Mistrzostwa Polski miały być kwalifikacją do kadry na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Po złoto sięgnął Paweł Wąsek, który wyprzedził Kamila Stocha i Jakuba Wolnego. Czwarty był Aleksander Zniszczoł, a piąty Piotr Żyła. Dawid Kubacki zajął dopiero siódme miejsce, przegrywając jeszcze z Kazachem Ilją Mizernychem. Gdyby patrzeć tylko na miejsce, to Kubacki nie powinien otrzymać powołania do kadry, ale jeśli przyjrzeć się jego skokom, to już skoczek miał argumenty, by przekonać trenera. Kubeł zimnej wody dla Żyły. Thurnbichler podał skład na Puchar Świata w Zakopanem Dawid Kubacki: to nie jet szczyt moich możliwości, ale moje skoki są o niebo lepsze Tymczasem zaraz po zawodach na Wielkiej Krokwi Thomas Thurnbichler wskazał czterech zawodników, którzy wystąpią na tej samej skoczni w Pucharze Świata (17-19 stycznia). Austriak postawił na: Wąska, Wolnego, Zniszczoła i Kubackiego, a dopiero w poniedziałek rano dołączył do składu Stocha. Jak się jednak okazuje, są powody, by postawić na Kubackiego zamiast na mocno rozchwianego Żyłę. Wiślanin był trzeci po pierwszej serii w mistrzostwach Polski, ale w drugiej uzyskał dopiero ósmy wynik i spadł na piątą lokatę. - Dawid zaczyna łapać dobre czucie. Planujemy z nim jeszcze trening na Wielkiej Krokwi, bo chcemy, by utrwalił to na skoczni - tłumaczył Thurnbichler. Sam Kubacki był zadowolony ze swoich skoków w mistrzostwach Polski. Wygrał on serię treningową, a w serii próbnej oddał bardzo ładny skok, choć dał mu on szóste miejsce. W końcu jednak było widać efekty pracy, bo bardzo szybko znalazł się nad nartami i na dole miał całkiem niezłą prędkość. - Moje skoki były naprawdę przyzwoite, a szczególnie ten z serii treningowej, gdzie mogłem sobie odlecieć przy tak naprawdę takim samym skoku. Warunki nie rozpieszczały, bo wiatr kręcił. W konkursie nie miałem do nich szczęścia. W pierwszej serii spóźniłem nieco skok, w tej finałowej było lepiej. Nabrałem wysokości zaraz za progiem. Była rotacja, ale nad bulą wiaterek mnie zmieszał, a na dole nie przytrzymał już nart, bo go nie było - mówił Kubacki. Nasz medalista olimpijski i były mistrz świata przyznał, że ma świadomość tego, że obecnie jest na takim etapie, że musi walczyć o miejsce w kadrze na zawody. Tym razem był jednak pewniakiem u Thurnbichlera. - Nie było stresu związanego z rywalizacją. Podszedłem do tego na spokojnie i robiłem swoje. Wydaje mi się, że to, co miałem zrobić to zrobiłem, a na warunki nie miałem wpływu. Istotne jest jednak to, co pokazuję swoimi skokami. Jest już energia z progu. Dzięki temu mam wysokość i zaczyna mnie nakręcać nad narty. I to chce już lecieć. To mnie uspokaja, bo wiem, że idę w dobrym kierunku. Na tej podstawie mogę dalej pracować. Oczywiście to nie jest szczyt moich możliwości, ale moje skoki są teraz o niebo lepsze od tego, co pokazywałem w Oberstdorfie czy Garmisch-Partenkirchen - przyznał Kubacki.