Długo nie trwała radość polskich kibiców, gdy stało się jasne, że Wojciech Szczęsny zagra od samego początku z Benficą Lizbona. Polak od samego początku był wyraźnie najgorszym graczem znajdującym się na boisku. Zaczęło się od kapitulacji po strzale Vangelisa Pavlidisa. Później doświadczony zawodnik źle ocenił lecącą piłkę i starł się z Alejandro Balde. Wpadkę ponownie wykorzystał Grek, który zaliczył dublet. Popularny "Tek" długo leżał na boisku, kibice obawiali się potencjalnego urazu. Na szczęście po kilku minutach wrócił między słupki. Niestety po pół godziny gry znów 34-latek znalazł się w centrum uwagi, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Tym razem po jego interwencji sędzia odgwizdał rzut karny dla gospodarzy. Faulowany w szesnastce gości był Kerem Akturkoglu. Arbiter długo zastanawiał się nad potwierdzeniem pierwotnej decyzji, ale nie zmienił zdania i sam na sam z Polakiem stanął Vangelis Pavlidis. Piłkarz Benfiki wytrzymał napięcie, dzięki czemu skompletował hat-tricka przed zejściem do szatni. Ogromną do niego cegiełkę dorzucił niestety Wojciech Szczęsny. Wojciech Szczęsny trzykrotnie skapitulował w Lizbonie. Koszmarny wieczór Polaka Hansi Flick wprost szalał ze złości na ławce rezerwowych. Zapewne po wtorkowym wieczorze straci zaufanie do golkipera "Dumy Katalonii". A szkoda, ponieważ w poniedziałek w kierunku 34-latka padały budujące słowa. "Myślę, że to jeden z najlepszych transferów, jakich dokonaliśmy. Nie tylko ze względu na jego sposób gry, ale także ze względu na jego wsparcie dla zawodników. Wspaniale jest go widzieć i sposób, w jaki pokazuje swoje doświadczenie młodym piłkarzom" - przekazał Niemiec na konferencji prasowej. Wpadka "Blaugrany" w stolicy Portugalii oznacza komplikacje w tabeli Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Hiszpanii celują w bezpośredni awans do 1/8 finału. Porażka na Estadio da Luz nie wróży niczego dobrego. Zapis tekstowej relacji na żywo ze starcia w Lizbonie dostępny w Interia Sport.