Takiego zamieszania przed samymi kwalifikacjami nie było już od dawien dawna. Zespoły mając na uwadze charakterystykę toru w Belgii, zdecydowali się na ryzyko i masowo zaopatrzyli swoich kierowców w komponenty jednostki napędowej oraz w niektórych przypadkach nowe skrzynie biegów spoza regulaminowej puli. Z końca stawki jutro na pewno wystartują więc między innymi Max Verstappen i Charles Leclerc. Lista ta jest jednak okazała, bo cofnięci zostaną też Lando Norris, Esteban Ocon, Vallteri Bottas, Mick Schumacher oraz Zhou Guanyu. Robi wrażenie, nieprawdaż? - Williams ma szansę na start z top10. To oczywiście zasługa kar dla co najmniej siedmiu kierowców - napisał na Twitterze Mikołaj Sokół, co dobitnie pokazało z jaką sytuacją mieliśmy do czynienia. Z takiego stanu rzeczy cieszyli się rzecz jasna Sergio Perez oraz Carlos Sainz, którzy po trzecim treningu stali się głównymi kandydatami do zdobycia pole position. Dramaturgii dodawały też krążące nad torem ciemne chmury. Dosłownie w każdej chwili mógł więc spaść deszcz. Deszcz, który nieraz w historii tego sportu potrafił odmienić rywalizację i zamienić życie faworytów w jeden wielki koszmar. Z pierwszej dziesiątki do… odpadnięcia w Q1 Summa summarum parasole nie poszły w ruch, ale kibice oraz główni bohaterowie musieli i tak uzbroić się w cierpliwość. W swoich zmaganiach nabroili bowiem kierowcy Porsche Supercup i tak oto zniszczeniu uległa jedna z barier, która wymagała natychmiastowej naprawy. Potrwała ona aż do godziny 16:25. Długie oczekiwanie chyba nie najlepiej wpłynęło między innymi na Sebastiana Vettela. Niemiec jeszcze niedawno w trzecim treningu zdołał wedrzeć się do czołowej dziesiątki, by w kwalifikacjach zawieść na całej linii i jako jeden z pierwszych udać się na spotkanie z dziennikarzami. Czterokrotny czempion oczywiście nie był w tym osamotniony, ponieważ kibice już więcej nie zobaczyli również Valtteriego Bottasa, Yukiego Tsunody, Kevina Magnussena oraz Nicholasa Lafitiego. W drugiej części zmagań świat na kolana rzucił Alex Albon, który spełnił przepowiednię Mikołaja Sokoła. Taj z Williamsa nic sobie nie robił z tego, że w McLarenie Lando Norris pomagał Danielowi Ricciardo, tylko jak gdyby nic prześcignął rywala dysponującego znacznie szybszym samochodem. Zespołowa współpraca znacznie lepiej wyszła ekipie Alpine, gdyż zarówno Esteban Ocon jak i Fernando Alonso uzyskali przepustkę do decydującej fazy czasówki. Poza wcześniej wspomnianym Ricciardo wymarzonego biletu do TOP 10 nie otrzymali zaś Mick Schumacher, Lance Stroll, Zhou Guanyu oraz Pierre Gasly. Ferrari znów postanowiło nas rozśmieszyć Q3 komicznie rozpoczęło Ferrari, które znów postanowiło rozbawić postronnych kibiców do łez. - Co to za opony? - zapytał się inżyniera Charles Leclerc, na co otrzymał odpowiedź, że padł ofiarą pomyłki. - Co ja mam zrobić z tymi oponami? - kontynuował dyskusję Monakijczyk. - Przejechać okrążenie - odpowiedział mu zespół. No po prostu boki zrywać. Tylko najwierniejszych sympatyków żal... Dobrze, że chociaż Carlos Sainz otrzymał właściwe ogumienie i mógł do końca walczyć o pole position z Sergio Perezem, bo i tak Leclerc i Verstappen spadają do ostatnich rzędów. Ostatecznie udało się, ponieważ to Hiszpan ustawi się jutro na pierwszym polu. Oby tym razem panowie w czerwonych barwach nie popsuli mu wyścigu. Szansa na zwycięstwo jest bowiem przeogromna. Transmisja z niedzielnych zmagań od 14:55 w Eleven Sports 1 oraz Polsat Box Go. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Belgii: Przewidywane ustawienie na starcie: Czytaj też:Ta ostatnia niedziela? Czarne chmury nad legendarnym torem