Częstochowianie przyjechali do Kędzierzyna-Koźla opromienieni sensacyjnym zwycięstwem z Jastrzębskim Węglem. I trafili na wciąż mocno osłabioną ZAKS-ę. Od feralnego urazu oka z pierwszej kolejki pauzuje Bartosz Kurek, trener kędzierzynian nie mógł też korzystać z podstawowego przyjmującego Rafała Szymury. Mimo wszystko to gospodarze lepiej rozpoczęli spotkanie. W pierwszym secie, podobnie jak w ostatnim meczu z Treflem Gdańsk, z dobrej strony pokazał się Igor Grobelny. 31-letni zawodnik pomógł stabilizować przyjęcie, a w ataku świetnie prezentował się zastępca Kurka, czyli Mateusz Rećko. ZAKSA miała cztery punkty przewagi. Mimo to przed końcówką częstochowianie potrafili doprowadzić do remisu, przede wszystkim dzięki dobrym zagrywkom - m.in. Milada Ebadipoura. W ostatniej akcji kontratak wykorzystał jednak Grobelny i to gospodarze wygrali 25:23. Wielkie zaskoczenie w polskiej siatkówce. Zastąpił Bartosza Kurka i nie zawodzi PlusLiga. ZAKSA oddaje pole, Norwid Częstochowa wraca na dobre tory W drugiej partii od początku niewielką przewagę mieli goście. Imponowali przede wszystkim skutecznością w ataku, gdzie rytm złapał Patrik Indra. Czeski atakujący Norwida w poprzednim meczu zdobył aż 31 punktów i zaczął poprawiać swój dorobek w Kędzierzynie-Koźlu w szybkim tempie. Częstochowianie zyskali dużą przewagę dzięki blokom Daniela Popieli - prowadzili 19:14. Rozpędzonych gości ZAKSA nie była już w stanie zatrzymać. Norwid wygrał 25:18, Indra zdobył w tym secie pięć punktów. W trzecim secie trener ZAKS-y Andrea Giani szybko wykorzystał pierwszą przerwę na żądanie. Goście wygrali bowiem cztery akcje z rzędu i odskoczyli na trzy punkty. Kędzierzynianom brakowało punktowych bloków - punkty tym elementem długo zdobywał dla niej wyłącznie Mateusz Poręba, który wrócił do gry po pauzie w Gdańsku. Częstochowianie zaś jeszcze dołożyli punkt do swojej przewagi. Giani pokrzykiwał, by zmobilizować swoich siatkarzy. W końcu rywali zaskoczył zagrywką Karol Urbanowicz, w aut zaatakował Indra, i ZAKSA przegrywała już tylko 17:18. Ale goście się wybronili. Potrafili sobie poradzić przy niedokładnie przyjętych piłkach, cały czas poziom w ataku utrzymywał Ebadipour. To on przypieczętował wygraną Norwida 25:20, dzięki której częstochowianie zapewnili sobie co najmniej punkt do tabeli PlusLigi. Tie-break w Kędzierzynie-Koźlu. Nerwów nie brakowało Kędzierzynianie starali się wrócić do dobrej gry na początku czwartej partii. Rozpoczęli ją od prowadzenia 3:0. Po kilku minutach zaczęła jednak tracić skuteczność, błędy popełniał nawet Rećko. Kurek mógł tylko oglądać poczynania swojego zastępcy zza band reklamowych. A Norwid objął prowadzenie 11:10. Od tej pory trwało przeciąganie liny, w którym jednym z decydujących momentów był as serwisowy Daniela Chitigoia. Seta odważnym atakiem zakończył Rećko, ZAKSA wygrała 25:23. W ciężko wywalczonym tie-breaku kędzierzynianie początek mieli jednak trudny, przegrali trzy pierwsze akcje. Błyskawicznie było jednak 3:3, bo w polu zagrywki błysnął Urbanowicz. Po chwili pod siatką zawrzało, niemal cała drużyna z Częstochowy protestowała u sędziego po jednej z akcji Chitigoia. Ostatecznie, po challenge'u, arbiter przyznał częstochowianom rację. I to goście szybko znów prowadzili trzema punktami. Po kolejnej udanej akcji Ebadipoura Norwid wygrywał już 9:4. Na nic przerwa na żądanie Gianiego - goście nie dali się dogonić. Wygrali 15:9, a statuetka dla MVP powędrowała do Irańczyka. Częstochowianie notują serię zwycięstw - wygrali już po raz trzeci z rzędu. W kolejnym meczy zmierzą się z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Kędzierzynian czeka klasyk z PGE GiEK Skrą Bełchatów. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Rećko, Poręba, Chitigoi, Janusz, Urbanowicz, Grobelny - Shoji (libero) oraz Nowowsiak, Takvam, Szymański Steam Hemarpol Nowrid: Indra, Popiela, Ebadipour, Isaacson, Adamczyk, Lipiński - Masłowski (libero) oraz Kogut, Schmidt, Borkowski, Kowalski