"Celtowie" podbili Nowy Jork
Wysoka wygrana Celtics w Nowym Jorku, ważne zwycięstwa Hawks i Lakers, oto bilans piątkowych meczów pierwszej rundy play-off NBA.

(6) New York Knicks - (3) Boston Celtics 96:113 (0-3)
Boston Celtics zagrali najlepszy mecz w tegorocznych play-off pokonując na wyjeździe New York Knicks 113:96 w Madison Square Garden, dzięki czemu prowadzą w serii 3-0. Kapitalne mecze rozegrali liderzy Celtów, Paul Pierce skończył mecz z 38 punktami, sześciokrotnie trafiając za trzy, Ray Allen dołożył 32 punkty i 8 trójek, a Rajon Rondo zaliczył szóste w karierze w play-off triple-double - 15 punktów, 20 asyst i 11 zbiórek. Po meczu chwalił go trener Celtics, Doc Rivers: "Kiedy wpada w dobry rytm gry, pozwala nam wszystkim wejść w ten rytm, nawet trenerom, bo wtedy widzimy grę jego oczami".
Knicks po rozegraniu dwóch naprawdę dobrych spotkań w Bostonie, nie potrafili odnaleźć swojej gry. Zagrali kolejny raz bez Chaunceya Billupsa, a po Amare Stoudemirze widać było, że nie gra w pełni zdrów. Nie był to ten sam zawodnik, co w całym sezonie. Trafił zaledwie 2 z 8 rzutów z gry, kończąc mecz z 7 punktami i 3 zbiórkami. Swoją formę z poprzedniej gry zatracił też Carmelo Anthony, który po wybuchowych 42 punktach, tym razem trafił zaledwie 4 z 16 rzutów i skończył mecz z 15 punktami.
Decydująca dla losów spotkania była trzecia kwarta, w której Celtics z przewagi 8-punktowej do przerwy, zrobili pogrom na ponad 20 punktów różnicy. Uciszyli całkowicie głodną emocji decydujących spotkań publiczność nowojorską, która na wygraną w play-off czeka od 29 kwietnia 2001 roku.
Nikt w historii NBA nie podniósł się w serii do 4 wygranych z bilansu 0-3. Teraz też się na to nie zanosi, bo Celtics zdają się łapać swój rytm. Knicks na pewno podejmą jednak próbę walki o przynajmniej jedną wygraną w niedzielę. Początek meczu o 21:30 czasu polskiego.
NYK: Shawne Williams - 17, Carmelo Anthony - 15 (11 zb., 6 as.), Toney Douglas - 15 (3x3), Jared Jeffries - 12 (3 bl.), Roger Mason - 10, Bill Walker - 9, Amare Stoudemire - 7, Ronny Turiaf - 5, Anthony Carter - 4, Landry Fields - 2.
BOS: Paul Pierce - 38 (6x3, 3 prz.), Ray Allen - 32 (8x3), Rajon Rondo - 15 (11 zb., 20 as.), Kevin Garnett - 9 (12 zb., 3 prz.), Jeff Green - 9, Jermaine O'Neal - 6 (3 bl.), Glen Davis - 4, Delonte West - 0, Nenad Krstic - 0, Von Wafer - 0, Troy Murphy - 0.
Skrót meczu:
(5) Atlanta Hawks - (4) Orlando Magic 88:84 (2-1)
Jamal Crawford trafił decydujący rzut za trzy na sześć sekund przed końcem meczu, który dał zwycięstwo Atlancie Hawks, dzięki czemu objęły prowadzenie w serii 2-1. Crawford rzucił najwięcej w meczu - 23 punkty, razem z nim drużynę do zwycięstwa poprowadził Joe Johnson - 21 punktów. w Orlando najlepszy był znowu Dwight Howard, ale nie zagrał już takiego meczu, jak w pierwszych dwóch spotkaniach. Tym razem zdobył 21 punktów i miał 15 zbiórek.
Hawks prowadziły w drugiej kwarcie różnicą nawet 14 punktów, ale w drugiej połowie Magic zdecydowanie poprawiła obronę i odrobiła straty. Na minutę przed końcem po celnym rzucie Brandona Bassa objęła nawet prowadzenie, ale potem koszem odpowiedział Al Horford, a mecz zakończył zwycięską trójką Jamal Crawford.
Na 2.22 przed końcem spotkania doszło do wykluczenia dwóch zawodników z boiska - Zaza Pachulia z Hawks i Jason Richardson z Magic wdali się w przepychankę po faulu tego pierwszego na Dwightcie Howardzie. Howard także został wtedy ukarany przewinieniem technicznym za uderzenie Pachulii łokciem.
"Jastrzębie" poprawiły zdecydowanie zastawienie własnej tablicy. W meczu numer dwa pozwoliły na aż 20 zbiórek graczom Magic, a w meczu numer trzy tylko na 10. Miały także w końcu wsparcie od kibiców, którzy dopingowali ich głośno przez większość spotkania.
Jednak, żeby myśleć o awansie koszykarze z Atlanty muszą wygrać kolejne spotkanie, żeby utrzymać przewagę własnego parkietu. Czwarty mecz tej pary zostanie rozegrany w niedzielę o 1:00 w nocy czasu polskiego.
ATL: Jamal Crawford - 23 (3x3), Joe Johnson - 21 (5 as.), Josh Smith - 15 (10 zb.), Al Horford - 13 (7 zb.), Kirk Hinrich - 8, Zaza Pachulia - 4, Jason Collins - 2, Marvin Williams - 2, Jeff Teague - 0, Josh Powell - 0.
ORL: Dwight Howard - 21 (15 zb., 3 bl.), Jason Richardson - 14 (9 zb.), Jameer Nelson - 13 (10 as.), Brandon Bass - 10, Hedo Turkoglu - 9, Quentin Richardson - 9 (3x3), J.J. Redick - 8, Ryan Anderson - 0.
Skrót meczu:
Konferencja Zachodnia:
(7) New Orleans Hornets - (2) Los Angeles Lakers 86:100 (1-2)
Kobe Bryant powrócił do formy w ataku i rzucając 30 punktów poprowadził Lakers do wyjazdowego zwycięstwa z Hornets, dzięki czemu wyszli na prowadzenie 2-1 w serii i odzyskali przewagę własnego parkietu. Razem z nim świetnie zagrało trio podkoszowe: Andrew Bynum, Pau Gasol i Lamar Odom. Łącznie zdobyli 44 punkty i zebrali 30 piłek.
Hiszpan wrócił do normalnej dyspozycji w drugiej połowie spotkania. Zakończył mecz z 17 punktami, o jednym więcej niż łącznie w dwóch poprzednich. Hornets grali głównie przez Chrisa Paula i Carla Landry'ego, którzy rzucili odpowiednio 22 i 23 punkty.
Lakers spróbują przybliżyć swoją drużynę do zwycięstwa już w niedzielę. Początek spotkania w niedzielę o 3:30 w nocy.
NOH: Carl Landry - 23, Chris Paul - 22 (8 as.), Emeka Okafor - 15 (8 zb.), Trevor Ariza - 12 (12 zb., 4 prz.), Jason Smith - 6, Marco Belinelli - 5, Jarrett Jack - 2, D.J. Mbenga - 1, Aaron Gray - 0, Willie Green - 0, Quincy Pondexter - 0.
LAL: Kobe Bryant - 30 (4x3, 3 prz), Pau Gasol - 17 (10 as.), Andrew Bynum - 14 (11 zb.), Lamar Odom - 13 (9 zb), Derek Fisher - 10 (5 as., 3 prz.), Ron Artest - 9, Steve Blake - 3, Matt Barnes - 2, Shannon Brown - 2.
Skrót meczu:
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje