Od kilku lat jasne było, że Polska ma naprawdę bardzo mocną i utalentowaną młodzież. Nie przekładało się to jednak na wyniki kadr młodzieżowych. Wystarczy przypomnieć, że mistrzostwa Europy w kategorii do 21. roku życia organizowane w naszym kraju Biało-Czerwoni zakończyli na ostatnim miejscu w swojej grupie. Z tamtej kadry w aktualnej reprezentacji Polski występuje ledwie czterech zawodników. Mowa o Janie Bednarku, Pawle Dawidowiczu, Adamie Buksie i Krzysztofie Piątku. Gol "stadiony świata" na wagę trzech punktów w Ekstraklasie. W roli głównej były reprezentant Polski [WIDEO] Swoją szansę w kadrze dostał oczywiście także Bartosz Kapustka. Na tym jednak koniec nazwisk, które kibice zapamiętali. Wciąż kręgosłupem aktualnej reprezentacji Polski prowadzonej przez Michała Probierza stanowią piłkarze urodzeni przed 1995 roku, a więc już po "trzydziestce". Niewątpliwie wielkimi krokami nadchodzi kompletna wymiana pokoleniowa, a nadzieję na to, że nie będzie ona bardzo bolesna, daje rocznik 2006, który w maju 2023 roku zachwycał całą Polskę swoją grą na mistrzostwach Europy u-17. Polska bramkarzami stoi, ale rocznik 2006 musi czekać Ta drużyna prowadzona przez Marcina Włodarskiego nie dość, że zdobywała punkty, to jeszcze dawała kibicom mnóstwo radości z oglądania. Selekcjoner przed pierwszym meczem zapowiadał efektowną i efektywną grę. Z tej obietnicy faktycznie się wywiązał. Biało-Czerwoni rozegrali wówczas pięć meczów (odpadli w półfinale przy. red.), w których strzelili łącznie aż szesnaście goli, średnio ponad trzy razy na mecz pokonywali bramkarzy rywali. To musi imponować, wówczas wydawało się wręcz niepolskie. Teraz piłkarze z tej reprezentacji powoli witają się z dorosłą piłką, a przynajmniej kilku z nich. Lewandowski bohaterem Barcelony, media pod wrażeniem. "Znakomity, MVP" W polskiej bramce wówczas stali Axel Holewiński i Miłosz Piekutowski, ostatecznie wyżej ceniony był Piekutowski, bo to on zagrał w meczach fazy pucharowej. Ta dwójka akurat do najwyższego poziomu ma obecnie dość daleką drogę. Piekutowski jest bowiem jedynie rezerwowym w Jagiellonii Białystok i na swoją szansę musi poczekać, ale akurat w bramce Polska problemów nie ma i przez najbliższą dekadę mieć nie będzie. Z kolei Cholewiński z Pogoni Szczecin wypożyczony został do Polonii Bytom. W poszukiwaniu rywala dla Kiwiora. Lewonożna perełka z Krakowa Zdecydowanie lepiej sytuacja wygląda jeśli chodzi o środek obrony. Tamta defensywa składała się zawsze z trzech piłkarzy ustawionych na tych pozycjach. Najbardziej istotne role odgrywali: Jakub Krzyżanowski, Igor Orlikowski, Dominik Szala oraz Michał Gurgul. Ci piłkarz już teraz powoli wchodzą do pierwszych składów swoich drużyn. Najlepsze notowania wśród skautów z całego świata od zawsze miał Krzyżanowski, który swoją lewą nogą potrafił robić różnicę. - Kuba zawsze się wyróżniał. Gdy pracowałem w innym klubie, graliśmy z Bronowianką w roczniku 2006. Kuba był tam największy i najlepszy - tak o 18-latku wypożyczonym aktualnie do młodzieżowej drużyny włoskiego Torino mówił dla "Weszło.com" Adrian Filipek, manager departamentu rozwoju talentu w akademii Wisły Kraków. Te przewidywania się sprawdzają. Krzyżanowski ma za sobą udany sezon w dorosłej drużynie Wisły Kraków, a aktualnie walczy o to, aby włoskie Torino wykupiło go na stałe. Z pewnością to nazwisko jeszcze usłyszymy. Występujący obok Krzyżanowskiego Orlikowski w tym sezonie prawdopodobnie przekroczy pewną barierę. Już bowiem stanowi ważny element występującego w PKO Ekstraklasie Zagłębia Lubin. W tym sezonie defensor zagrał we wszystkich możliwych spotkaniach i aż cztery razy był to pełny wymiar czasu. Poza grą w defensywie dołożył jeszcze jednego gola. Zdecydowanie najszybciej szansę na najwyższym poziomie w naszym kraju dostał Dominik Szala. 