Katastrofa Dawida Kubackiego. Pierwsza taka wpadka w Planicy

Dawid Kubacki w czwartek nie spisywał się dobrze na Letalnicy, choć dzień rozpoczął skoku, w którym wyraźnie przekroczył 200 metrów, bo uzyskał 213,5 m.

Jak się jednak później okazało, to był dopiero 34. rezultat. Jeszcze gorzej było w drugim treningu. 195 m to był 42. wynik.

Norwegowie sami są sobie winni. Zostali wymazani, przestali istnieć

Dawid Kubacki: przeliczniki nie oddawały tego, co się działo

W kwalifikacjach Kubacki uzyskał 199,5 m i zajął 45. miejsce. By awansować, trzeba było skoczyć pięć metrów dalej.

- Pierwszy skok był całkiem spoko, bo przeleciałem się ponad 200 metrów. Później było trochę gorzej. Na skoczni były trudne warunki, bo wiatr kręcił, a przeliczniki nie oddawały rzeczywiście tego, co jest nad zeskokiem - powiedział Kubacki.

On do Planicy przyjechał nie w pełni sił. Walczy z infekcją.

- Mam problemy z gardłem i leje mi się z nosa. Strasznie mnie to denerwuje - przyznał.

Kubacki nie ułatwił sobie sytuacji w walce o finałowe zawody Pucharu Świata. Na razie może liczyć na start w niedzielę, ale fakt, że zabraknie go w piątkowych zawodach, może przysporzyć mu problemów.

W czwartkowych kwalifikacjach najlepszy był Niemiec Andreas Wellinger i to on został liderem Planica 7. W "10" było aż trzech Polaków. Piąty był Piotr Żyła, a zaraz za nim uplasował się Kamil Stoch. Dziewiąte miejsce zajął Paweł Wąsek.

Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport