Bartosz Bańbor, juniorski talent z Rzeszowa, ma papiery na dużą karierę. Jednak najbliższe otoczenie zaczyna psuć zawodnika Orlen Oil Motoru Lublin. 18-latek ma wielki talent i złych doradców. Dziury w składzie i kadrowe problemy. Los klubu na barkach nastolatka Bartosz Bańbor robi błędy, a mentor mydli mu oczy - Chłopak robi siedem błędów od startu do wyjścia z pierwszego łuku, a jego mentor mówi, że wszystko dobrze, tylko za wolno - opowiada nam jeden z polskich trenerów, prosząc o zachowanie anonimowości. - Albo nie widzi, albo nie chce podpaść zawodnikowi, który płaci mu dobre pieniądze. Prędzej czy później zepsuje żużlowca. Ten sam szkoleniowiec zwraca uwagę na to, że takie zachowanie najważniejszego członka teamu, to jest droga donikąd. Zawodnik ma poważne problemy jeździeckie. A jednak, zamiast je naprawiać, próbuje się mydlić mu oczy i wskazywać, że wina leży w sprzęcie. Zawodnik Motoru Lublin ma prawo do błędów, ale nie wolno go okłamywać To oczywiście nic złego, że Bańbor robi błędy techniczne. Jest nastolatkiem, dopiero zaczyna, więc ma do tego prawo. Tym większym grzechem jest wmawianie mu, że wszystko robi świetnie, a większej szybkości trzeba szukać w regulacjach silnika. - To nie ma sensu. Kiedy żużlowiec robi takie błędy, to nie można bawić się w regulowanie zapłonu czy dyszy. Trzeba po prostu otwarcie powiedzieć zawodnikowi, co zrobił źle. Rozumiem jednak, że człowiek, dla którego jest on bankomatem, ma problem, żeby to zrobić. Podlizuje się, głaska, byle nie podpaść. Po co gryźć rękę, która karmi. Nadzieja, że trener kadry Rafała Dobrucki naprostuje Bańbora Szkoda, jakby Bańbor miał się zepsuć. Jeśli jednak nie spojrzy prawdzie w oczy, to tak się może stać. Wtedy straci Motor i reprezentacja Polski, bo przecież Bańbor, do spółki z Wiktorem Przyjemskim, zgarnęli w tym roku złoto w Speedway of Nations 2. I w sumie cała nadzieja w trenerze kadry Rafale Dobruckim. Ma autorytet i dobry kontakt z młodymi, więc może naprostuje zawodnika i przekona go, że nie jest tak różowo, jak mówi jego otoczenie. Wkrótce zgrupowanie reprezentacji na Malcie, więc niewykluczone, że dojdzie do takiej szczerej rozmowy panów. Zasadniczo to zagłaskiwanie żużlowców jest dużym problemem. Niewielu mentorów stać na powiedzenie prawdy. Najpewniej w obawie o stratę pracy. Zawodnik tymczasem robi błędy, ale nie ma świadomości, że tak się dzieje i z czasem wszystkie niepowodzenia tłumaczy sprzętem. Tak został nauczony i oczywiście w to wierzy, a na wszelką krytykę reaguje alergicznie. Zawodnikiem, który nie marudzi na sprzęt jest Bartosz Zmarzlik. On nie szuka tanich wymówek. Nawet jeśli wszyscy wokół mówią, że jego silniki nie są szybkie, to Zmarzlik robi swoje. Techniką jazdy wyciąga maksimum. Jeśli zwykło się mawiać, że w żużlu o wyniku decyduje w 60 procentach maszyna, a w 40 człowiek, to u Zmarzlika jest na odwrót.