Joao Cancelo i Joao Felix naciskają na to, by ich przygoda w FC Barcelona nie skończyła się po zaledwie jednym sezonie. Póki co to jednak defensor Manchesteru City nakłada większą presję na swoim obecnym pracodawcy. Cancelo oczarowywał i rozczarowywał. FC Barcelona ma mieszane uczucia Joao Cancelo trafiał do FC Barcelona po nieudanym wypożyczeniu do Bayernu Monachium. Stało się jasne, że jego współpraca z Pepem Guardiolą również nie może być kontynuowana, więc wybór padł na "Blaugranę". W teorii wydawało się to rozwiązaniem dobrym dla każdej ze stron: ówcześni mistrzowie Hiszpanii potrzebowali klasowego prawego obrońcy z inklinacjami ofensywnymi, a Manchester City zachował szansę na zarobienie na swoim podopiecznym w przyszłości. Początek przygody 30-latka w stolicy Katalonii był bardziej niż udany. Gracz, w obliczu kontuzji Alejandro Balde, zagospodarował dla siebie lewą stronę defensywy i pokazywał się z najlepszej strony. Błyszczał techniką, notował też ważne gole i asysty. Niestety, w kluczowych momentach sezonu dyspozycja Portugalczyka znacznie się pogorszyła. Fani Barcelony woleliby nie pamiętać "popisów" obronnych Cancelo w starciach z Paris Saint-Germain czy Realem Madryt. Ostatnie tygodnie kampanii 2023/2024 znowu pokazały lepsze oblicze 30-latka. Tyle, że wówczas "Blaugrana" nie walczyła o żadne trofea i mało kto zwracał na dyspozycję krnąbrnego gracza większą uwagę. Stało się jasne, że w zarządzie klubu nie panuje jedność w kwestii Portugalczyka. Dominowała narracja, że jeżeli uda się go jeszcze raz wypożyczyć, to dostanie drugą szansę. Tylko Barcelona. Jasne podejście Cancelo Z kolei Manchester City nie chciał godzić się na wielkie odstępstwo. Mistrzowie Anglii brali, co prawda, pod uwagę kolejne wypożyczenie, ale tylko z zawartym obowiązkiem wykupu. FC Barcelona nie zamierzała się na to godzić, co spowodowało impas. W międzyczasie Cancelo wyjechał na Euro 2024 i skupiał się na grze dla reprezentacji. Tuż po zakończeniu turnieju dla Portugalczyków, kwestia przynależności klubowej 30-latka wróciła. I wszystko wskazuje na to, że obrońca jest zafiksowany na powrocie do stolicy Katalonii. Interesują się nim kluby z Włoch oraz z Arabii Saudyjskiej, ale gracz wszystkim zespołom stawia zaporowe warunki. Jak informują dziennikarze Sportu, żąda on aż 25 milionów euro za sam podpis! Chętny nabywca musiałby też zapłacić drugie tyle "Obywatelom". To zagranie ma na celu "zmiękczenie" Manchesteru City, by ci zgodzili się na warunki FC Barcelona. Póki co, Katalończycy skupiają się na powrocie do zasady 1:1, pozwalającej im wydać tyle, ile zarobią. Dopiero, gdy to osiągną, skupią się na konkretnych ruchach na rynku transferowym. Historia pokazała jednak, że takie poświęcenie i upór, jaki zaprezentował Cancelo, potrafił zaimponować Joanowi Laporcie i może przesądzić o sprawie. Powrót Portugalczyka byłby też dobrą informacją dla Roberta Lewandowskiego. W minionym sezonie ten duet wypracował łącznie trzy bramki, ale przy lepszej skuteczności obu panów mogło ich być znacznie więcej. Z pewnością wrzutki 30-latka z bocznych stref boiska stanowiły jedną z głównych broni w drużynie Xaviego Hernandeza z ubiegłego roku - a mało kto w kadrze "Blaugrany" potrafi dośrodkowywać tak precyzyjnie, jak wychowanek Benfiki.