Partner merytoryczny: Eleven Sports

Swojak rozstrzygnął starcie mistrza z liderem. Zmiana na szczycie potwierdzona

Dwa hity w 25. kolejce piłkarskiej Ekstraklasy nie zawiodły: najpierw Raków Częstochowa ograł Legię Warszawa 3:2, awansował na pierwsze miejsce. A Lech Poznań, aby wrócić na prowadzenie, musiał chwilę później wygrać w Białymstoku z Jagiellonią. Prowadził 1:0 po trafieniu Aliego Gholizadeha, przed przerwą wyrównał jednak Jesus Imaz. A w drugiej połowie piłkę do bramki skierował Radosław Murawski z Lecha, ale do... swojej. Jagiellonia wygrała 2:1, nowym liderem został Raków.

Afimico Pululu i Antonio Milić w starciu Jagiellonii z Lechem
Afimico Pululu i Antonio Milić w starciu Jagiellonii z Lechem/Foto Olimpik/Nur Photo via AFP/AFP

Jesienią Lech rozbił pry Bułgarskiej Jagiellonię aż 5:0, ale tamten wynik był raczej wypadkiem przy pracy mistrza Polski niż potwierdzeniem świetnej formy drużyny z Poznania. A nie ma co ukrywać, "Kolejorz" nie ma na głowie teraz występów w europejskich pucharach, gdy zaś dwa lata temu w nich występował - także na etapie ćwierćfinału Ligi Konferencji - w lidze głównie zawodził.

Jagiellonia takich problemów nie ma, liczy się w walce o obronę tytułu, trener Adrian Siemieniec stworzył znakomitą drużynę. Była jednak wątpliwość, czy trzy dni po wyczerpującym meczu w Belgii jego zespół będzie miał wystarczająco dużo sił, by oprzeć się nawałnicy dotychczasowego lidera.

Nie było bowiem wątpliwości, że Lech na początku ruszy. By dość szybko ustawić sobie spotkanie, a później je kontrolować.

Ekstraklasa. Jagiellonia Białystok - Lech Poznań, mecz mistrza z liderem. Wielkie emocje już na samym początku

Lech rzeczywiście zaczął bardzo ofensywnie, chciał ułatwić sobie zadanie. Już w 3. minucie Sławomir Abramowicz musiał zmierzyć się z dobrym, mocnym uderzeniem Radosława Murawskiego, zdołał zbić piłkę. A kilka minut później nic już nie mógł zrobić, gdy goście wykorzystali niecodzienną sytuację po swoim rzucie wolnym. Bartosz Salamon próbował bowiem uderzać z ostrego kąta, a wyszła mu z tego idealna asysta do Aliego Gholizadeha. Reprezentant Iranu tylko dostawił nogę przed pustą bramką.

Lech miał więc to, po co przyjechał na Podlasie, był w tym momencie wirtualnym liderem Ekstraklasy. Przeważał jeszcze przez kwadrans, groźnie uderzał na bramkę Abramowicza Afonso Sousa, a później sprawy w swoje ręce wzięli gospodarze. Opanowali sytuację, zaczęli wyprowadzać oraz groźniejsze akcje, głównie lewą stroną. I to w końcu dało efekt. 

Wyrównujące trafienie dla mistrza Polski padło po pięknej akcji João Moutinho i Leona Flacha, ale równie przypadkowej asyście Kristoffera Hansena jak ta wcześniejsza Salamona. Norweg bowiem uderzał, niecelnie, ale zagrał idealnie do Jesusa Imaza. A Hiszpan dopełnił formalności.

Lech zaś nie tylko stracił bramkę, ale też i piłkarzy. Już wcześniej problemy mieli Radosław Murawski i Gholizadeh, oni jednak "przetrwali". Ale Antonio Milić już nie, zastąpił go już po trafieniu Imaza Michał Gurgul. A za chwilę na boisku leżał Afonso Sousa, miał zawroty głowy - raz, później drugi. I też musiał murawę opuścić. Portugalczyk półtora roku zemdlał nawet przy Bułgarskiej w spotkaniu z ŁKS, później jakiś czas pauzował.

Jesus Imaz i jego radość po trafieniu na 1:1/Artur Reszko/PAP

Lech miał ogromne problemy, Jagiellonia wykorzystywała dziury na jego prawej stronie, duet João Moutinho/Leon Flach znów wykreował kapitalną sytuację, tym razem Afimico Pululu. Napastnik mistrzów Polski przymierzył jednak w słupek.

I dopiero w ostatnich minutach przed przerwą Lech był w stanie nieco się otrząsnąć, wyjść spod naporu gospodarzy, coś nawet wykreować.

Antonio Milić i Jesus Imaz/Artur Reszko/PAP

Lech trafił po raz drugi. I się nie cieszył. Radosław Murawski dał prowadzenie... Jagellonii

Remis nie był taki zły dla Jagiellonii, nie był też zły dla Lecha, choć oczywiście najbardziej cieszyłby ekipę Rakowa. Nie minął kwadrans po przerwie, a już sytuacja się zmieniła. I to znów w trochę dziwnych okolicznościach, bo to Lech miał rzut wolny, a Antoni Kozubal starał się uderzyć nad murem, zaskoczyć Abramowicza. Tyle że muru nie przerzucił, piłka wróciła, a Radosłąw Murawski przegrał "przebitkę" z Darko Czurlinowem. I Imaz zaczął kontrę gospodarzy, którą w finalnym momencie kończył strzałem rezerwowy Edi Semedo, a piłkę do bramki wbił ostatecznie interweniujący przed linią Murawski.

Lech rzucił się więc o ataku, Niels Frederiksen posłał na boisko Patrika Walemarka i Joela Pereirę. Wszystko, co miał najlepsze na ławce. Teraz to Jagiellonia musiała się bronić, ale też miała broń, którą uwielbia - kontrataki.

Te jej kontry były groźniejsze niż akcje Lecha w ataku pozycyjnym. Nie widać też było po drużynie Siemieńca jakiegoś potężnego zmęczenia wyjazdem do Belgii i meczem w Lidze Konferencji. Lech przeważał, ale żadnej stuprocentowej okazji nie wykreował. I przegrał, załużenie.

Co najbardziej ucieszyło ekipę Rakowa.

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
33%
67%
Strzały
11
16
Strzały celne
1
2
Strzały niecelne
6
7
Strzały zablokowane
4
7
Ataki
53
112
Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Cercle Brugge - Jagiellonia Białystok. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje