W pierwszym pojedynku mistrzowie Polski w każdym kolejnym secie mieli większą przewagę (25:22, 25:19, 25:13), lecz mimo zdecydowanego zwycięstwa nadal z dużym szacunkiem wypowiadają się o rywalach. Zdaniem graczy PGE Skry włoski zespół drugi raz nie rozegra tak słabego meczu i w łódzkiej Atlas Arenie będzie znacznie groźniejszym przeciwnikiem niż na własnym boisku. - Nie mają już nic do stracenia, a na pewno potrafią grać lepiej, niż pokazali to w pierwszym spotkaniu. Od początku musimy więc być maksymalnie skoncentrowani. Tym bardziej, że przy dopingu fantastycznej publiczności w Atlas Arenie nie tylko nam, ale również przeciwnikom będzie się grało łatwiej - powiedział środkowy PGE Skry Srecko Lisinac. Przyjmujący Wojciech Włodarczyk jest przekonany, że rewanż nie będzie zwykłą formalnością. Wierzy jednak, że to bełchatowianie awansują do kolejnej fazy rozgrywek. - Nie będzie łatwo, ale mam nadzieję, że się uda. Znamy swoją wartość i wiemy, że w ważnych momentach potrafimy grać bardzo dobrze. Trzeba jednak uważać na tego przeciwnika, bo jest to klasowy zespół. Nie sądzę, żeby taka drużyna po raz drugi zagrała tak słabo jak w pierwszym pojedynku - powiedział Włodarczyk. Włoski zespół w Łodzi ma już wystąpić z Bartoszem Kurkiem, któremu problemy zdrowotne uniemożliwiły udział w ubiegłotygodniowym meczu. Spotkanie PGE Skry Bełchatów z Cucine Lube Treia w łódzkiej Atlas Arenie rozpocznie się w czwartek o godz. 18.