Grzegorz Walasek to wychowanek i w pewnym stopniu legenda klubu z Zielonej Góry. Swoje najlepsze lata spędził właśnie w macierzystej drużynie oraz we Włókniarzu Częstochowa. Jego bogata kariera minęła jak za pstryknięciem palców. W tym roku będzie świętował 48. urodziny i już pomału zastanawia się, co będzie robić po zakończeniu przygody ze sportem żużlowym. Na przeciw oczekiwaniom wyszedł właśnie Falubaz. Tam czeka na niego nowa fucha. Przed nim nowa rola. "Jest mu bliżej do zakończenia ze ściganiem" Spadek zielonogórskiej drużyny spowodował wiele zmian w klubie. Kibice dostrzegają, że w końcu na lepsze. Wierzą, iż w najbliższych latach uda im się wrócić ponownie do czołówki Ekstraligi. Najbardziej do tej pory chwalony jest Piotr Protasiewicz, który jest nowym dyrektorem sportowym. Udało mu się zbudować istny dream team na pierwszoligowe rozgrywki, które skończyli bez żadnej porażki. Zdaniem ekspertów wykonał również kawał dobrej roboty w poprzednim okienku i Falubaz ma spore szanse na utrzymanie się w najlepszej lidze świata. Teraz zatrudniono Grzegorza Walaska. Działacze nie ukrywają, że chcą pisać nowy rozdział w oparciu o ludzi związanych emocjonalnie z klubem. Walasek dołączył do sztabu szkoleniowego. Na razie będzie łączyć pracę w Falubazie z jazdą dla INNPRO ROW-u Rybnik w Metalkas 2. Ekstralidze. - Jest mu bliżej do zakończenia przygody ze ściganiem i myślę, że to fajny moment, że to może być dla niego plan na przyszłość. Dziś trudno przewidzieć, czy się w tym sprawdzi, czy sprawi mu to radość, bo ja trochę tego spróbowałem i to nie jest łatwy kawałek chleba - skomentował Piotr Protasiewicz w rozmowie z telewizją klubową. Dla dzieciaków będzie autorytetem. Lepszej osoby nie mogli sobie wymarzyć Z drugiej strony jest to naprawdę bardzo dobry i logiczny ruch. Młodzi adepci powinni czerpać wzorce przede wszystkim od byłych zawodników. Tylko w taki sposób nasza dyscyplina może dalej się prawidłowo rozwijać. Tym bardziej, jeśli masz się uczyć z legendą twojego ukochanego klubu. Lepiej trafić nie można. Walasek poznał żużel z każdej strony. W latach świetności był czołowym polskim zawodnikiem. Teraz jest już u schyłku swojej kariery. Za dwa lata stuknie mu pięćdziesiątka i z pewnością pomału zastanawia się nad końcem kariery. Wtedy mógłby przejść na pełen etat do Falubazu. Na pieniądze też nie mógłby narzekać, a w międzyczasie mógłby występować chociażby jako ekspert telewizyjny. - Jeśli czas mu pozwoli, to chcielibyśmy też korzystać z jego wiedzy i doświadczenia przy okazji zawodów. Na razie chodzi nam o te podstawy, pierwsze kroki, czasochłonne, a Grzegorz jest pewnym autorytetem. Wielu chłopaków wychowywało się na jego ściganiu, więc po co szukać po Polsce, jak mamy pod nosem swoich chłopaków i ludzi stąd, którzy chcą się realizować - kończy.