18-latek już w poprzednim sezonie PKO Ekstraklasy grał w barwach Górnika Zabrze i były to naprawdę regularne występy. Ten sezon rozpoczął z kontuzją, ale gdy już się wyleczył, to stopniowo jest włączany do pierwszego składu i kwestią czasu jest pewnie regularna gra. Szalą zachwycał się swego czasu sam Lukas Podolski, a to już dużo mówi. Do czterech razy sztuka! Lewandowski z trzecim golem w La Liga [WIDEO] - Chłopak ma duży potencjał, myślę, że największy, gdy gra na środku obrony. Szali" ma dobry doskok do przeciwnika, trzyma się blisko rywala, jest agresywny, nie kombinuje, gra po prostu to, co trzeba. Powiem to jeszcze raz: chłopak ma duży potencjał i fajnie, że selekcjoner go obserwuje. Tym bardziej że młody gra zasłużenie, w każdym meczu prezentuje dobry poziom. Wywalczył sobie miejsce, bo jest dobry! - mówił w kwietniu 2024 roku dla "WP SportoweFakty" Podolski. "Czwartym do brydża" w drużynie Włodarskiego był wychowanek Lecha Poznań, a więc Gurgul. Ten już w poprzednim sezonie dostawał swoje okazje, ale brakowało regularności. Od przyjścia trenera Frederiksena 18-latek stał się bardzo ważnym elementem drużyny, walczącej o mistrzostwo Polski, choć występuje na lewej obronie. Z pewnością jednak sama akademia Lecha Poznań w CV otwiera bardzo wiele drzwi w różnych europejskich klubach. Na tę czwórkę na pewno Michał Probierz zerkać musi, szczególnie przy problemach z grą Jakuba Kiwiora. Borys, Rejczyk, a potem przepaść Gdy spojrzymy na środek pola, to sytuacja jest na pewno mniej kolorowa, niż w przypadku defensorów. Tam bowiem u Marcina Włodarskiego główne role odgrywali: Igor Brzyski, Karol Borys, Filip Rejczyk i Maksymilian Sznaucner. Brzyski w Lechu Poznań znajduje się w zupełnie odwrotnej sytuacji do Gurgula. Defensywny pomocnik wychowany w Poznaniu wciąż czeka na swój debiut w pierwszym zespole, ale warto zaznaczyć, że jest rok młodszy od kolegi z akademii. Sznaucner, a więc syn byłego reprezentanta Polski z naszego kraju wyjechał w bardzo młodym wieku. Już od 2010 roku reprezentuje barwy greckiego PAOK-u i to tam zbiera swoje futbolowe szlify. Jak na razie na szansę w pierwszej drużynie jeszcze czeka, ale jasne wydaje się, że w greckim zespole rywalizacja jest zdecydowanie większa i stoi na wyższym poziomie, niż gdyby o swoje miejsce walczył w którymś z ekstraklasowych klubów. Z pewnością warto obserwować jednak jego rozwój. W najlepszej sytuacji z tej czwórki są Rejczyk i Borys. Ci bowiem już dawno mają za sobą debiut w dorosłych drużynach. Rejczyk dostał kilka szans w Legii Warszawa, a tego lata przeniósł się do Śląska Wrocław. Borys zaś ze Śląska przeniósł się do belgijskiego Westerlo, a na ten sezon został wypożczony do Mariboru, gdzie faktycznie dostaje swoje okazje do gry. Daleko mu do zawodnika pierwszego składu, ale najważniejsze, że gra, a według wielu, to naprawdę ogromny talent. - Ma ogromny potencjał, ale musi popracować nad fizycznością. Jest zainteresowanie klubów z Zachodu. Oficjalnej oferty jeszcze nie ma. Karol musi zdecydować, jaki kraj za nim najbardziej przemawia i jaka ścieżka go interesuje. Skłaniamy się ku transferowi definitywnemu - tak dla Kanału Sportowego o Borysie mówił Patryk