecze. To jest powód, dla którego gram w tenisa - dodała. - Nie dam się zlekceważyć. Widzę, że mam szanse. Postaram się zagrać jak najlepiej. Myślę, że zdecydowanie będzie musiała trochę ciężej pracować, aby wygrać - zakończyła bojowo. Jej nastawienie sugeruje, że nowy termin wylotu do domu nie musi być poniedziałkowy czy wtorkowy. Jan Zieliński błyszczy na Australian Open. Kolejny triumf, mikst to dla Polaka za mało