Partner merytoryczny: Eleven Sports

Po 17 latach ćwierćfinały Ligi Mistrzów bez Anglii

Pierwszy raz od 17 lat w ćwierćfinałach Champions League nie ma nawet jednego przedstawiciela najbogatszej ligi świata. Co się dzieje z klubami z Anglii?

Alex Oxlade-Chamberlain i Olivier Giroud pocieszają się po odpadnięciu z Ligi Mistrzów.
Alex Oxlade-Chamberlain i Olivier Giroud pocieszają się po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. /AFP

Kilka minut nadziei, które zafundowali sobie piłkarze Arsenalu po wbiciu drugiej bramki na Allianz Arena, okazały się tylko konwulsjami konającego. Zdecydowanie najsłabsza z angielskich drużyn w Champions League, schodziła ze sceny jako ostatnia. Drużyna Arsene'a Wengera żegna rozgrywki zapewne na dłużej, bo w tym sezonie raczej traci miejsce w czwórce Premier League.

W ćwierćfinałach pozostały trzy drużyny hiszpańskie, dwie niemieckie, po jednej z Francji, Włoch i Turcji. A więc w decydującej fazie rywalizacji, z pięciu największych lig Europy swojego reprezentanta nie ma tylko najbogatsza Premier League.

Hiszpanie odwrócili złą kartę

Kłopoty Anglików widać było już w ubiegłym sezonie, kiedy tylko Chelsea przedarła się do ósemki, w dodatku zwyciężając Napoli dopiero po dogrywce. "The Blues" sięgnęli wtedy po główne trofeum, można to było więc traktować, jako zadośćuczynienie dla fanów Premier League. W europejskim rankingu klubów Anglicy nie utrzymali jednak miejsca na szczycie, chcieli odebrać je Hiszpanom teraz. Jeszcze przed tygodniem ta misja wydawała się możliwa, w pierwszych meczach 1/8 finału reprezentanci Primera Division zanotowali jeden remis i trzy porażki.

Zanosiło się na klęskę Hiszpanów, skończyło się na ich wielkim zwycięstwie. Mają w ćwierćfinałach aż trzy zespoły, pierwszy raz od dekady, gdy na tym etapie rywalizacji znalazły się Real, Barcelona i Valencia (wczoraj zastąpiona przez Malagę).

Tegoroczne rozgrywki w Champions League to także sukces Niemców, choć niespodziewany zwrot w rywalizacji Schalke z Galatasaray kosztował ich jedno miejsce w ćwierćfinale. Bundesliga nie musi się już oglądać na wyprzedzoną niedawno w rankingu Serie A, może śmiało patrzeć na dwójkę kolosów z Hiszpanii i Anglii). Zwłaszcza, że tak Bayern, jak i Borussia Dortmund to realni kandydaci do gry w finale na Wembley.

Pechowe zrządzenie losu

Po 17 latach nie ma w ósemce klubów z Anglii. Jest w tym zapewne trochę nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, bo Manchester United był silny jak za dawnych lat. Pechowe losowanie i nieszczęśliwy rewanż na Old Trafford z Realem Madryt pozbawiły szans drużynę, która miała podstawy śnić o głównym trofeum. To pokazuje jednak, jak ciasno zrobiło się już na tak wczesnym poziomie rywalizacji, choć można przypuszczać, że ani Malaga, ani Galatasaray, ani PSG nie poradziłyby sobie z United.

Pozostali reprezentanci Premier League spisali się jednak w tej edycji najważniejszych europejskich rozgrywek katastrofalnie. Gdzie te lata, gdy wyspiarska wielka czwórka meldowała się w fazie pucharowej, a często zajmowała połowę miejsc w ćwierćfinałach (sezony 2007-2008 i 2008-2009). Początki ery Champions League nie były dla Anglików dobre, ale od 1997 roku wprowadzili do czołowej ósemki aż 33 drużyny. Dopiero wczoraj wyprzedzili ich Hiszpanie (34), dzięki wielkiemu zwycięstwu Malagi nad Porto. Sen Isco, Joaquina, Pellegriniego i ich pogrążonego w kłopotach klubu trwa.

Trzecie miejsce w tej klasyfikacji wciąż zajmuje Serie A (26), goniona przez Bundesligę (22) i Ligue 1 (14). Przez 21 lat istnienia Champions League Francuzi wprowadzili do ćwierćfinałów aż siedem różnych klubów, widać, że w tamtejszych rozgrywkach hierarchia wewnętrzna jest najsłabiej utrwalona.  Może zmieni to rodząca się w Paryżu za katarskie pieniądze dynastia PSG?

Tylko jeden przedstawiciel z Polski

W klasyfikacji klubów najczęściej w ćwierćfinałach Champions League były: Barcelona, Manchester United i Bayern Monachium (po 12 razy), raz mniej Real Madryt, Milan 9 razy, Juventus i Chelsea po 8. Na liście 18 krajów, które miały swoich przedstawicieli na tym etapie rozgrywek widnieje swojsko brzmiąca nazwa "Polska". To dzięki Legii Warszawa w 1996 roku. Najbardziej egzotyczny wydaje się Cypr, tyle, że APOEL był rewelacją rozgrywek nie 17 lat temu, ale przed rokiem, kiedy wyeliminował Lyon, odpadając dopiero z Realem Madryt. Nasi kibice muszą żyć wyłącznie prehistorią.

Trener Paweł Janas doprowadził Legię do ćwierćfinału Ligi Mistrzów./AFP

Autor: Dariusz Wołowski

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje