Betard Sparta Wrocław i Platinum Motor Lublin to kluby, które obecnie przeżywają sporą modę w swoich miastach. Nieważne, jakiej stawki jest to mecz. Fani na każde spotkanie przychodzą tłumnie i wypełniają obiekt do ostatniego miejsca. Ktoś powie, że to dlatego, bo obie drużyny są po prostu najlepsze w PGE Ekstralidze. Coś w tym jest, lecz wrocławianie dwa lata temu przegrywali mecz za meczem, a kibice i tak zasiadali na Stadionie Olimpijskim. Reszta klubów narzeka na większy lub mniejszy problem z zainteresowaniem kibiców. Największy kryzys przeżywają prawdopodobnie w Lesznie. To były złote lata. W Lesznie jest przesyt żużla? Okres przed pandemią był bardzo obfity dla Fogo Unii. Stadion wypełniony po brzegi, gwiazdy, a przede wszystkim wychowankowie w pierwszym składzie, którzy zdobywali złote medale dla 18-krotnych mistrzów Polski. Wszystko się jednak kiedyś kończy i tak oto teraz nastała szara rzeczywistość. Drużyna została gruntownie przebudowana i teraz walczy o utrzymanie. Problemem od kilku lat jest frekwencja. Leszno to małe miasto, które żyje żużlem. Kibice nie kwapią się jednak, aby wrócić do oglądania meczów na żywo na trybunach. Powodem może być po prostu przesyt. W ostatnich kilkunastu latach faktycznie czołowe nazwiska w Lesznie to był standard. Kibice mogli oglądać Grand Prix, Drużynowy Puchar Świata, czy finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Nasyceni mogą być również sukcesami, bo to właśnie Unia dokonała czterech triumfów z rzędu, a w ciągu sześciu lat pięciokrotnie stawała na pierwszym stopniu podium. To już ich znudziło. Spadek zajrzał im głęboko w oczy. Kibice momentalnie wypełnili stadion Wystarczy spojrzeć na ostatnie trzy mecze 2023 roku. Spadek zaglądał Unii bardzo głęboko w oczy. Nie wszyscy byli takimi optymistami w obozie leszczyńskim. To przyciągnęło widzów na mecz o życie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, który zwyciężyli. Dwa tygodnie później tłumy pojawiły się na meczu z Betard Spartą Wrocław, która do tamtej pory nie przegrała żadnego spotkania. W ćwierćfinale play-off przyjechali wrocławianie. Te trzy mecze ponownie pozwoliły zgromadzić tłumy na Smoczyku. To już nie była walka o złoto, natomiast pojedynek o utrzymanie równie mocno rozgrzewał wszystkich sympatyków. W Lesznie wierzyli, że uda się przełożyć ten sukces na sezon 2024. Klub stara się jak może. Zawodnicy regularnie odwiedzają szkoły oraz przedszkola. Tak wygląda integracja z tymi najmłodszymi. Po wielu latach zorganizowano również prezentację drużyny. To także pozwala budować więź z fanami. Sprzedaż karnetów idzie jak po grudzie. Poniosą porażkę? Działaczy może jednak martwić fakt, iż sprzedaż karnetów nie wzrosła spektakularnie względem poprzedniego roku. Do pierwszego spotkania zostały tak naprawdę dwa miesiące. Klub będzie musiał próbować różnych akcji marketingowych już przed meczami, licząc tym samym na o wiele większe zainteresowanie kupnem biletów na dane spotkanie. Pewnym kłopotem może być, iż cztery mecze zaplanowane są na piątkowe, a trzy na niedzielne wieczory. To także odgrywa swoją rolę, jeśli chodzi o sprzedaż wejściówek. Co ciekawe Unia może pochwalić się tanimi karnetami. Tylko Sparta wyprzedza ich w klasyfikacji pod względem najtańszego karnetu normalnego. W Lesznie najmniej zapłacimy 225 złotych. Ponad dwieście złotych więcej trzeba było wydać chociażby w Lublinie.