Partner merytoryczny: Eleven Sports

Walka o marzenia

Niesamowicie szybko minął czas od Ligi Narodów do kwalifikacji olimpijskich. Niemal pięć miesięcy ciężkiej pracy, podczas których były wzloty i upadki, łzy radości i smutku, a najważniejsze i ostatnie dwa mecze sezonu reprezentacyjnego siatkarek przed nami. Pierwszy z nich już dziś, a po drugiej stronie siatki staną mistrzynie olimpijskie Amerykanki, drugi jutro z nie gorszym przeciwnikiem - Italią. Fakt po porażce z Tajlandią droga do Paryża stała się bardzo kręta, ale dopóki piłka w grze, a my mamy sprawy w swoich rękach, wszystko jest możliwe.

Reprezentantki Polski w siatkówce
Reprezentantki Polski w siatkówce/Andrzej Iwanczuk /Reporter/Reporter

Stany Zjednoczone to wymagający przeciwnik prezentujący połączenie taktycznej gry z olbrzymią siłą. I, mimo że czasem styl nie zachwyca, to wyniki bronią się same. To także troszkę inna drużyna niż ta z ligi narodów. Wydaje się, że trener Karch Kiraly zdecydował się wrócić do korzeni i postawić na sporą grupę siatkarek, z którymi zdobywał złoto igrzysk olimpijskich w Tokio. Mniejsza liczba zmian, powtarzalność i stabilność to tylko krótka charakterystyka amerykańskiego zespołu. Włoszki to z kolei ekipa po sporym przemeblowaniu. Ekaterina Antropova to znakomita siatkarka, ale jak większość ekspertów powtarza, to jednak nie jest Paola Egonu. Czy można zatem oczekiwać, że to dwudziestolatka, która we Włoskiej drużynie jest od dwóch miesięcy, będzie odpowiedzialna za sukces bądź jego brak? Na szczęście to problem Davide Mazzantiego, i to on będzie po łódzkim turnieju z niego rozliczany.

Już podczas mistrzostw Europy można było zauważyć, że Polki szukają swojego rytmu, a forma mocno faluje. Na pewno nie było to idealne granie, bo nękały nas to kontuzje, to drobne urazy to najzwyklejsze zmęczenie i trzeba było reagować na poszczególne sytuacje. Na pewno cieszy fakt, iż nasze zmienniczki podczas łódzkiego turnieju stają na wysokości zadania i, mimo że część dawno boiska nawet nie wąchała, to wchodzą i walczą jak lwice o swoje marzenia. Nie boi się wreszcie podjąć stanowczych decyzji trener Stefano Lavarini w meczu z Niemkami, grając va banque przy zmianie jeden do jednego z naszych rozgrywających. I trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem Kuby Bednaruka, że "Joanna Wołosz jest lepszą rozgrywającą od Kasi Wenerskiej, ale to z Kasią ta drużyna gra swobodniej". A my tej swobody i spokoju potrzebujemy, bo jak pokazało spotkanie z Tajlandią, nie ma już miejsca na grę zrywami. Polki te dwa mecze muszą zagrać z dużym serduchem i odwagą, a wypełniona do ostatniego miejsca Atlas Arena na pewno może ponieść nasze panie. Zadanie arcytrudne, ale nie niemożliwe. 

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Stefano Lavarini: Pojawiały się wzloty i upadki, ale mieliśmy nad tym większą kontrolę. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
      Stefano Lavarini z reprezentacją Polki w siatkówce/LUKASZ KALINOWSKI/East News
      Joanna Wołosz/Andrzej Iwanczuk /Reporter/Reporter
      Reprezentacja Polski w siatkówce/Andrzej Iwańczuk/Reporter

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje