Sobota 26 kwietnia miała być świętem hiszpańskiej piłki. Na ten dzień zaplanowano bowiem finał Pucharu Króla, w którym pierwszy raz od 11 lat spotkają się FC Barcelona z Realem Madryt, a "El Clasico" zawsze jest meczem wyjątkowym. Jasne jest już jednak, że na pewno nie będzie spokojnie i tym razem nie chodzi o napięcia na linii Barca - Real, a sędziów i to, co wydarzyło się niecałe 48 godzin przed finałem. Gorąco w Hiszpanii. Burza tuż przed hitowym meczem Barcelony. Żądają zmiany sędziego O poranku 25 kwietnia bowiem odbyła się konferencja prasowa sędziów, którzy otrzymali wiele pytań na temat tego, jak działa klubowa telewizja Realu Madryt, która po każdym meczu "Królewskich" dokładnie analizuje pracę arbitrów i wytyka błędy, które ich zdaniem popełnili. Spotkanie z dziennikarzami zdecydowanie nie przebiegło w pozytywnej atmosferze. Padło wiele słów, które nie spodobały się mistrzom Hiszpanii. Real Madryt grozi bojkotem El Clasico. Eskalacja napięcia - Filmiki Real Madrid TV - teraz powiedzieli, że nie docenia się mnie w Europie? Ich filmiki są mi obojętne. Zazwyczaj to krzywdząca krytyka przeciwko kolektywowi, mnie czy jakiemukolwiek koledze. Ja skupiam się na sobie. Gdy twój syn idzie do szkoły i tam są dzieci mówiące, że jego tata to złodziej, a on wraca do domu z płaczem, jest to cholernie popieprzone. Ja w moim przypadku... próbuję edukować mojego syna, mówiąc mu, że jego tata jest uczciwy. Ponad wszystkim uczciwy - powiedział Ricardo De Burgos Bengoextea, który przy tym rozpłakał się przed kamerami. 39-latka starał się pocieszyć siedzący obok sędzia VAR Pablo Gonzales Fuertes, po czym sam odpalił "działa" w stronę Realu. - W naszej kadrze zawodowych sędziów jest większe zjednoczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Także z powodu tego, co dzieje się dookoła nas. Niedawno mieliśmy spotkanie i podkreślamy nasze zjednoczenie. Niech nikt nie wątpi, że zaczniemy podejmować poważniejsze działania niż te podejmowane dotychczas. Nie będziemy dalej pozwalać na to, co się dzieje. Pewnie niedługo otrzymacie wiadomości na temat tego, co nadejdzie. Napiszemy historię, bo nie da się dłużej wytrzymywać tego, co wytrzymujemy - powiedział 44-latek. Nagły zwrot akcji w Krakowie. Kto by pomyślał. Sensacyjny powrót do Polski Wszystko to zostało przez Real i jego sterników odebrane bardzo negatywnie, na tyle, że zażądali oni zmiany zespołu sędziowskiego na to hitowe spotkanie. Federacja hiszpańska takiej opcji nie brała jednak pod uwagę. W związku z tym "Królewscy" wykonali radykalne kroki. Real po przylocie do Sevilli odwołał bowiem oficjalną konferencję prasową oraz wieczorny trening. Z hiszpańskich mediów dowiadujemy się zaś, że mecz między FC Barcelona i Realem Madryt, który zaplanowany jest na sobotę 26 kwietnia o godzinie 22:00 wcale nie musi się odbyć. Jeden z najbardziej wiarygodnych dziennikarzy z obozu "Królewskich" zamieścił na portalu X tajemniczy wpis. "Należy uważać, by nie doszło do dalszej eskalacji. Jutro czeka nas finał... albo i nie" - napisał Jose Felix Diaz związany z "Marcą". Wydaje się, że to nie koniec i wydarzyć może się wszystko, włącznie z odwołaniem meczu. "Królewscy" na nieco ponad 24 godziny przed planowanym pierwszym gwizdkiem sędziego wydali oficjalny komunikat w tej sprawie. "Real Madryt uważa za niedopuszczalne publiczne oświadczenia złożone dziś przez sędziów wyznaczonych na finał Pucharu Króla, który odbędzie się jutro 26 kwietnia 2025 roku. Biorąc pod uwagę powagę tego, co się stało, Real Madryt ma nadzieję, że osoby odpowiedzialne za RFEF oraz zawód sędziego podejmą odpowiednie działania, przyjmując odpowiednie środki w obronie prestiżu instytucji, które reprezentują" - czytamy. Z tego nie dowiadujemy się jak na razie nic o potencjalnym bojkocie.