Od początku spotkania nie można było mieć większych wątpliwości, która drużyna w tym momencie czuje się pewniej. Wisła wygrała pięć ostatnich spotkań, z kolei Termalica może nie spisywała się źle, ale ostatnio na swoim stadionie przegrała 0:3 z Polonią Warszawa. Krakowianie też chcieli zdominować gospodarzy i ruszyli od pierwszego gwizdka, a do ataków prowadził ich oczywiście Angel Rodado. Hiszpan miał niezłą sytuację, a następnie wypracował okazję Frederico Duarte, ale w obu przypadkach górą była bramkarz Termaliki. Goście mieli problemy z zatrzymanie ofensywy wiślaków, ale hamulec ręczny brutalnie zaciągnął... Patryk Letkiewicz, bramkarz krakowian. Goście spokojnie budowali akcję od tyłu, gdy Letkiewicz źle podał do Marko Poletanovicia, zza pleców Serba wyskoczył Maciej Ambrosiewicz i bez problemu skierował piłkę do siatki. To trzeci poważny błąd Letkiewicza w ostatnich spotkaniach i bramkarz Wisły znów musiał liczyć, że koledzy zamaskują jego pomyłkę. Długo na to nie czekał, bo już sześć minut później był remis. Wyraźnie pobudzony Rodado kapitalnie opanował piłkę od Duarte, ustawił ją na lewą nogę i tym razem Adrian Chovan był bez szans. Do przerwy był remis, ale z przebiegu gry można było się spodziewać, że w drugiej części znów przyciśnie Wisła. Nic takiego jednak się nie stało, co więcej - na prowadzenie wyszli gospodarze. Osik świetnie dośrodkował w pole karne, a tam Kamil Zapolnik - mimo asysty Alana Urygi i Bartosza Jarocha - skierował piłkę głową do siatki. Termalica świętowała, ale za moment trener Marcin Brosz musiał zmierzyć się z problemem, bo Zapolnik z powodu kontuzji musiał opuścić boisko. Taki kłopot to było jednak nic w porównaniu z tarapatami, w które wpakowała się Wisła. Krakowianie musieli odrabiać straty, ale byli nieskuteczni. Najpierw sytuację sam na sam z bramkarzem przegrał Rafał Mikulec, a następnie strzał głową Łukasza Zwolińskiego z linii bramkowej wybił Lukas Spendlhofer. Za trzecim razem krakowianie już się jednak nie pomylili - w 74. minucie Jaroch umiejętnie uderzył piłkę głową i było 2:2. Do końcu meczu więcej z gry miała Wisła, ale krakowianie stworzyli tylko jedną groźną sytuację, która zakończyła się niecelnym strzałem. Remis sprawia, że Wisła ma pięć punktów więcej od siódmego Górnika, ale łęcznianie mają jeszcze spotkanie do rozegrania. PJ