FC Barcelona weszła w 2025 rok w niezwykle imponujący sposób, rozbijając kolejno UD Barbastro (4:0), Athletic Bilbao (2:0), Real Madryt (5:2) oraz Real Betis (5:1). W miniony weekend podopieczni trenera Hansiego Flicka zanotowali jednak kolejną wpadkę po powrocie do gry w La Liga, za jaką uznać należy remis 1:1 z Getafe. Gorąco w Lizbonie. Wojciech Szczęsny wyszedł i się zaczęło. Przeraźliwe gwizdy Także wtorkowy mecz Ligi Mistrzów z Benficą zaczął się w sposób zaskakujący, bo "Duma Katalonii" straciła gola już po 107 sekundach. Alvaro Carreras urwał się wówczas obrońcom Barcelony na lewej flance i dośrodkował piłkę do Vangelisa Pavlidisa, który widowiskowym wolejem pokonał Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz - któremu ponownie zaufał trener Hansi Flick - robił jeszcze co mógł, by zatrzymać piłkę, ale nie był w stanie zapobiec utracie bramki. Radość portugalskich kibiców nie trwała długo. W 13. minucie - po interwencji arbitrów obsługujących system VAR - sędzia Danny Makkelie odgwizdał bowiem rzut karny dla FC Barcelona po tym, jak w "szesnastce" gości sfaulowany został Alejandro Balde. Do piłki podszedł Robert Lewandowski, doprowadzając do wyrównania. Komplikacje ws. Roberta Lewandowskiego. FC Barcelona pod ścianą, źle to wygląda Niebywały błąd Wojciecha Szczęsnego. Koszmar Polaka W 22. minucie doszło jednak do katastrofy Wojciecha Szczęsnego i całej Barcelony. Polski bramkarz wyszedł do długiego podania daleko poza własne pole karne. Nie trafił jednak w piłkę, a zamiast tego zderzył się z Alejandro Balde. Wykorzystał to Vangelis Pavlidis, kolejny raz pakując piłkę do siatki. Wojciech Szczęsny natomiast jeszcze przez dłuższy czas dochodził do siebie. Wyraźnie ucierpiał w starciu ze swoim lewym obrońcą. Niestety, później nie minęło 15 minut, a 34-latek popełnił kolejny błąd, prokurując rzut karny dla rywali. Ancelotti odchodzi z Realu Madryt? Włoch przerwał milczenie, koniec spekulacji