Mecz Liverpool - Borussia Dortmund 4-3 w ćwierćfinale LE
To był szalony, niesamowity mecz na Anfield Road. Liverpool FC, mimo że przegrywał już 0-2 i 1-3, wygrał 4-3 z Borussią Dortmund Łukasza Piszczka w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Europejskiej i awansował do półfinału. Juergen Klopp odniósł triumf nad swoim byłym zespołem!
Pierwszy mecz obu drużyn, przed tygodniem w Dortmundzie, zakończył się remisem 1-1. Losowanie półfinałów zaplanowano na piątek. Oprócz Liverpoolu awans wywalczyły zespoły: Szachtara Donieck i Villarreal CF i Sevilla FC z Grzegorzem Krychowiakiem.
Przed meczem fani obu drużyn wspólnie, kapitalnie odśpiewali "You'll never walk alone", a potem się zaczęło. Borussia od pierwszej sekundy ruszyła do szturmu i błyskawicznie ze stanu 1-1 w dwumeczu zrobiło się 3-1 dla zespołu z Niemiec.
Kibice na Anfield przecierali oczy ze zdumienia, gdy po dziewięciu minutach spotkania gospodarze przegrywali 0-2.
Najpierw Henrich Mchitarjan posłał piłkę do siatki, dobijając strzał Pierre'a-Emericka Aubameyanga po znakomitej zespołowej akcji. Chwilę później to Aubameyang wpadł w pole karne i huknął w okienko nie do obrony po wyśmienitym podaniu Marca Reusa.
Błyskawiczne ciosy nie załamały "The Reds". Podopieczni Juergena Kloppa, rozdrażnieni przez jego były zespół, ruszyli do natarcia. Okazje mieli Divock Origi i Alberto Moreno, a także Adam Lallana.
Ale i Borussia się odgryzała. Aubameyang powinien podwyższyć na 3-0, ale długo zwlekał ze strzałem i zablokował go Mamadou Sakho. W 32. minucie Piszczek z prawej strony wdarł się w pole karne i zagrał wzdłuż bramki. Tylko trącenie piłki przez Simona Mignoleta zapobiegło zdobyciu bramki przez Aubameyanga.
Akcja przenosiła się spod jednej pod drugą bramkę. Takie mecze chce się oglądać. Liverpool nie rezygnował, ale nie najlepiej nastawiony celownik miał Philippe Coutinho.
Liverpool FC - Borussia Dortmund 4-3. Galeria
Po rewelacyjnej pierwszej połowie Liverpool przegrywał z Borussią 0-2 i musiał szukać aż trzech bramek po przerwie, by mógł cieszyć się z awansu.
I pierwsze trafienie znalazł bardzo szybko. W 48. minucie Emre Can, po akcji środkiem boiska, kapitalnie obsłużył Divocka Origiego, a ten zaskoczył Romana Weidenfellera, który w pierwszej połowie tylko przyglądał się niecelnym strzałom gospodarzy.
W 57. minucie Borussia znów prowadziła dwiema bramkami. Mats Hummels zawędrował na połowę gospodarzy i rewelacyjnym prostopadłym podaniem otworzył drogę do bramki Reusowi, a ten nie zmarnował okazji.
Klopp próbował ratować sytuację. Po godzinie gry zdjął z boiska Adama Lallanę i Roberto Firmino, a wprowadził Joe Allena i Daniela Sturridge'a. Chwilę później Coutinho wymienił piłkę z Jamesem Milnerem i uderzył płasko przy słupku z 20 metrów. 2-3!
Szalony mecz na Anfield trwał w najlepsze. W 77. minucie Mamadou Sakho urwał się Piszczkowi i zamienił na bramkę dośrodkowanie z rzutu rożnego Coutinho, zrobiło się trzy do trzech.
Niemożliwe stało się możliwe. W 91. minucie Dejan Lovren po podaniu Milnera główką ustalił wynik na 4-3 i dał awans Liverpoolowi!
Nieprawdopodobny mecz na Anfield Road był wielkim triumfem Juergena Kloppa nad swoim byłym zespołem.
Niemiecki szkoleniowiec prowadził Borussię w latach 2008-2015, zdobywając z nią dwa razy mistrzostwo Niemiec. Zagrał też w finale Ligi Mistrzów.
W ubiegłym roku, po kilku miesiącach przerwy w pracy, Klopp został trenerem Liverpoolu.