Asy: Jakub Wrąbel (Śląsk Wrocław) Czyste konto w meczu z Pogonią to w dużej mierze jego zasługa. W dobrym stylu obronił kilka strzałów, w tym "główkę" Frączczaka z bardzo bliskiej odległości. Marcin Robak (Śląsk Wrocław) Snajper wrocławskiej ekipy nie tylko nie zwalnia, co wręcz nabiera rozpędu. Dwukrotnie "ukąsił" Pogoń i w tym sezonie ma już na koncie 10 bramek. Michał Buchalik (Wisła Kraków) Tylko jemu zawdzięczają wiślacy, że nie przegrali z Lechem, a mało brakowało, by bramkarz dał im wygraną. Buchalik bronił w niesamowitych sytuacjach, rozegrał swój najlepszy mecz w Ekstraklasie. Darko Jevtić (Lech Poznań) Po raz kolejny udowodnił ile znaczy dla Lecha. Jest motorem napędowym "Kolejorza". Jego gol w ostatniej minucie dał poznaniakom ważny punkt. Michal Papadopulos (Piast Gliwice) Precyzyjną "główką" dał prowadzenie gliwiczanom. Był liderem ofensywnej formacji Piasta, biorąc na siebie ten obowiązek pod nieobecność Konstantina Wasiljewa i Gerarda Badii. Michał Helik (Cracovia) Środkowy obrońca "Pasów" ma na koncie już cztery gole w tym sezonie. Ten z meczu z Termalicą był bezsprzecznie najpiękniejszy, zdobyty w stylu Zlatana Ibrahimovicia. Łukasz Piątek (Bruk-Bet Termalica) Prostopadłymi podaniami siał postrach w szeregach obronnych Cracovii. Napędzał każdą akcję Bruk-Betu i gdy tylko gotowało się pod bramką "Pasów", śmiało można było przypuszczać, że stał za tym Piątek. Szymon Żurkowski (Górnik Zabrze) Jego wejście na boisko odmieniło grę Górnika. Zaledwie 20-letni pomocnik bez kompleksów wszedł na poziom Ekstraklasy i już jest niezbędnym zawodnikiem lidera tabeli. Igor Angulo (Górnik Zabrze) O skuteczności hiszpańskiego snajpera słyszeli już wszyscy, lecz nikt nie potrafi go powstrzymać. Brał udział przy obu bramkach dla Górnika, a druga była jego indywidualnym popisem. Fiodor Czernych (Jagiellonia Białystok) We wspaniałym stylu zastąpił w ataku Cilliana Sheridana. Już w drugiej minucie wpisał się na listę strzelców i wypracował Świderskiemu bramkę na 2-0. Przemysław Frankowski (Jagiellonia Białystok) Był to chyba najlepszy występ skrzydłowego w tym sezonie. Zaliczył kilka dobrych akcji, a udane spotkanie zwieńczył ładną podcinką nad bramkarzem rywala. Arkadiusz Malarz (Legia Warszawa) Strach pomyśleć, gdzie byłaby dziś Legia, gdyby nie fantastyczne interwencje bramkarza. W meczu z Arką Malarz kolejny raz był niezastąpiony, a jego refleks uchronił Inakiego Astiza przed samobójczym trafieniem. Jarosław Niezgoda (Legia Warszawa) Legia długo szukała snajpera, a okazało się, że przez cały czas miała go na wyciągnięcie ręki. Niezgoda trafił po raz piąty w tym sezonie, po raz piąty na 1-0. Na chwilę obecną jego gole są dla Legii niczym tlen. Nika Kaczarawa (Korona Kielce) Nie przez przypadek strzelił dwa gole w meczu z Lechią. W poniedziałek napastnik Korony był najlepszy na boisku. Bartosz Rymaniak (Korona Kielce) Gol i kapitalna asysta obrońcy Korony. W Gdańsku po raz kolejny potwierdził, że jest w świetnej formie. Cieniasy: Cornel Rapa (Pogoń Szczecin) Gra defensywna Pogoni woła o pomstę do nieba. Rapa powinien być jej liderem, tymczasem wciąż imają się go proste błędy. Krycie Robaka przy pierwszej i drugiej bramce było po prostu skandaliczne. Adam Frączczak (Pogoń Szczecin) Powinien wykorzystać choć jedną z sytuacji, jakie udało się stworzyć Pogoni. "Portowcom" wyraźnie doskwiera brak napastnika z prawdziwego zdarzenia. Łukasz Zwoliński (Pogoń Szczecin) Symbol niemocy drużyny ze Szczecina. Wszedł na boisko ledwie na 12 minut, a i tak zdążył obejrzeć dwie żółte kartki i wylecieć z placu gry. Christian Gytkjaer (Lech Poznań) Duńczyk z łatwością dochodził do sytuacji, ale równie łatwo je marnował. Lech powinien wygrać z Wisłą, ale przez nieskuteczność Gytkjaera musiał podzielić się punktami. Kamil Biliński (Wisła Płock) "Nafciarze" nie mieli praktycznie żadnego pożytku ze swojego napastnika, który udział w spotkaniu zakończył już w przerwie. Vitalijs Maksimenko (Bruk-Bet Termalica) Środkowi obrońcy rzadko zostają zmieniani, więc o występie Maksimienki wiele mówi to, że po przerwie nie wrócił już na boisko. W pamięci zapisał się niepewnymi interwencjami i niepotrzebną żółtą kartką. Jaroslav Mihalik (Cracovia) Dostał kolejną szansę od trenera Michała Probierza, ale swoją grą nie daje żadnych argumentów, by wciąż na niego stawiać. Na razie ciężko określić jego transfer inaczej, niż mianem niewypału. Płamen Kraczunow (Sandecja) Po pierwszej połowie wydawało się, że wraz z Piterem-Buczką znaleźli sposób na Angulo. Na nieszczęście stopera Sandecji mecz trwa 90 minut. Hiszpański napastnik przy drugiej bramce minął obrońców beniaminka jak tyczki treningowe. Lubomir Guldan (Zagłębie Lubin) O ile przy utracie pierwszej bramki Guldan może mówić o pechu, tak przy drugim golu Czernych obnażył wszystkie braki kapitana "Miedziowych". Patryk Tuszyński (Zagłębie Lubin) W starciu z jego byłym klubem Piotr Stokowiec posłał go w bój od pierwszej minuty. Napastnik nie potrafił dać jednak swojej drużynie zbyt wiele, więc po przerwie zastąpił go Adam Matuszczyk. Adam Marciniak (Arka Gdynia) Do straty pierwszej bramki Arka była lepszą drużyną niż Legia. Dużą winę za utratę pierwszego gola ponosi Marciniak, który wyraźnie złamał linię spalonego. Mateusz Lewandowski (Lechia Gdańsk) Mógłby się podzielić nominacją na Cieniasa z siedmioma, ośmioma kolegami z Lechii, ale on zasłużył sobie na nią w najbardziej spektakularny sposób - fatalną interwencją przy golu na 0-2, gdy podał piłkę do Macieja Górskiego. Adam Owen (Lechia Gdańsk) Trener Lechii jest fizjologiem, a tymczasem jego piłkarze byli znacznie wolniejsi od zawodników Korony i skończyło się blamażem. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy Wojciech Górski, AK