Historia rywalizacji Realu Madryt z FC Barcelona sięga początków XX wieku. Pierwsze starcie między tymi ekipami odbyło się w 1902 roku, wówczas "Duma Katalonii" wygrała 3:1, a później zagrała w finale, w którym musiała jednak uznać wyższość rywali z Bilbao. Po swój pierwszy tytuł sięgnęła w 1910 roku. Sebastian Szymański na "czarnej liście". Wszystko już wyciekło do mediów Od tego momentu odbyło się dokładnie 258 oficjalnych meczów między Realem Madryt i FC Barcelona. Na dzień 26 kwietnia 2025 roku bilans jest delikatnie korzystniejszy dla zespołu ze stolicy Hiszpanii. "Królewscy" wygrali 105 spotkań, "Blaugrana" 102, a pozostałe 52 zakończyło się remisami. Ancelotti szalał z radości. Bale minął Bartrę, a Lewandowski szalał w Borussii Wiele z tych spotkań zapisało się na kartach historii jako absolutnie legendarne starcia. Jedno z nich to z pewnością finał Pucharu Króla z sezonu 2013/2014, gdy Real Madryt w epickich okolicznościach pokonał swojego największego rywala w kraju. Stało się to za sprawą Garetha Bale'a, który w niesamowitym stylu "objechał" Marca Bartrę przy lewej linii bocznej, a na końcu strzelił gola na 2:1 i zapewnił swojemu zespołowi tytuł. Wszystko z trybun obserwował Cristiano Ronaldo. Aż trudno wyobrazić sobie, jak wiele zmieniło się od tamtego spotkania. Gdy spojrzymy na obecną kadrę FC Barcelona i Realu Madryt, zaszło tam niesamowicie wiele zmian. W zespole "Los Blancos" wówczas grali tylko Luka Modrić oraz Dani Carvajal, którzy są w kadrze drużyny Carlo Ancelottiego także na ten sezon. Zresztą, to właśnie Włoch prowadził tamten Real Madryt i to on mógł z radością wyskoczyć z ławki rezerwowych po zwycięskim golu Walijczyka. Gdy zaś spojrzymy na kadrę "Dumy Katalonii" z tamtego sezonu, to nie znajdziemy tam żadnej twarzy, która teraz byłaby do dyspozycji Hansiego Flicka. Niemiec dysponuje kompletnie inną, zdecydowanie młodszą kadrą, niż obecny trener Realu Madryt. Brazylijczycy żądają zawieszenia Viniciusa. Drakońska kara. FIFA przeprowadzi śledztwo Wystarczy powiedzieć, że największe gwiazdy Barcelony wtedy znajdowały się w zupełnie innym miejscu swojej kariery. Spójrzmy, choćby na Roberta Lewandowskiego, który wówczas reprezentował barwy...Borussii Dortmund i szykował się już do transferu do Bayernu Monachium. Lewandowski w sobotnim El Clasico z pewnością nie wystąpi. Polskę na stadionie La Cartuja w Sevilli reprezentować będzie Wojciech Szczęsny. Były bramkarz reprezentacji Polski wówczas w kwietniu 2014 roku marzył o tytułach zdobytych z Arsenalem. Jeszcze bardziej szalone jest to, że Lamine Yamal, który obecnie stanowi o kreatywności i sile na skrzydłach Barcelony miał ledwie... sześć lat. Z dużym prawdopodobieństwem można więc stwierdzić, że tamtego meczu na żywo nawet nie oglądał, a jeśli oglądał, to nie ma prawa pamiętać go z tamtego wieczoru, a raczej późniejszych powtórek. Także w Realu Madryt są zawodnicy, którzy wówczas pewnie nawet nie marzyli o grze w takim spotkaniu. Spójrzmy choćby na Viniciusa Juniora, a więc największą gwiazdę "Królewskich". Brazylijczyk miał 13 lat i kopał piłkę na krajowych boiskach z rówieśnikami, Jude Bellingham jako 10-latek uczył się gry w piłkę w barwach Birmingham City. Oba te mecze łączy więc tak naprawdę najbardziej postać Carlo Ancelottiego, dla którego prawdopodobnie będzie to ostatnie El Clasico w Pucharze Króla w karierze.