Partner merytoryczny: Eleven Sports

Brat Szczęsnego nie zamierza milczeć. Uderza dwa dni przed wielkim debiutem

Wojciech Szczęsny doświadcza w bieżących dniach zdarzeń o charakterze unikatowym. We wtorek na PGE Narodowym został oficjalnie pożegnany jako reprezentant Polski (wraz z Grzegorzem Krychowiakiem), z kolei już w niedzielę najprawdopodobniej zadebiutuje w bramce Barcelony. Podniosły klimat postanowił nieco naruszyć brat piłkarza, Jan Szczęsny. W rozmowie z TVP Sport wraca do scen sprzed meczu z Chorwacją w Lidze Narodów. - PZPN nie stanął na wysokości zadania. Z punktu widzenia zwykłego kibica, wypadło to po prostu bardzo słabo - mówi o okolicznościach, w jakich zostali uhonorowani dwaj niedawni kadrowicze.

Jan Szczęsny (na małym zdj.) nie był zadowolony ze sposobu, w jaki PZPN pożegnał jego brata Wojciecha
Jan Szczęsny (na małym zdj.) nie był zadowolony ze sposobu, w jaki PZPN pożegnał jego brata Wojciecha /Newspix

Wojciech Szczęsny rozegrał w drużynie narodowej 84 spotkania. Jest pod tym względem rekordzistą. Żaden inny bramkarz nie zakładał bluzy z białym orłem na piersi częściej.  

Równe 100 występów w dorosłej kadrze ma na koncie Grzegorz Krychowiak. Podobnie jak jego przyjaciel z boiska zrezygnował z dalszej kariery reprezentacyjnej, tyle że uczynił to nieco wcześniej. Obaj zostali oficjalnie pożegnani przez PZPN przed wtorkowym meczem z Chorwacją w Lidze Narodów (3:3).

Sposób, w jaki uhonorowano niedawnych kadrowiczów, nie podoba się Janowi Szczęsnemu. Mówi o tym wprost w rozmowie z TVP Sport. 

Jan Szczęsny nie szczędzi słów krytyki szefom PZPN. Nie tak wyobrażał sobie pożegnanie brata

- Wojtek w Juventusie grał przez siedem lat, a w reprezentacji Polski występował przez piętnaście - przypomina. - Włoski klub pożegnał go z wielką pompą. Na stadionie byli obecni wszyscy bramkarze klubu z każdej kategorii wiekowej. Wojtek miał okazję świętować z kibicami, był to podniosły moment nie tylko dla niego, ale i dla samego Juventusu. Czuć było, że żegnają ważnego i cenionego zawodnika. 

- Z kolei PZPN nie stanął na wysokości zadania - dodaje z wyraźną nutą irytacji. - Na Stadionie Narodowym w swoim rodzinnym mieście nie było mu dane nawet pożegnać się z kibicami przez mikrofon. Kompletnie tego nie rozumiem. Z punktu widzenia zwykłego kibica, wypadło to po prostu bardzo słabo.

Szczęsny i Krychowiak wyszli na murawę przed pierwszym gwizdkiem, gdy obiekt był już pełny. Otrzymali pamiątkowe koszulki oprawione w ramę, mogli uścisnąć dłoń prezesa federacji i pomachać kibicom.   

- Co komu szkodziło oddać Wojtkowi i Grześkowi mikrofon choćby na kilka chwil? - pyta Jan Szczęsny. - Sądzę, że kibice zgromadzeni na stadionie również tego oczekiwali. Juventus dopuścił go do głosu. Fani go usłyszeli, był to podniosły moment dla wszystkich, którzy byli wtedy na trybunach. U nas tego zabrakło... Polski Związek Piłki Nożnej nie dał tej możliwości swojemu wieloletniemu bramkarzowi. Wielka szkoda, ponieważ dla Wojtka, jak i dla Grześka była to na pewno wyjątkowa chwila.

34-letni Krychowiak będzie kontynuował piłkarską karierę w ekstraklasie Cypru. Jego rówieśnik grający w bramce spodziewa się w najbliższą niedzielę debiutu w barwach Barcelony. Wicemistrzowie Hiszpanii zmierzą się na swoim terenie z Sevillą (21:00). 

Odrodzenie na narodowym! "Gramy dalej" po meczu Polska - Chorwacja. WIDEO/GRAMY DALEJ /Interia.tv
Wojciech Szczęsny/JENS BUTTNER / DPA / pa Picture-Alliance via AFP/AFP
Wojciech Szczęsny/AFP
Wojciech Szczęsny, Grzegorz Krychowiak/Iwanczuk/Sport/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem