Nadchodzi wielkie święto skoków narciarskich, jakim bez wątpienia są zawody na skoczni im. Stanisława Marusarza w Zakopanem. W niedzielę na Wielkiej Krokwi odbędzie się konkurs indywidualny, a w sobotę drużynowy. Na jakie miejsce może liczyć reprezentacja Polski? Choć ten sezon nie układa się całkowicie po myśli Thomasa Thurnbichlera, to wyniki piątkowych serii treningowych i kwalifikacyjnej nie skazują naszych zawodników na rywalizację w tle najlepszych z USA czy Szwajcarią. Wręcz przeciwnie, nie można wykluczyć, że powalczą nawet o podium. Jak wyliczył Adam Bucholz ze Skijumping.pl, biorąc pod uwagę noty najlepszych czwórek z każdej kadry, pierwsza seria treningowa dałaby Polsce 6. miejsce, druga 5. lokatę, a kwalifikacje 4. pozycję. W pierwszym przypadku "Biało-Czerwoni" stracili do wirtualnego podium aż 26 punktów, ale w drugim już tylko 2,6. "Pierwsza trójka realna", "mogą powalczyć", "3 punkty do podium? Nieźle" - to niektóre z komentarzy fanów pobudzonych takimi wynikami. Paweł Wąsek przyznał się do jednej rzeczy. "Ani razu". Thomas Thurnbichler tłumaczył Puchar Świata w Zakopanem. Optymistyczne prognozy ws. Wąska i spółki Wspomniane kwalifikacje ukazały Polaków tuż za potencjalnym "pudłem". Choć do trzeciej Słowenii strata wyniosła aż 32,4, to zapewne ciekawe jest wyprzedzenie Niemców - o zaledwie pół punktu. Kluczowe pytania na sobotę w porównaniu z kwalifikacjami to te, czy Lovro Kos będzie w stanie znowu skoczyć tak dobrze (zajął 14. miejsce, a przecież w klasyfikacji generalnej PŚ jest dopiero 44. z 20 oczkami na koncie) oraz czy Pius Paschke uniknie tak słabej próby (118 metrów i 37. pozycja). Z drugiej strony w zespole polskim na pewno spore rezerwy mają Aleksander Zniszczoł czy Kamil Stoch. Ten ostatni stwierdził, że przez zbyt późne odbicie stracił około dziesięciu metrów. Nadchodząca "drużynówka" będzie jego 80. w karierze w Pucharze Świata. Konkurs rozpocznie się o godzinie 16:15. Z kolei o 15:00 wystartuje seria próbna.