W PGE Ekstralidze brakuje wartościowych juniorów Nie jest żadną tajemnicą, że w polskiej lidze jest poważny problem z dopływem świeżej krwi. Młodych, zdolnych zawodników jest jak na lekarstwo, więc kluby w akcie desperacji wykładają setki tysięcy (a nawet miliony) na transfery żużlowców z innych klubów. Tak było podczas obecnej giełdy transferowej. Największym zainteresowaniem cieszył się Bartłomiej Kowalki, o którego biły się Apator, Stal, GKM i Sparta. Ostatecznie wylądował we wrocławskiej drużynie, ale sprawa wzbudziła wielkie poruszenie w środowisku przez wyśrubowane żądania obozu zawodnika.Sporo kosztował też transfer Denisa Zielińskiego z GKM-u do Apatora. Nieoficjalnie mówi się o kwocie 350 tysięcy za podpis i 4 tysięcy za punkt. To horrendalne warunki biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o zawodniku, który w zasadzie nie gwarantuje nic. Nic wic dziwnego, że w obliczu coraz częściej pojawiających się tego typu transakcji na żużlowej giełdzie działacze coraz chętnie spoglądają w kierunku możliwości dopuszczenia do startu na pozycji młodzieżowca zawodników z zagranicy. Taki pomysł pojawił się przed paroma tygodniami, ale ostatecznie upadł. Przynajmniej w kontekście sezonu 2022, ale można zakładać, że temat szybciej niż poźniej powróci. Ci juniorzy będą na radarze klubów z PGE Ekstraligi Szalejącej giełdzie z pewnością przyglądają się czołowi zawodnicy eWinner 1. Ligi, którzy wiedzą, że za rok będą mieli szansę na zmianę klubu i zarobienia wielkiej kasy. Tę listę otwiera przede wszystkim Wiktor Przyjemski z Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Niektórzy mówią nawet, że to następca wielkiego Tomasza Golloba. Z takimi porównaniami jeszcze poczekamy, ale faktem jest, że 16- latek zaprezentował w ostatnim sezonie wielki talent i w przyszłym roku może być najlepszym juniorem zaplecza PGE Ekstraligi. W ciemno można założyć, że Przyjemski w razie braku awansu Polonii w przyszłym sezonie poważnie będzie myślał o zmianie klubu.Podobnie Paweł Trześniewski z ROW-u Rybnik. Być może nie jest to skala talentu na miarę Przyjemskiego, ale młody zawodnik wskoczył w połowie sezonu do składu drużyny Marka Cieślaka i zrobił wielką furorę. W Rybniku już mówią, że tak wielkiego talentu w klubie nie było już dawno. Co prawda negocjacje z prezesem Krzysztofem Mrozkiem na pewno do najłatwiejszych by nie należały, ale po Trześniewskiego z dużą dozą prawdopodobieństwa ustawi się kolejka chętnych.Oprócz tej dwójki w notesach prezesów klubów PGE Ekstraligi są też Mateusz Dul i Aleksander Grygolec z Orła Łódź. Pierwszy z nich zrobił wielkie postępy pod okiem trenera Adama Skórnickiego, a drugi uchodzi za wielki talent. Ostatni rok stracił z powodu sporu z klubem i kontuzji, ale przyszły sezon ma zacząć z czystą kartą, więc będzie miał okazję, aby udowodnić swoją wartość i zwrócić swoją uwagę innych klubach. Swoją drogą niemal co roku jest tak, że w trakcie rozgrywek ktoś wyskakuje niczym królik z kapelusza i objawia swój talent. Nie wykluczamy więc, że za rok będzie podobnie i lista zdolnych juniorów z eWinner 1. Ligi powiększy się jeszcze bardziej.