Hiszpańskie media rozpisują się o małej aferze, która wybuchła po finale Pucharu Króla. Przypomnijmy, że w nocy z soboty na niedzielę (mecz zaczął się o 22:00, a skończył niemal kwadrans przed północą, potrzebna była dogrywka) FC Barcelona pokonała Real Madryt po dogrywce 3:2 i sięgnęła po drugie trofeum w tym sezonie. Do krajowego superpucharu i Copa del Rey może jeszcze dorzucić triumf w LaLiga i Lidze Mistrzów, ale to się wyjaśni w najbliższych tygodniach. Świętowanie "Dumy Katalonii" na sewilskim, odświeżonym usunięciem bieżni i zamontowaniem w jej miejsce krzesełek Estadio La Cartuja zostało jednak zmącone. Wszystko przez restrykcyjne zasady federacji (Real Federación Espanola de Futbol). Pozwoliła ona wejść na murawę po meczu jedynie rodzeństwu i rodzicom piłkarzy. Między pracownikami RFEF a zawodnikami "Blaugrany" doszło do konfrontacji, a jak twierdzi "Sport", nawet do próby negocjacji (zainicjowanej przez Fermina Lópeza). Bałagan po finale Pucharu Króla. Piłkarze Barcelony kontra pracownicy federacji Jak czytamy w Relevo.com, gdy trofeum zostało już podniesione, a stadion opuściła połowa widzów (zazwyczaj tak się dzieje, wychodzą kibice zespołu przegranych), oficjele federacji zaczęli rozdawać akredytacje na szyje, upoważniające go wkroczenia na boisko. Szybko jednak okazało się, że nie wystarczy dla wszystkich chętnych. Inigo Martinez miał być z tego powodu wściekły. Jeden z zawodników, niewskazany z nazwiska powiedział gorzko: "Tutaj (na murawie - red.) jest pełno youtuberów, a moja rodzina została na górze". Podobno wybrani influencerzy byli spokrewnieni z piłkarzami. Thriller w Ekstraklasie. Dramat faworyta, skasowany gol i zabójcza riposta Złości nie krył też strzelec pierwszego gola Pedri. - Będziemy świętować w hotelu. Nie mogłem zobaczyć wszystkich z powodu problemu z akredytacjami. Ale tak czy inaczej, nie mogę się doczekać, żeby ich zobaczyć, przytulić i spędzić z nimi czas - dodał później hiszpański pomocnik w strefie mieszanej. Wicemistrzowie Hiszpanii zostali na noc w Sewilli - najpierw świętowali w szatni Cartujy, następnie we wspomnianym hotelu. Te części celebracji pozostały niezmącone. Do Barcelony z trofeum wrócili w niedzielę po południu. Popis Adama Buksy, pięć goli w hicie. Niewiarygodny wyczyn Polaka w Danii