Stawką meczu w Kędzierzynie-Koźlu była przepustka do Pucharu Challenge i udane pożegnanie z kibicami. Wspomniane rozgrywki to najmniej prestiżowy z europejskich pucharów, ale w ostatnich latach piękne historie napisały w nich PGE Projekt Warszawa i Bogdanka LUK Lublin. Pożegnanie dotyczy z kolei czołowych zawodników obu drużyn - po sezonie kluby zmieniają m.in. Bartosz Kurek, Marcin Janusz czy Bartosz Bednorz. W porównaniu do pierwszego meczu w Rzeszowie, w którym 3:1 triumfowała ZAKSA, obaj trenerzy byli w komfortowej sytuacji. Mieli bowiem do dyspozycji niemal pełne składy. Do szóstki kędzierzynian wrócił Igor Grobelny, do rzeszowskiej Bednorz. Tym razem Tuomas Sammelvuo, trener Resovii, postawił też na Stephena Boyera, który pierwszy mecz oglądał z perspektywy rezerwowego. I rzeszowianie zanotowali mocne otwarcie. Po kilku chwilach pierwszego seta prowadzili 5:1. Równie szybko stracili jednak przewagę. Świetnymi zagrywkami popisał się Rafał Szymura i to gospodarze objęli prowadzenie 9:7. Nieźle spisywał się Kurek, mocno wspomagał go w ofensywie środkowy Mateusz Poręba. Kędzierzynianie nękali zagrywką Klemena Cebulja, który w końcu opuścił boisko. Tyle że Asseco Resovia nie złożyła broni. Pomógł jej blok - aż trzy punkty zdobył nim Karol Kłos - oraz świetna skuteczność Boyera. To goście wygrali końcówkę, kończąc seta wynikiem 25:23. Zrobili więc pierwszy krok w kierunku odrobienia strat z hali Podpromie. PlusLiga. Asseco Resovia prowadziła 2:0, ale to ZAKSA cieszy się z pucharów W drugim secie od początku prowadziła ZAKSA. Kędzierzynianie szybko objęli prowadzenie 4:1 i długo je utrzymywali. W końcówce ponownie nastąpił jednak zwrot akcji. Najpierw trener Andrea Giani próbował ratować się zmianą - Grobelnego zastąpił Jakub Szymański. Ale kryzys jego zespołu trwał. Kędzierzynianie popełniali błąd za błędem i ich przewaga, która w pewnym momencie wynosiła już sześć punktów, topniała w oczach. Remis 21:21 dał gościom błąd Davida Smitha. Po zablokowanym ataku Kurka Resovia objęła prowadzenie 23:21. Po chwili wykorzystała drugą piłkę setową - zwycięstwo zapewnił jej atak Bednorz. Wytrącona z równowagi ZAKSA miała problem na początku trzeciej partii. Na boisku pojawił się środkowy Karol Urbanowicz, ale szybko nadział się na blok Dawida Wocha i kędzierzynianie przegrywali 0:3. Zaczęli odrabiać straty po bloku Poręby - dopiero pierwszym punktowym ZAKS-y w tym meczu. Set szybko się wyrównał, a po chwili to gospodarze zaczęli budować przewagę. Znów skuteczny był Kurek, jego zespół prowadził już 17:11. Na dobre rozwiązał się też worek z blokami - łącznie ten element przyniósł ZAKS-ie pięć punktów i pomógł wygrać 25:19. ZAKS-ie brakowało więc już tylko jednego wygranego seta do zapewnienia sobie piątego miejsca. To i tak tylko nagroda pocieszenia, bo po sprowadzeniu Kurka ambicje były spore. Większe rozczarowanie mogą jednak czuć władze klubu w Rzeszowie, gdzie do braku awansu do czwórki PlusLigi doszła porażka w finale Pucharu CEV z Ziraatem Bankasi Ankara. W czwartym secie czwartkowego spotkania znów było jednak sporo emocji. Dobrze zaczęła ZAKSA, ale Resovia odpowiedziała świetnymi akcjami Bednorza i objęła prowadzenie 9:6. Błyskawicznie je jednak straciła, co więcej, kędzierzynianie wygrali aż osiem akcji z rzędu i sami wypracowali sobie sporą przewagę. Z takich problemów Asseco Resovia się już nie podniosła. W ostatniej akcji Kurek zablokował atak Bednorza, pieczętując wygraną 25:18 i piąte miejsce dla ZAKS-y. To oznacza szansę na powrót kędzierzynian do pucharów po roku przerwy. Szansę, bo klub musi jeszcze potwierdzić, czy skorzysta z prawa gry w Pucharze Challenge. W czwartek trzeba było jednak jeszcze rozegrać tie-break, ale jego wynik nie miał już większego znaczenia. Obaj trenerzy dali więc szansę rezerwowym. Na boisku nie było już m.in. Kurka, który skończył spotkanie z 22 zdobytymi punktami. Zmiennicy stoczyli wyrównaną walkę. Przy zmianie stron 8:7 prowadziła ZAKSA, ale przegrała trzy kolejne akcje. Ostatecznie zwyciężyła jednak 16:14 i wygrała całe spotkanie 3:2.