Mateusz Paturaj: Jakie są różnice między naszymi zespołami młodzieżowymi a angielskimi? Jacek Pobiedziński: - Teraz sporo jeżdżę z Watfordem na turnieje do Polski i obserwuję, że nasze młodzieżowe oraz dziecięce zespoły idą w górę. Mamy fajnych i coraz bardziej świadomych trenerów, nasze zespoły są coraz lepiej zorganizowane. Rośnie świadomość i te dzieci są już nieźle wyszkolone. Oczywiście, w rywalizacji z topowymi kategoriami z UK to jeszcze niestety dużo nam brakuje. Myślę, że przede wszystkim poziom podnosi się w tych największych akademiach. Angielskie drużyny, jak i cały futbol, stawia na fizyczność plus technika oczywiście. Atletyzm obecnie jest bardzo ważnym elementem, jeśli chodzi o środowisko profesjonalne. Dziś piłkarz to wytrzymały atleta! Spójrzcie na ilość meczów. Takie są badania i rzeczywistość, nasze środowiska starają się szkolić w tym kierunku, jakie są wymagania w ligach. Jakie wymagania motoryczne dziś stawiamy przed talentami?! Druga sprawa to wyszkolenie techniczne i gra 1 na 1. To podstawa w profesjonalnych akademiach. Myślę, że dużo musimy zmienić w kulturze, jak i wartościach podczas edukacji zawodników. Musi być więcej profesjonalizmu i wartości, które zespoły prezentują na boisku, jak i poza nim. Dotyczy to też samych trenerów, żeby nie było sytuacji, że znajdujemy dziwne rzeczy do picia albo zawodnicy w nocy przebywają w klubach nocnych (śmiech). MP: Byłem jakiś czas temu na spotkaniu z dyrektorem z Rayo Vallecano i debatowaliśmy na temat szkolenia. Pokazał ich metodologię, sposób, w jaki pracują. Mogę stwierdzić, że było tam dużo wspólnych mianowników z metodologią z Barcelony. Jakościowo bardzo dobrze pracują nad rozumieniem gry, czy rozwiązaniami systemowymi. Uważam, że w Polsce pod tym kątem mamy jeszcze mało usystematyzowane metodologie klubowe i to, w jaki sposób chcielibyśmy grać. Nasi zawodnicy często grają intuicyjnie. - Intuicyjnie? Ciekawe spostrzeżenie... Jak Arsene Wneger mówi: "my trenerzy często w nieodpowiedniej kolejności nauczamy futbolu". Futbol to: 1.Skanowanie/Poszukiwanie 2.Zrozumienie sytuacji 3.Podjęcie decyzji 4.Technika/Umiejętności Najczęstszym słowem na moich sesjach z dziećmi jest słowo "skanuj". Tak wyszkolony zawodnik może być sprzedany w wieku 15 lat za 500 tys. funtów do innej akademii w Wielkiej Brytanii. To praktycznie budżet seniorskiego zespołu w Polsce na przyzwoitym poziomie... - Tak, ale tego nie można tak przeliczać. Samo wyszkolenie takiego zawodnika w klubie, począwszy od najmłodszych lat do 15. roku życia, to jest około 300 tysięcy. W to oczywiście wchodzi opieka trenerów, wyjazdy, stypendia. To nie są małe kwoty. I wracając do tematu to w Chelsea tak to działa. Oni ściągając jednego z najlepszych 15-latków w Anglii są pewni, że do 20. - 21. roku życia sprzedadzą go z zyskiem. Przykładem jest Sancho. Wiesz, że Watford zarobił na nim tylko wysokość ekwiwalentu? On w wieku 15 lat odszedł do Manchesteru City. Zaoferowali mu dwukrotność "scholarshipu" i odszedł. W City nie przebił się, ale odszedł do Niemiec i się przebił. Także dla klubu z niebieskiej części Manchesteru był to dobry interes. Ale są różne drogi rozwoju. Inny przykład to Shaq, który postanowił pozostać u nas i dziś gra w Championship w Bristol Rovers. Miał u nas w Akademii rok starszego brata. On przeszedł do Arsenalu. Duży talent, ale skorzystał z propozycji i również za wysokość ekwiwalentu, czyli około 300 tysięcy funtów trafił do U-21 Arsenalu. Z tym, że gra tam do dziś, a jego młodszy brat gra w Championship. Młodszy postanowił u nas pozostać i wyszło mu to na dobre. Dziś są na różnych biegunach piłkarskiej kariery. Jeden z nich ma szansę na Premier League, a drugi nie wiadomo, czy będzie grał w piłkę. Jak wyglądają wasze turnieje w Polsce? Jak prezentują się wasze zespoły? - Watford jest akademią kategorii 2., w dodatku wokół nas są najlepsze europejskie akademie: Arsenal, West Ham, Chelsea czy Tottenham. Jest bardzo duża rywalizacja i wiadomo, gdzie każde dziecko rodzic chce posłać. Ogólnie rywalizujemy z topowymi akademiami jak równy z równym, ale widać, że indywidualnie te akademie mają większe indywidualności. Oczywiście, są u nas jednostki, ale w zazwyczaj się wykupywane na róznych etapach poprzez top akademie. Z polskimi zespołami rywalizujemy równorzędnie, jeśli chodzi o topowe akademie czy szkółki. Patrząc na indywidualności, to na pewno wyróżnia nas agresywność gry. - Gdy grywałem z zespołami U-14 czy U-16 z Hiszpanii, to zdziwiło mnie, że byli bardzo agresywni i aroganccy - czy to w pressingu, czy pojedynkach bezpośrednich. Trochę zmieniłem swój pogląd o młodzieżowej piłce w Hiszpanii. Nasi chłopcy byli zdziwieni poziomem agresji i zawziętości. - No i sam widzisz... Obecnie motoryka czy przygotowanie atletyczne mają ogromne znaczenie. Nawet widzę po naszych zespołach, że jest zdecydowana mniejszość filigranowych zawodników. Jeżeli już są, to muszą nadrabiać walecznością, sposobem gry i techniką. W porównaniu nawet do naszych zespołów młodzieżowych, to my zazwyczaj jesteśmy tymi słabszymi fizycznie. Kiedy przyjeżdża Cambridge czy Chelsea, to zwracamy uwagę zawodnikom, żeby poruszali się w wolnych przestrzeniach i stosowali się do szybkiej gry, czyli przyjąć, podać i uciekać na wolną przestrzeń. Generalnie zacznijmy od tego, że my uczymy naszych zawodników, żeby byli agresywni w odbiorze, żeby w pojedynkach 1 na 1 używali ciała i rąk do ochrony piłki. Spostrzeżenia trenera z Anglii były takie, że nasze polskie dzieci w grze są zbyt grzeczne. W pojedynkach z nami dzieci z polskich klubów płakały, nie potrafiły przyjąć tego, że my chcemy odbierać piłkę w zdecydowany sposób, i że jesteśmy bardzo zaangażowani. Sędziowie pod wpływem naporu rodziców, także dostosowywali się do takiej delikatnej gry. Nie wolno zawodnika dotknąć, przepchnąć. Nie mówię o faulu, tylko o kontakcie fizycznym. Piłka nożna jest dyscypliną kontaktową. U nas takiego sposobu gry się nie gwiżdże. Chłopcy z naszej akademii byli mocno skonsternowani i z trudem akceptowali decyzje sędziów. Wnioski były takie, że dzieci z Polski mogą mieć ogromne problemy, żeby poradzić sobie na zachodzie, bo są uczone delikatnej gry. Nie są przyzwyczajone do gry w kontakcie z przeciwnikiem. - W takim przypadku uczymy, że nasz sposób gry jest normą, a zespołów angielskich agresywny, brutalny i niezgodny z przepisami... - Tak, to prawda. Nawet jeden z trenerów z polskiej szkółki podszedł do mnie i zwrócił uwagę, że gramy zbyt agresywnie i to nie jest Premier League, że to są tylko dzieci. Wyjaśniłem, że my nie uczymy faulować, ale reprezentujemy realia, w których na co dzień rywalizujemy. Nasi chłopcy są uczeni odważnej gry przede wszystkim w oparciu o duże zaangażowanie. My nie poradzilibyśmy sobie na krajowym podwórku, grając w taki sposób, jakiego wymagały od nas polskie zespoły na turnieju. My robimy wszystko, żeby te dzieci kiedyś były piłkarzami! Inny trener z kolei zarzucił nam, że robimy wszystko, żeby tylko wygrać! Nawet nie wiedziałem jak się ustosunkować do takich słów. Przecież wygrać każdy chce! Taki jest sens gry. Rozmawiał Mateusz Paturaj