Załęczny prezes Śląska jeszcze przed jego oficjalną sprzedażą. - Wierzę, że może stać się w przyszłości zawodnikiem na miarę klasy światowej - wtórował mu w rozmowie z TVP Sport Kamil Domagalski pierwszy trener Borysa. Ofensywni wahadłowi, jak u Probierza Od niedawna w reprezentacji Polski seniorów wprowadzany jest system z wahadłowymi i taki sam sposób gry dla swojej kadry obrał Włodarski. Podstawowymi wyborami na tych pozycjach byli bardzo ofensywnie nastawieni Filip Wolski i Krzysztof Kolanko, szczególnie o tym drugim w trakcie tamtego Euro mówiło się naprawdę dużo. Niestety Kolanko jak na razie nie przebił się do pierwszej drużyny Zagłębia Lubin po transferze z Górnika Zabrze. Niski skrzydłowy występuje jedynie w rezerwach tego klubu. Mecz Lewandowskiego jak horror z happy endem, FC Barcelona górą w hicie Z kolei Wolski tego lata zamienił rezerwy Lecha Poznań na rezerwy Jagiellonii Białystok i jak na razie na awans do pierwszej drużyny Adriana Siemieńca musi poczekać, a droga do kadry zespołu walczącego w europejskich pucharach zdaje się być naprawdę długa. Na całe szczęście jednak wydaje się, że akurat ta pozycja w dorosłej reprezentacji Polski jest dobrze obsadzona na najbliższe kilka lat. Mowa tu, choćby o Nicoli Zalewskim, Michale Skórasiu czy Jakubie Kamińskim. Każdy z nich ma przed sobą długą i miejmy nadzieję owocną karierę. Następcy Lewandowskiego nie widać Sytuacja z poszukiwaniem zastępcy, a właściwie następcy Roberta Lewandowskiego akurat w roczniku 2006, jest dość trudna. Diamentem w gronie napastników, z których korzystał Włodarski na tamtym turnieju był Mateusz Skoczylas. 17-latek w sierpniu 2023 roku wykorzystał swój dobry moment i zamienił Polskę na... Włochy. Jeszcze bez debiutu w dorosłej drużynie Zagłębia Lubin przeniósł się bowiem do wielkiego AC Milan, ale oczywiście drużyny młodzieżowej, a nie dorosłej. Jak na razie słonecznej Italii niestety nie podbił. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jego nazwisko najgłośniej wybrzmiewało wtedy, gdy... sprzedawał bilety na mecze zespołu z Mediolanu na pośrednictwem portalu Facebook. We wszystkich młodzieżowych drużynach Milanu, jak na razie Skoczylas zagrał ledwie 15 razy. Nie strzelił gola, nie zanotował żadnej asysty. Wydaje się, że akurat on jest dziś bardzo daleko od tego, aby pokazać nam się w niedalekiej przyszłości na dużej scenie. Poza tymi wymienionym zawodnikami na pewni na wspomnienie po tamtym turnieju zasługuje jeszcze dwóch ofensywnych zawodników, którzy grają poza granicami naszego kraju. Daniel Mikołajewski jest bowiem formalnie członkiem pierwszej drużyny występującej w Serie A Parmy, a Mike Huras wychowany w niemieckim Stuttgarcie czeka na swoją szansę w występującym na zapleczu PKO Ekstraklasy Ruchu Chorzów. Wydaje się, że przy korzystnym splocie zdarzeń najbliżej gry na wysokim poziomie jest Mikołajewski. Jak widać, nazwisk jest sporo, losy tych piłkarzy już poniekąd pokazują, jak mogą potoczyć się ich kariery. Na całe szczęście w oczach skautów rocznik 2006 jest dopiero początkiem efektów dobrego polskiego szkolenia. Pozostaje teraz liczyć na ich harmonijny rozwój. Z takiej reprezentacji, jaką oglądaliśmy na Euro u-17, każdy kibic z pewnością byłby zadowolony, a może i trener Włodarski kiedyś dostanie szansę pracy na najwyższym poziomie, w końcu to on zaszczepił w tych chłopakach odwagę, polot, fantazję i pewność siebie, która zaprowadziła to pokolenie do półfinału Euro i mistrzostw świata kilka miesięcy później.