Polska słynie ze szkolenia znakomitych bramkarzy, którzy usługi ceni sobie cały w piłkarski świat. Świetnym przykładem jest tutaj Wojciech Szczęsny, który w swojej karierze bronił dostępu do bramki takich potęg jak: Arsenal, AS Roma czy Juventus. W każdym z nich notował fenomenalne występy, stając się szybko pierwszą opcją między słupkami. Nie inaczej sprawa miała się również w FC Barcelonie, do której Szczęsny trafił w wyniku kontuzji podstawowego bramkarza "Blaugrany" Marca-Andre ter Stegena. Choć początkowo powracający z krótkiej emerytury, stanowił jedynie opcję rezerwową, to z czasem przebił się on do pierwszego składu "Dumy Katalonii". Pierwsze spotkanie w wyjściowej jedenastce zaliczy w meczu Pucharu Króla przeciwko UD Barbastro. Mimo początkowych wpadek Polak stopniowo zyskiwał pewność siebie i co ważniejsze również zaufanie trenera Hansiego Flicka. Z czasem stał się on pierwszym wyborem niemieckiego szkoleniowca oraz swoistym talizmanem klubu ze stolicy Katalonii. W barwach Barcelony zaliczył imponującą serię 22-spotkań bez porażki, która przerwana została dopiero przy okazji ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Patrząc na wyczyny Wojciecha Szczęsnego, można by przypuszczać, że bramkarskiego fachu był on uczony niemalże od kołyski. Okazuje się jednak, że piłka nożna nie była pierwszą dyscypliną sportu, którą trenował były już reprezentant Polski. Pierwsze sportowe kroki Wojciecha Szczęsnego. "O dziwo, chyba była to inicjatywa ojca" O tym, że Wojciech Szczęsny posiada starszego brata Jana, prawdopodobnie wiele osób wie. Bracia są w bardzo podobnym wieku, bowiem dzielą ich zaledwie 3 lata. Rodzeństwo z tak marginalną różnicą wieku bardzo często wspólnie stawia pierwsze kroki w odkrywaniu swoich zainteresowań i nie inaczej było w przypadku braci Szczęsnych. Jak możemy przeczytać na portalu "plejada.pl", rodzeństwo chwytało się wielu różnych dyscyplin sportu, w tym, chociażby: akrobatyki, tenisa ziemnego oraz... tańca towarzyskiego. To właśnie tą ostatnią aktywność wspominał przed laty Wojciech. "Nie wiem, skąd wzięły się zajęcia taneczne w moim życiu. Totalne nieporozumienie. I o dziwo, chyba była to inicjatywa ojca. [...] Chodziłem na te zajęcia chyba dwa lata, a brat aż trzy. (Jan red.) wygrał nawet jakieś mistrzostwa Mazowsza" - przyznał polski bramkarz w wywiadzie dla "Playboya" w 2012 roku. Sam Wojtek nie był w tym temacie zbyt wylewny. Dużo więcej o tanecznych początkach braci mówił wspomniany wcześniej Jan. "Na początku tańczyliśmy w naszej szkole. Później zajęcia taneczne przeniesiono do Domu Kultury >>Ochota<<. [...]. Wszystkie tańce latynoamerykańskie i standardowe: samba, cha-cha, jive, rumba, paso doble, walc angielski. Mam to w jednym palcu. On (Wojciech red.) też to wszystko umie, ale się pewnie nie przyzna. Braliśmy udział w różnych konkursach i turniejach. Zazwyczaj kończyłem na podium, a Wojtek? Powiedzmy, że też na nich bywał" - mówił starszy brat Wojciecha w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Artystyczna strona Wojciecha Szczęsnego. "W szatni nie cierpią, jak nucę coś pod nosem" Wojciech Szczęsny to przykład "człowieka orkiestry". To sformułowanie można odnieść do jego sportowych poczynań, ale nie tylko. Również poza boiskiem może on pochwalić się wieloma talentami, które niejednokrotnie zaskakują jego fanów. Tak było chociażby w 2015 roku, kiedy to na instagramowym profilu piłkarza pojawił się krótki filmik, na którym obecny bramkarz Barcelony nie najgorzej radził sobie w grze na pianinie. Ponadto Szczęsny lubi również śpiewać, czym także pochwalił się podczas wspomnianego wywiadu dla "Playboya". "W szatni nie cierpią, jak nucę coś pod nosem. A to Bruno Marsa, a to >>List do M.<<, >>W życiu piękne są tylko chwile<< czy >>Do kołyski<< Dżemu. Zawsze przed meczem słucham >>Samba pa ti<< Carlosa Santany. [...]. Mam nadzieję, że Carlos przed swoimi koncertami ogląda moje interwencje" - mówił wówczas Szczęsny. Były golkiper reprezentacji Polski to postać, obok które nie można przejść obojętnie. Zachwyca on nie tylko swoimi występami na boisku, ale też osobowością oraz poczuciem humoru. Klipy z jego żartami i licznymi śmiesznymi sytuacjami z nim w roli głównej krążą po sieci, zbierając milionowa zasięgi. Nic więc dziwnego, że i Hiszpanie pokochali Szczęsnego, o czym może świadczyć chociażby niedawna sytuacja, kiedy to jego nazwisko pojawiło się w barcelońskim barze w dość nieoczywistej formie.